Jarosław Gowin ostro o podwyżce składek ZUS. Zapowiedział, że poda się do dymisji

Katarzyna Florencka
Jarosław Gowin zapowiedział, że jeśli zostaną zwiększone składki ZUS dla przedsiębiorców, on sam poda się do dymisji. Stwierdził także, że sprzeciwia się planowanemu przez PiS zniesieniu limitu podstawy składek ZUS - przeciwko czemu zjednoczyli się również przedsiębiorcy.
Gowin: plan likwidacji 30-krotności jest szkodliwy z punktu widzenia cywilizacyjnego rozwoju i zamożności Polski Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta
- PiS nie podniesie składek ZUS dla przedsiębiorców. Ręczę za to swoją wiarygodnością. Jeśli tak się stanie, podam się do dymisji – zadeklarował Gowin w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej".

Brak jedności w kwestii likwidacji limitu składek
W tym samym wywiadzie wicepremier zdradził również, że zdecydowanie opiera się zapisanemu w budżecie na przyszły rok zniesieniu limitu podstawy składek ZUS.

Swojej niechęci wobec tego pomysłu nie starał się specjalnie ukrywać - określając go jako "szkodliwy z punktu widzenia cywilizacyjnego rozwoju i zamożności Polski".


Przedsiębiorcy przeciwko pomysłowi rządu
Tymczasem przedsiębiorcy zjednoczyli się przeciwko pomysłowi rządu. 55 organizacji pracodawców wystosowało dzisiaj do premiera Mateusza Morawieckiego apel w sprawie utrzymania limitu składek na ZUS.

Alarmują w nim m.in., że zniesienie limitu składek będzie oznaczać gigantyczny wzrost kosztów pracy, co mocno utrudni prowadzenie w Polsce działalności gospodarczej.

Kolejne podejście do likwidacji limitu
Nie jest to pierwszy raz, kiedy PiS próbował przeforsować likwidację limitu składek ZUS. Likwidacja limitu, do którego naliczane są składki ZUS, była planowana już na 2018 r. Pod naporem krytyki rząd odsunął jednak reformę w czasie, a prezydent przesłał ją do Trybunału Konstytucyjnego.

Pomysł spotkał się z krytyką ze względu na to, że ograniczenie limitu składek miało stanowić rodzaj bezpiecznika. Chodzi o to, by w przyszłości budżet nie musiał wypłacać zbyt wysokich emerytur. Dlatego ustawodawca zapisał, że po przekroczeniu rocznego limitu w wysokości 30-krotności średniej pensji nie trzeba płacić składek emerytalnych. Zdaniem rządu w Polsce korzysta z tego 350 tys. osób.