Branża life science to przyszłość. Inwestorzy poszukują pomysłów, które zmienią świat

Katarzyna Florencka
Sposoby skutecznego leczenia choroby Alzheimera, padaczki lekoopornej czy bezdechu sennego — nad takimi rozwiązaniami pracują w międzynarodowych zespołach m.in. polscy naukowcy. Co jednak ciekawe, nie prowadzą tych badań za granicą, ale właśnie w Polsce. I jak udowadniają, w naszym kraju spokojnie można tworzyć światowej klasy start-upy medyczne. Co jednak powinny mieć na uwadze polskie start-upy zamierzające konkurować z zagranicznymi firmami?
Czego oczekują inwestorzy od start-upów life science? Między innymi o tym rozmawiano podczas konferencji EU-MED SUMMIT. Fot. mat. prasowe
Międzynarodowe projekty w Polsce

Choć rynek innowacji medycznych — tzw. life science — wciąż jeszcze w Polsce raczkuje, to jesteśmy niezwykle atrakcyjnym partnerem dla zagranicznych inwestorów z krajów takich jak Izrael czy USA, które w branży life science są potęgą.

— Wielu decyduje się na rozwijanie w Polsce już istniejących projektów — podkreśla
w rozmowie z INNPoland.pl Agnieszka Jarecka ze start-upu Neuromedical, pod której opieką znajdują się w tym momencie trzy projekty izraelskie. Jak tłumaczy, nasz kraj może zaoferować zagranicznym inwestorom zarówno doskonałych naukowców, świetnie wyposażone laboratoria oraz kuszące warunki finansowe. W tej ostatniej kwestii chodzi zarówno o coś tak prozaicznego jak niższe koszty pracy, jak i o fakt, że współpraca z polskimi firmami otwiera bramę dla finansowania z funduszy unijnych.

Co z kolei mają z tego polskie start-upy? Możliwość uczenia się od najlepszych. — Izrael ma bardzo dużo doświadczenia z wprowadzeniem na rynek start-upów medycznych, technologicznych innowacji — doświadczenia, z którego możemy podczas współpracy korzystać —podkreśla Agnieszka Jarecka.

— Naszym głównym celem jest rozwijanie polskich start-upów. Jednak żeby wejść na rynki zagraniczne, nasze startupy potrzebują dobrej sieci kontaktów za granicą. I to jest coś, co chcemy stworzyć współpracując z Izraelem.

Startupy medyczne w Polsce
W podobnym tonie wypowiada się Marek Gajewski, Board Member z Poland Biomed Ventures (PBV), jednego z organizatorów konferencji EU-MED SUMMIT, która odbyła się w Łodzi i na której po raz pierwszy zebrali się w Polsce przedstawiciele branży life science. — W środowisku start-upowym istotnym elementem jest networking. To jest też jeden z powodów, dla których organizujemy tę konferencję: żeby dać polskim projektom możliwość poznania osób z dużych, amerykańskich czy izraelskich funduszy inwestycyjnych — tłumaczy w rozmowie z INNPoland.pl.
Na konferencji EU-MED SUMMIT w Łodzi po raz pierwszy zebrali się w Polsce przedstawiciele branży life scienceFot. mat. prasowe

— Branża life science różni się od innych branż, takich jak chociażby technologii cyfrowych - podkreśla Marek Gajewski. — Zajmujemy się kwestiami związanymi ze zdrowiem, co oczywiście oznacza, że odpowiedzialność jest tutaj dużo większa. Co za tym idzie, o wiele wyższe są również koszty realizacji projektów.

Między innymi z tego powodu wiele firm z branży life science skupia się w tym momencie na mniej kosztochłonnych projektach, takich jak innowacyjne urządzenia medyczne. Nie oznacza to jednak, że są to projekty tanie. — Aby wprowadzić na rynek europejski urządzenie medyczne, potrzebna jest certyfikacja medyczna CE. Niezbędne badania to koszt co najmniej kilku milionów złotych — stwierdza rozmówca INNPoland.pl.

Od razu zaznacza jednak, że nie warto się ograniczać.— Jeśli jednak chcemy mieć możliwość rozwoju naszego projektu, warto mieć na uwadze również rynek amerykański — co jednak wielokrotnie zwiększa koszty — zaznacza Marek Gajewski. — Budując projekt należy od razu szukać dużego partnera, który pomoże nam wprowadzić produkt na zagraniczne rynki — dodaje.

Technologie, które zmieniają świat
Przykładem takiego właśnie dużego partnera może być kalifornijska firma doradcza DreamCatcher Ventures. Jej założycielka i CEO Tania Fernandez ma ponad 25 lat doświadczenia w branży, a jej oczy w ostatnim czasie zwróciły się właśnie ku Polsce.

— W polskim rynku life science atrakcyjne jest przede wszystkim to, że choć jest to wciąż dość młody rynek, tworzy on dobre fundamenty dla budowy ekosystemu — podkreśla Fernandez. — Większość funduszy venture capital wciąż jest w dużej mierze finansowana przez państwo, ale na tym etapie nie stanowi to problemu: ponieważ na jakimkolwiek nowym rynku to właśnie państwowe pieniądze mogą podejmować największe ryzyko.
Tania Fernandez, założycielka i CEO amerykańskiej firmy doradczej DreamCatcher Ventures chwali polski rynek life science za to, że choć wciąż jest dość młody, tworzone są na nim dobre fundamenty dla budowy ekosystemu.Fot. mat. prasowe

— W przypadku Polski istotne jest to, że kapitał ten może wpływać na kapitał prywatnych inwestorów — co jest niezwykle ważne dla rozwoju ekosystemu VC w Polsce i jest krokiem w dobrym kierunku — dodaje Tania Fernandez.

Jej rada dla młodych start-upów medycznych? Warto przygotowywać rozwiązania na lokalny rynek, nie tracąc jednak z oczu kontekstu globalnego. — Polski rynek jest wciąż młody, jednak ma duży potencjał do rozwoju. I właśnie podczas tego rozwoju warto budować sieć międzynarodowych kontaktów, uczyć się od bardziej doświadczonych, tworząc porządne fundamenty firm, dzięki czemu mogą skalować globalnie — zaznacza.

Zapytana o to, czego szuka w nowych projektach, Fernandez na jednym wdechu wymienia kilka rzeczy. — Przede wszystkim patrzymy na technologię: czy jest innowacyjna, zmienia zasady gry? Czy jest w niej potencjał do tego, żeby zmienić nasz świat? Czy zaangażowani są w nią doświadczeni managerowie, czy posiada plan wejścia na rynek i strategię wyjścia?

— Potem przychodzi kwestia ochrony patentowej, czyli tego, czy przedsiębiorcy są w stanie zabezpieczyć w ten sposób swój biznes — silne portfolio patentowe jest szczególnie ważne w branży life sciences — dodaje.

Jak tłumaczy, w uzyskaniu finansowania zdecydowanie pomaga zaangażowanie w projekt doświadczonych managerów — choćby dlatego, że z ich pomocą start-upy mogą kształtować swoje przedsięwzięcia, prawidłowo identyfikować potencjał globalnego rynku i tworzyć plany komercjalizacji, które pomogą im pozyskać finansowanie. — Wielu przedsiębiorców nie myśli globalnie, dodatkowo popełniając jeszcze pomyłkę tworzenia produktu rozwiązującego być może jakiś problem, ale nie rewolucjonizującego kompletnie opieki zdrowotnej — zauważa Fernandez.

Artykuł powstał we współpracy z EU-MED SUMMIT.