Podwójna jakość produktów w Europie potwierdzona. Ale to nie Polacy są gorszym sortem

Patrycja Wszeborowska
Podwójna jakość żywności to problem, o którym słyszy się od lat. Polacy i mieszkańcy krajów Europy Środkowo-Wschodniej są przekonani, że w procederze są głównymi pokrzywdzonymi, bo na wschód trafiają gorsze jedzenie i środki czystości. Jednak ostatnie badania pokazują, że nie tylko do nas trafiają produkty gorszej jakości. Prawdziwym problemem są jednakowe opakowania produktów o zupełnie innych składach.
Europosłanka Róża Thun wyjaśnia różnice w podwójnej jakości produktów. Facebook
Te same opakowanie, różny skład
Komisja Europejska w zeszłym roku zleciła centrum badawczemu Joint Research Centre, działającemu pod Brukselą, wykonanie szeroko zakrojonych badań na temat różnic w produktach tych samych marek. Na wczorajszym posiedzeniu w europarlamencie badacze przedstawili eurodeputowanym wnioski z dokonanej analizy.

Choć okazało się, że dyskryminacja konsumentów różnych regionów, o którą podejrzewały producentów kraje Europy Środkowo-Wschodniej, nie ma miejsca, problem podwójnej jakości produktów rzeczywiście istnieje.

Według badań tylko co dziesiąty produkt miał podobny, ale nie identyczny zarówno skład, jak i wygląd w różnych krajach, z kolei co trzeci produkt miał identyczny skład i podobne opakowanie. Jednak aż 33 proc. produktów miało identyczne lub podobne opakowanie przy jednoczesnych istotnych różnicach w składzie.

Przepisy, które nie zadziałają

– Nie jestem usatysfakcjonowana. Kawał dobrej roboty, ale mógłby być jeszcze lepszy – skomentowała w rozmowie na żywo na Facebooku z Radosławem Sikorskim europosłanka Róża Thun, która sprawą podwójnej jakości żywności zajmuje się od lat. – Za mało produktów zostało zbadanych, nie wszystkie we wszystkich państwach członkowskich – wyjaśniła.

Jak zauważyła, choć Parlament Europejski zakazał w zeszłym roku produktów podwójnej jakości, to przepisy złagodzono tak bardzo, że praktycznie niczego nie zmienią. Pokazała to na przykładach dwóch produktów - brzoskwiniowej herbaty FuzeTea oraz serka Almette. Pierwszy produkt kupiony w Belgii ma 5 proc. soku brzoskwiniowego z koncentratu, napój z Niemiec - 3 proc., a z Polski - 0,1 proc. Tymczasem opakowanie jest do złudzenia podobne.


Analogiczna sytuacja miała miejsce w przypadku serków twarogowych Almette kupionych w Niemczech i Polsce. Pierwszy w składzie posiadał twaróg, sól, czosnek, cebulę i zioła. W drugim dodatkowo znaleziono regulator kwasowości, kwas cytrynowy, odtłuszczone mleko w proszku i naturalne aromaty.

Choć wskazane produkty gorszej jakości pochodzą akurat z Polski, badanie pokazuje, że nie jest prawdą, jakoby wschodnia ściana Europy miała być w tym procederze pokrzywdzona. Różne, nierzadko gorsze jakościowo produkty otrzymują również stare kraje Unii. Naukowcy przekonują, że nie istnieje znaczący sposób klasyfikowania konsumentów na lepszych i gorszych w zależności od narodowości.

Producenci od lat tłumaczą, że różnice w produktach na różnych rynkach wynikają z różnych, odmiennych potrzeb i gustów różnych krajów. Trudno jednak wytłumaczyć większą ilość cukru, soli lub innych substancji konserwujących w poszczególnych produktach odmiennością smaków obywateli innych krajów.