Najbardziej pożądane zawody w 2020 roku. Na liście "menedżerowie szczęścia" i handlowcy

Patrycja Wszeborowska
Wraz z nową dekadą wkraczamy w kolejną erę technologii i rozwoju biznesu. Jednak pomyli się ten, kto sądzi, iż jedynymi przyszłościowymi zawodami są prace związane z programowaniem czy inżynierią. Rok 2020 przynosi kilka zaskoczeń.
Na piedestale wciąż stoją zawody związane z branżą IT, jednak to niejedyny obszar, w którym brakuje pracowników. Pracodawcy szukają intensywnie również handlowców, analityków danych czy managerów ds. employer brandingu. Pexels.com / fot. cottonbro
Programiści wciąż w łaskach, ale nie tylko
Tak, zawody związane z programowaniem wciąż są na topie i jeszcze długo utrzymają swoją mocną pozycję. Według zestawienia najbardziej pożądanych zawodów w 2020 roku w Polsce dokonanego na zlecenie portalu businessinsider.com.pl przez firmę StepStone, specjaliści IT, programiści i deweloperzy to wciąż numer jeden.

Jak wskazuje w rozmowie z INNPoland.pl dr hab. Paweł Korzyński, ekspert w dziedzinie zarządzania z Akademii Leona Koźmińskiego, również zawody z tej branży czekają najwyższe zarobki.

– Największe płace na rynku czekają - co już od lat nie musi nikogo dziwić - branżę programistyczną oraz takie zawody, które w mniejszym lub większym stopniu będą łączyć IT z innymi dziedzinami. Dobitnym reprezentatem takiej „symbiozy” jest np. stanowisko konsultanta-wdrożeniowca – mówi.


Jednak co z tymi, którym z IT nie po drodze? Ekspert widzi szanse dla specjalistów również w innych obszarach.

– Jeżeli chodzi o zawody, na które firmy będą często zgłaszały zapotrzebowanie w 2020 roku, to przewiduję, że szczególną popularnością na rynku cieszyć się będą zawody analityczne (czyli np. analityk danych, analityk finansowy, analityk biznesowy) oraz sprzedażowe (jak chociażby przedstawiciel handlowy, doradca techniczno-handlowy). Intensywne poszukiwanie specjalistów z powyższych branż oraz obsadzanie tych stanowisk przez firmy wynikać będzie przede wszystkim z coraz większych możliwości w zakresie gromadzenia i przetwarzania danych. Natomiast drugą przyczyną jest chęć ciągłego rozwoju biznesu – wyjaśnia.

Menedżer ds. szczęścia
Według zestawienia StepStone pożądanymi zawodami roku 2020 będą również przedstawiciele kierunków inżynieryjnych i technologicznych, tacy jak biotechnolodzy, mechatronicy, technologowie produkcji, ale również content managerowie, CRS project managerowie, specjaliści ds. employer brandingu.

Ciekawostką jest, że w obszarze postrzegania marki coraz popularniejsi robią się tzw. „menedżerowie ds. szczęścia”. To osoby odpowiedzialne za budowanie zadowolenia i produktywności pracowników, motywowanie i afirmowanie ich oraz podtrzymujący wysoki poziom zaangażowania w działania firmy.

Coraz większą popularnością wśród pracodawców cieszą się fizjoterapeuci, masażyści, trenerzy oraz dietetycy. Niezmiennie do łask wracają również zawody rzemieślnicze - krawcy, hydraulicy, kafelkarze, budowlańcy czy kaletnicy.

Co piszczy w świecie?
Warto również zwrócić uwagę na globalne zestawienie najszybciej rozwijających się branż przygotowywane co roku przez serwis LinkedIn. Można z niego wysnuć jeden wniosek - pomysł nabycia umiejętności inżynierskich i interpersonalnych nigdy nie jest zły.

Na pierwszym miejscu uplasował się bowiem specjalista ds. sztucznej inteligencji (74 proc. rocznego wzrostu), tuż za nim inżynier robotyki (40 proc.). Zapotrzebowanie nieodmiennie wzrasta również na analityków danych, specjalistów rozwoju sprzedaży, terapeutów behawioralnych, ekspertów ds. cyberbezpieczeństwa, inspektorów podatkowych czy inżynierów chmury.

– W dobie nowych technologii najważniejszą i cenioną przez wszystkich pracodawców umiejętnością jest szybkie uczenie się i oswajanie nowych rzeczy, a także adaptacja do zachodzących na rynku pracy zmian. Niestety od pewnego czasu da się zaobserwować niekorzystny trend, który wzrośnie w następnych latach. Coraz częściej będziemy mieli do czynienia z sytuacją, gdy osoby, które opanowały i przez lata używały zaawansowanej technologii, np. danego języka programowania, będą musiały „przerzucić się” na coś innego i zacząć od nowa, gdyż rynek pracy będzie wymagał od nich całkowitego przebranżowienia się – przewiduje prof. Korzyński.