Ban od Facebooka trwa juz miesiąc, a firma cierpi. Sadowski zdradza, jak to wpływa na Brand24
– Szybko podesłaliśmy dokumentację. Podziękowali. Poprosili o czas na analizę. Czekamy – tłumaczy w rozmowie z INNPoland.pl Michał Sadowski z Brand24. Jak długo jeszcze może potrwać blokada kont firmy na Facebooku i Instagramie? Zdaniem Sadowskiego od kilku tygodni do kilku miesięcy.
Dlatego z niedowierzaniem przyjęto w Polsce wieść, że Brand24 został w publikacji amerykańskiej edycji Business Insidera oskarżony o gromadzenie większej ilości danych z Instagrama, niż pozwala na to serwis. Polska firma została wymieniona w naprawdę nieciekawym gronie, obok m. in. Cambridge Analityca.
Dlaczego Brand24 w ogóle pobiera dane z różnych serwisów? Bo na tym polega jego usługa, czyli zbieranie w jednym miejscu publicznych wzmianek na temat marek, produktów itp. Facebook, Twitter i Instagram, a także serwisy informacyjne oraz blogosfera to naturalny habitat Brand24. Dzięki temu, że firma zbiera i analizuje wzmianki, jej klienci mogą koordynować swoje działania marketingowe, sprzedażowe, a także szybko reagować na kryzysy.
Cios w polską firmę?
W efekcie publikacji amerykańskiego Business Insidera Facebook zablokował konta Brand24 oraz jej założyciela Michała Sadowskiego (również na Instagramie). Stało się to miesiąc temu, na początku września 2019 roku. Co działo się przez ten miesiąc? Czy ban na FB i Insta ma znaczący wpływ na biznes? Postanowiliśmy zapytać o to samego Michała Sadowskiego.
– Należy rozdzielić temat kont na Facebooku i Instagramie od tematu danych z tych serwisów jakie pokazywaliśmy w naszej platformie. Konta nie mają wpływu na nasz biznes, o czym pisałem już na Twitterze.
– Jak pokazaliśmy w najnowszym raporcie i komentarzu do niego, jedynie 1,9 proc. klientów portfolio zdecydowało się odejść od nas w kontekście problemów z dostępnością danych z FB/Insta. Ten temat nałożył się na kilka innych spraw (również opisanych w raporcie). Podkreślam jednak, że sytuacja jest przejściowa, a dane z końca września i początku października pokazują, że sprzedaż wróciła do normy – podkreśla Sadowski.
Zaznacza, że większość ludzi obserwujących temat wyobraża sobie, że 2 miesiące temu Brand24 pozyskiwał 100 proc. danych z Facebooka i Instagrama. Sadowski twierdzi, że tak nie było, bo ze względu na pogłębiającą się i zasadną dyskusję na temat prywatności, dane z Facebooka były od lat bardzo mocno ograniczone.
Jednym z efektów zbanowania firmy i jej szefa na Facebooku i Instagramie był spadek akcji przedsiębiorstwa.
– Trudno mi oceniać kurs. Jak wspomniałem wyżej, wierzymy (bo to podpowiadają dane) że problem jest przejściowy i długoterminowo nie blokuje nam powrotu do dynamiki i wzrostów, do których zdążyliśmy przyzwyczaić – mówi nam Michał Sadowski.
Minął miesiąc, co dalej?
Pytany, jak długo może potrwać ban Facebooka na Brand24, odpowiada, że nie ma zasady.
– Z naszych rozmów ze spółkami, które przeszły podobną weryfikację - może ona potrwać od kilku tygodni do kilku miesięcy. Warto przypomnieć, że Facebook w ostatnim czasie zablokował ponad 69 tys. aplikacji różnego typu i jest w trakcie gruntownej weryfikacji swoich partnerów marketingowych. Dlatego jesteśmy przekonani, że docelowo jest to element szerszych zmian w dostępności tych danych dla całej branży. Bardzo szybko podesłaliśmy obszerną dokumentację pokazującą w jaki sposób zbieraliśmy dane i jakie dokładnie dane to były. Podziękowali. Poprosili o czas na analizę. Czekamy – mówi nam Sadowski.
Podkreśla, że w kontekście gromadzenia informacji z Facebooka i Instagrama mówimy wyłącznie o danych publicznych, które są dostępne dla każdego użytkownika internetu, bez logowania. Blokady kont są w tym przypadku (zastosowaną prewencyjnie do czasu wyjaśnienia sprawy) karą.
W przyszłość szef Brand24 patrzy z optymizmem. – We wrześniu, który był raczej słabym miesiącem, sprzedaliśmy 182 nowe abonamenty. Bez jakichkolwiek danych z Facebooka czy Instagrama. Wartość narzędzi monitoringu mediów daleko wykracza ponad wspomniane dwie platformy. Oczywiście, są klienci, dla których np. dane z Insta miały kluczowy wymiar, ale dla dominującej większości naszego portfolio (przypomnę – 98 proc.), narzędzie nadal daje ogromną wartość – konkluduje Michał Sadowski.