Astrofizyk wymyślił najszybszy sposób wsiadania do samolotu. Ale pasażerowie mogą tego nie ogarnąć
Zaawansowana matematyka i próby w świecie rzeczywistym pokazują, że do samolotu można wsiadać nawet o 50 proc. szybciej. Jason Hyrum Steffen opracował metodę, zgodnie z którą 72 osoby wsiądą do samolotu w 3 minuty i 36 sekund zamiast w ponad 6 minut. I nie, nie zamierza ich katapultować na pokład czy wsadzać na wyciągu. Pytanie tylko, czy pasażerowie będą się w stanie połapać w tej metodzie.
Najgorsze metody wsiadania na pokład
Najpierw wchodzą osoby z jakiegoś powodu wolniejsze - z małymi dziećmi, kontuzjami, niepełnosprawnościami. Potem przechodzimy do całej reszty. Reszta, wpuszczana przednim wejściem, korkuje cały korytarz na dość długi czas. Niektóre linie wpuszczają pasażerów kolejno rzędami od tyłu. Przy 72 osobach cały proces trwa w najlepszym razie 6 minut i 11 sekund. Według astrofizyka to jedna z najdłuższych metod.
Bardziej efektywne, jego zdaniem o 40 proc., jest wsiadanie rzędami, które stosuje część tańszych linii lotniczych. W przypadku tej metody najpierw miejsca zajmują osoby w rzędach przy oknie, następnie ci z środkowych, a na końcu ci, którzy siedzą najbliżej przejścia. Lepiej, ale nie idealnie.
Potrzeba matką wynalazców
Dzięki frustracji, jakiej doznał naukowiec w trakcie wsiadania do samolotu na lotnisku w Seattle, postanowił przełamać schemat. Według Steffena i innych naukowców owładniętych „pokładową obsesją”, 72 dwóch pasażerów może zająć swoje miejsca w zaledwie 3 minuty i 36 sekund.
W jaki sposób? Pasażerowie powinni zajmować miejsca najpierw z jednej strony samolotu przy oknach, co drugi rząd od tyłu do przodu (np. 20A, 18A, 16A), po dojściu do frontu – z drugiej (20F, 18F, 16F), później wypełniając wolne rzędy (21A, 19A, 17A) i wedle tej samej zasady miejsca środkowe i przy przejściu.
Matematyka nie kłamie. Nie i koniec. Niestety nie uwzględnia, że ktoś coś źle zrozumie, nie usłyszy, spóźni się lub zwyczajnie ma zakodowaną w genach żądzę postępowania wbrew instrukcjom. Ponadto ludzie - w przeciwieństwie do mrówek, w im większym roju się znajdą, tym niższym intelektem dysponują.
Niemniej rozwiązanie to - zdaniem naukowca - jest realne, co więcej - było testowane w zeszłym roku przez jedną z linii lotniczych, wyników jeszcze nie opublikowano.