Ile miasto straciło na Powstaniu Warszawskim? Rachunek strat jest przerażający
Dziś obchodzimy 75. rocznicę powstańczego zrywu struktur Polskiego Państwa Podziemnego mieszkańców Warszawy. 63 dni walk i wcześniejsza okupacja zamknęły się tragicznym bilansem, który trudno objąć wyobraźnią. Pomagają w tym zdjęcia i filmy, my spróbujemy przybliżyć rozmiar strat porównując je do dzisiejszych realiów.
Najbardziej tragicznie przedstawia się oczywiście bilans ofiar Powstania. Zginęło w nim nawet do 200 tysięcy cywilów. To tak, jakby dziś z Warszawy zniknęła cała ludność Żoliborza i Bielan. Albo prawie całego Mokotowa, albo całego Ursynowa wraz z Wilanowem. Podczas rzezi Woli zamordowanych zostało nawet 65 tysięcy osób. To odpowiednik połowy dzisiejszej populacji tej dzielnicy.
Wśród walczących po polskiej stronie zginęło ok. 16 tys. zabitych i zaginionych, 20 tys. ludzi zostało rannych a 15 tys. wziętych do niewoli. To mniej więcej odpowiada ludności dzisiejszego Żoliborza.
W 1939 roku Warszawa liczyła prawie 1,3 mln mieszkańców. W 1945 roku zostały 422 tysiące. Zespół d.s. ustalenia wartości strat, jakie Warszawa poniosła w wyniku II Wojny Światowej wspomina o tym, że w powojennych opracowaniach pojawiła się próba oszacowania wartości życia mieszkańców, ustalono ją na 4 mld przedwojennych złotych. Nikt potem nie pokusił się o takie szacunki – ze zrozumiałych powodów.
Straty materialne – połowa obecnego budżetu państwa
Stołeczny zespół próbował oszacować wartość tego, co zniszczono podczas Powstania i okupacji. Wyszła kwota 18,2 miliarda przedwojennych złotych, co przekłada się na 45,3 miliarda obecnych dolarów. Daje to ok. 174,5 miliarda dzisiejszych złotych – w obecnej walucie będziemy się posługiwać szacując wartość strat.
Zniszczona zabudowa miała wartość 80,5 miliarda złotych, majątek przemysłowy – prawie 27 miliardów, rzemiosło – 7,2 miliarda. Zniszczenia dotknęły 2 940 fabryk zatrudniających ponad 100 tys. pracowników. Wartość 133 zniszczonych zabytków oszacowano na 4,8 mld zł, infrastruktury miejskiej i mienia komunalnego – 3,35 mld, wyposażenia mieszkań prywatnych – 50,8 mld. Do tego dochodzi prawie miliard za zniszczone miejskie środki transportu.
Praktycznie nie da się oszacować wyposażenia biur i urzędów państwowych oraz
miejskich, szpitali i gabinetów lekarskich, instytutów naukowych, bibliotek i archiwów
(państwowych, miejskich i prywatnych ) oraz muzeów. Powiększyłoby to straty o ok. 2 – 3 proc.
W przeliczeniu na dzisiejsze pieniądze, 174,5 mld złotych to mniej więcej połowa budżetu Polski na 2019 rok.
Niemcy mieli plan zniszczenia
Z informacji zebranych przez historyków wynika, że niemieckie bombardowania już w 1939 miały dwa cele. Jednym było takie zniszczenie Warszawy, by łatwo można było ją odbudować jako miasto niemieckie. Bombardowano więc to, co się Niemcom nie podobało, zachowując te budynki i place, które uznali za przydatne i zgodne z niemiecką filozofią architektury.
Zniszczono na przykład Zamek Królewski, teatry i filharmonię, ale Stare Miasto przetrwało – bo podobało się Hansowi Frankowi.
Drugim celem było oczywiście pozbycie się tkanki miasta, stąd zniszczenia dzielnic mieszkalnych. Warszawa miała się wedle nazistowskich planów stać niewielkim miastem o niemieckim charakterze.
Trwające od 1 sierpnia do 2 października Powstanie Warszawskie przyniosło zniszczenia, których tylko część była rezultatem działań o charakterze wojskowym. Stare Miasto, uznane przez Hansa Franka za typowo germańską część Warszawy, broniło się wyjątkowo zaciekle. Ten opór przypłaciło praktycznie całkowitą destrukcją.
Kamień na kamieniu
Heinrich Himmler, buchalter śmierci, zdecydował 12 października 1944 roku o pacyfikacji Warszawy. „To miasto ma całkowicie zniknąć z powierzchni ziemi i służyć jedynie
jako punkt przeładunkowy dla transportu Wehrmachtu. Nie powinien pozostać
kamień na kamieniu. Wszystkie budynki należy zburzyć aż do fundamentów.
Pozostaną tylko urządzenia techniczne i budynki kolei żelaznej” - napisał w rozkazie.
Po kapitulacji wojsk powstańczych pozostała ludność lewobrzeżnej Warszawy
została wypędzona z miasta. Wówczas też okupanci przystąpili do ostatniego etapu
niszczenia miasta. Utworzone zostały specjalne oddziały niszczycielskie
(„Vernichtungskommando” i „Brennkommando”), które prowadziły systematycznie
akcje burząc i paląc dom po domu, wysadzając w powietrze urządzenia podziemne i
wyrywając przy pomocy czołgów przewody telegraficzne i tory tramwajowe.
Powtórnie zaminowano i wysadzono w powietrze Zamek Królewski, pałac Brühla, pałac Saski. Spalono pałac w Łazienkach, przygotowano do wysadzenia Belweder, Pałac Pod Blachą i kościoły Bernardynów, Karmelitów i Wizytek, czego nie zdążono wykonać.
Ocalały posąg Chrystusa przed kościołem Świętego Krzyża. Wrzesień 1944•autor nieznany / Narodowe Archiwum Cyfrowe
Tuż po wojnie bezpośrednie straty materialne całego kraju określono na sumę 88,8 mld ówczesnych zł, na Warszawę wg tego źródła przypada 34,5 proc. całości strat rzeczowych, co
stanowi 21,398 mld. zł.
Co oznaczają te liczby w wymiarze życia miasta?
Zniszczenia ogólnej kubatury zabudowy przekroczyły 70 proc. Szkolnictwo powszechne, średnie i
zawodowe uległo zniszczeniu w ok. 75 proc., szkolnictwo wyższe i instytuty naukowe w
ok. 70 proc.
Zniszczenia w dziedzinie przemysłu przekroczyły 75 proc. całości, natomiast w
handlu ponad 90 proc. Budynki zabytkowe uległy zniszczeniu w 90 proc., a szpitale i kliniki w
80 proc. W Warszawie nie ostał się żaden most ani dworzec.
Zburzono 25 świątyń, spalona została Politechnika Warszawska oraz większość budynków Uniwersytetu Warszawskiego, zniszczono szkoły, biblioteki i dzieła sztuki. Niemcy wywieźli z Warszawy 45 tysięcy wagonów kolejowych oraz kilka tysięcy ciężarówek pełnych zagrabionego mienia prywatnego i państwowego. Na tym tle pomiędzy nazistowskimi dygnitarzami dochodziło później do poważnych kłótni dotyczących podziału wywożonych dóbr.
Warszawa poniosła podczas II wojny światowej najwyższe procentowo straty
spośród wszystkich miast europejskich.
Dane zaczerpnięte z Raportu o stratach wojennych Warszawy