Koniec kadencji Super-Maria. Sprawdzamy, co po sobie zostawia
Ośmioletnia kadencja prezesury Maria Draghiego w Europejskim Banku Centralnym dobiega końca. Mężczyzna musiał kierować EBC i strefą euro w trudnych czasach – tak trudnych, że przypisuje mu się nawet zasługę uratowania wspólnotowej waluty. Z drugiej strony zarzucano mu brak stanowczości w czasach spowolnienia gospodarczego Unii. Jaką spuściznę po sobie pozostawia?
Mario Draghi objął fotel prezesa EBC w listopadzie 2011 roku. Kryzys finansowy w strefie euro trwał wtedy w najlepsze. W szczytowym okresie wielu wierzyło, że strefa euro może się rozpaść, a kraje, które kryzys najbardziej przydeptał, zrezygnować ze wspólnej waluty. Takiego scenariusza obawiali się inwestorzy – wierzyli, że doprowadzi to do ogromnego zadłużenia innych gospodarek stref euro, zwłaszcza Włoch i Hiszpanii, jak przypomina BBC.
Draghi wkroczył w najważniejszym momencie, obiecując, że jest gotów zrobić wszystko, by zachować euro. Nadzieja znów się pojawiła. Jednak według niektórych „wszystko” Draghiego nie było wystarczające.
– Mówi się, że Mario Draghi powstrzymał kryzys strefy euro, lecz z drugiej strony nie udało mu się zmobilizować krajów członkowskich do reform strukturalnych. W momencie, gdy tak mocno obniżono stopy i było hasło, że robimy co się da, by zapobiec kryzysowi, to jednocześnie presja na dostosowanie się do reform w krajach ze strefy euro spadła – wyjaśnia w rozmowie z INNPoland.pl ekonomista Aleksander Łaszek z Forum Obywatelskiego Rozwoju.
– Przykładem są chociażby Włochy i Grecja, które bardzo długo ociągały się z wdrożeniem poważnych reform. Same naciski słowne prawie nie dawały, więc póki te kraje miały tanie finansowanie, to zwlekały ze zmianami tak długo, jak mogły – dodaje ekspert.
Odchodzi w ogniu krytyki
Jak tłumaczy ekonomista, czasy prezesury Draghiego i wsparcie Europejskiego Banku Centralnego nie przyniosły krajom strefy euro tak dużo, jak mogły.
- Wystarczy spojrzeć, co się stało po kryzysie w krajach bałtyckich i krajach strefy euro - obie grupy krajów miały sztywny kurs walutowy, lecz kraje bałtyckie, które nie miały wsparcia w Europejskim Banku Centralnym, który zrobi wszystko, żeby je ratować, musiały przeprowadzić znaczenie głębsze reformy. Choć na początku wstrząs był większy, potem wyszło im to na dobre, gdyż szybciej zaczęły rosnąć – zauważa.
Ostatecznie Draghi odchodzi z EBC odprowadzany dość krytycznym okiem, zwłaszcza ze strony niemieckich komentatorów. Ostatnio w gazecie Bild prezesowi domalowano zęby wampira i okrzyknięto Draghillą. Szef EBC wytykał bowiem Niemcom, że mogłyby robić więcej, by zapewnić gospodarce strefy euro odpowiedni bodziec do rozwoju.
Teraz za sterami EBC zasiądzie Christine Lagarde, dotychczasowa dyrektor zarządzającą Międzynarodowego Funduszu Walutowego.