Groźna patologia w polskiej służbie zdrowia. Lekarz zarobi mniej, jeśli wyśle pacjenta na badanie

Patrycja Wszeborowska
Lekarz, który składa Przyrzeczenie Lekarskie, zobowiązuje się przeciwdziałać cierpieniu i zapobiegać chorobom według swej najlepszej wiedzy. Decyzja o niewysłaniu pacjenta na potrzebne mu badania niejako przeczy tej przysiędze. Tymczasem właśnie taki proceder ma miejsce w Polsce. Ba, podobno trwa od lat. Wszystko dlatego, że w niektórych placówkach lekarzom, którzy zlecą za dużą liczbę badań, potrącana jest pensja.
Niektórzy lekarze nie kierują swoich pacjentów na badania diagnostyczne. Powód? Koszt każdego zleconego badania jest im obcinany z pensji. (zdjęcie poglądowe) Fot. Maciej Świerczyński / Agencja Gazeta
To nie teoria spiskowa
– Ja do przychodni na ulicy X nie chodzę, bo lekarze nie wysyłają tam na badania – usłyszałam kilka miesięcy temu od bliskiej osoby. Na pytanie, dlaczego mieliby nie zlecać w tej placówce badań, usłyszałam: „Bo na tym nie zarabiają, ot co”.

Brzmi znajomo? Nagle okazuje się, że wielu z nas choć raz znalazło się w podobnej sytuacji - prośba o wysłanie na konkretne badania diagnostyczne, odbijała się od ściany, ponieważ lekarz odmawiał przepisania skierowania.

Nie jest to teoria spiskowa, a faktyczna patologia w polskiej służbie zdrowia, która podobno w naszym kraju hula od lat. Tajemnica poliszynela, o której niby wszyscy - i lekarze, i pacjenci - wiedzą, na którą wszyscy przymykają oko.


Do czasu. Ostatnio zaalarmował o niej dr Bartosz Fiałek, szef kujawsko-pomorskiego oddziału Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, którego doświadczenie w poszukiwaniu pracy opisał portal oko.press.

Dr Fiałek dostał, pozornie atrakcyjną, ofertę pracy w państwowej poradni reumatologicznej. Był tylko jeden „szczegół”, który skutecznie go odstraszył. Przychodnia pomniejszała pensję o wszystkie zlecone przez lekarza badania. Na pytanie, jak w związku z tym ma zlecać badania, usłyszał: „Nie trzeba przecież wszystkim zlecać”.

Po zgłębieniu tematu przez lekarza okazało się, że do wyboru między wysłaniem pacjenta na badania a otrzymaniem pensji zmuszani są lekarze w całej Polsce. Niektórzy znajomi ze środowiska lekarskiego takie posady przyjmują, inni nie. – Pomniejszanie wynagrodzenia o badania diagnostyczne to narażanie pacjentów – denerwuje się dr Fiałek.

"Takie sytuacje mają miejsce"
Lekarz Michał Gontkiewicz, Przewodniczący zespołu ds monitorowania naruszeń w ochronie zdrowia z Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie, w oświadczeniu przesłanym INNPoland.pl przyznał, że słyszał o tym procederze.

– Ze smutkiem przyznaję że taka sytuacja wg mojej informacji ma miejsce w niektórych podmiotach leczniczych - szczęśliwie nie jest to praktyka stosowana wszędzie. Niestety nie są mi znane dokładne dane na temat rozległości tego patologicznego zjawiska – stwierdził.

Według niego olbrzymim problemem jest sposób finansowania placówek Podstawowej Opieki Zdrowotnej (POZ), „wymuszający poniekąd na lekarzach POZ oszczędzanie na badania zlecanych pacjentom, a także przerzucanie badań kosztochłonnych na AOS oraz oddziały szpitalne w tym SORy”.

– Za przyczynę takiej sytuacji uznaję tragiczne finansowanie systemu ochrony zdrowotnej, wymuszające zarówno na lekarzach jak również dyrektorach placówek zdrowotnych, obniżanie standardów medycznych poprzez niezlecanie odpowiednich badań lub zastępowanie ich badaniami niebędącymi złotym standardem w diagnostyce danego schorzenia. Nie może być również przyzwolenia na przenoszenie kosztów niezbędnych badań na lekarzy a tym samym stawianiem przed wyborem: obniżenie jakości leczenia lub zmniejszenie wynagrodzenia za wykonaną pracę – zauważa.

Przywołuje artykuł 6. Kodeksu Etyki Lekarskiej, który głosi : „Lekarz ma swobodę wyboru w zakresie metod postępowania, które uzna za najskuteczniejsze. Powinien jednak ograniczyć czynności medyczne do rzeczywiście potrzebnych choremu zgodnie z aktualnym stanem wiedzy.”

– Nie może być zatem mowy o ograniczaniu czynności medycznych ze wskazań jedynie ekonomicznych do czego w sposób pośredni a czasem również bezpośredni zmuszani bywają lekarze – dowodzi.
Proceder ma miejsce - potwierdzają osoby ze środowiska lekarskiego.Fot. Tomasz Kamiński / Agencja Gazeta

– Takie rzeczy mogą mieć miejsce w POZ-ach – przyznaje anonimowo osoba związana ze środowiskiem medycznym. – POZ-y, których właściciele nie zawsze są lekarzami, dostają ryczałt od NFZ od każdego pacjenta na liście. Najwygodniejszy jest taki pacjent, który się nie zgłasza, bo wtedy cała kasa spływa do placówki. Z tego też powodu mogą nie dawać skierowań na badania, gdyż wtedy POZ zarobi więcej – tłumaczy.

Napisaliśmy do Porozumienia Zielonogórskiego, które zrzesza właścicieli działających w zakresie podstawowej opieki zdrowotnej. Do czasu publikacji tego artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

NFZ zbada sprawę
O niebezpieczny proceder spytaliśmy zatem Ministerstwo Zdrowia - czy wie i co z tym zamierza zrobić. Odpowiedziała nam dyrektor Biura Komunikacji Sylwia Wądrzyk.

– Narodowy Fundusz Zdrowia podda analizie opisany przez media proceder zawierania przez placówki kontraktów z lekarzami, obejmujących również koszty zlecanych przez nich badań. Potencjalnie może stanowić to naruszenie przepisów. Zgodnie bowiem z nimi, taka umowa powinna być zgłoszona do oddziału wojewódzkiego Narodowego Funduszu Zdrowia jako podwykonawstwo – czytamy w oświadczeniu.

Jednocześnie przedstawicielka resortu przyznaje, że kierowanie pacjentów na badania diagnostyczne jest kluczowym elementem pracy lekarza.

– Zgodnie z przepisami zawartymi w ustawie o zawodach lekarza i lekarza dentysty, lekarz ma obowiązek wykonywać zawód zgodnie ze wskazaniami aktualnej wiedzy medycznej, dostępnymi mu metodami i środkami zapobiegania, rozpoznawania i leczenia chorób, zgodnie z zasadami etyki zawodowej oraz z należytą starannością. Ta ogólna dyrektywa określająca zasady wykonywania zawodu odnosi się również do tej części działalności zawodowej lekarzy, którą stanowi kierowanie pacjentów na badania diagnostyczne – przekonuje.

Szczerze o sprawie wypowiedział się również dla INNPoland.pl Krzysztof Łanda, lekarz medycyny, były Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Zdrowia w latach 2015-2017 oraz Założyciel Fundacji Watch Health Care.

– Opisywany problem jest powszechny, szczególnie jeśli chodzi o opiekę podstawową. Rozliczanie per capita czy ryczałtowe prowadzi do oszczędzania na badaniach diagnostycznych i wykorzystywania tańszych metod leczniczych, zamiast opcjonalnych droższych i często bardziej skutecznych lub bezpieczniejszych. To jest ABC ekonomiki zdrowia, a więc decydenci, którzy wprowadzali obowiązujące sposoby rozliczania, musieli sobie zdawać sprawę z konsekwencji. Odnoszenie się do martwego prawa, czyli przepisów, które nie mają wprost określonych: zasad kontroli, jasnych standardów klinicznych i organizacyjnych oraz kar za ich nieprzestrzeganie, to walka z wiatrakami - zresztą medycyna to nie jest książka kucharska i wszystkiego nie da się wystandaryzować – przekonuje.

Ustosunkowując się do wypowiedzi resortu dr Łanda stwierdza również, że ministerstwo, powołując się na zapisy ustawy o zawodzie lekarza, powinno stwarzać prawo, które pozwala lekarzom wypełniać obowiązki wynikające z ustawy. – Tymczasem stwarza warunki, które można by przyrównać do mętnej wody – zauważa.

– To nie jest tak, że NFZ nagle dowiedział się z mediów o jakimś tajemnym procederze, o którym wszyscy od lat wiedzą. Po prostu środowisko lekarskie coraz odważniej komunikuje absurdy systemu i nie chce w nich uczestniczyć. Mam nadzieję, że nie skończy się na samej analizie, tylko na wyciągnięciu wniosków i wprowadzeniu ich w życie – kwituje.

Doświadczyłeś? Zgłoś
Jak zauważa dr Gontkiewicz, by skończyć z procederem można byłoby oddzielnie kontraktować i finansować zlecane badania diagnostyczne.

– Jednak musiałyby one odpowiadać realnemu zapotrzebowaniu na takie świadczenie by uniknąć ograniczaniu dostępu do świadczeń zdrowotnych. Niestety bez znacznego zwiększenia finansowania ochrony zdrowotnej może być to trudne – przyznaje.

Wtóruje mu dr Ładna. – Można wymienić dziesiątki mechanizmów, które mogą poprawić racjonalność postępowania lekarskiego, nawet przy zachowaniu płacenia per capita czy ryczałtem i które są wykorzystywane w krajach, w których opieka zdrowotna działa świetnie. Niestety w Polsce nie wykonuje się studium wykonalności i nie czerpie się ze sprawdzonych wzorców, a politycy nie uczą się lub szybko tracą zainteresowanie opieką zdrowotną – wskazuje.

Wszyscy lekarze, zmuszani przez swoich przełożonych do nieuzasadnionego ograniczenia zlecanych badań diagnostycznych, proszeni są o informowanie o tym fakcie Rzecznika Praw Lekarza (kontakt do RPL OIL w Warszawie: rzecznikprawlekarza@oilwaw.org.pl)