Tarcza antykryzysowa 4.0. Będą ważne zmiany dotyczące urlopów

Marcin Długosz
Rząd pracuje na kolejnymi zmianami w tarczy antykryzysowej. Będą dotyczyć rynku pracy. I nie będą one korzystne pracowników.
Przymusowy urlop? Pracodawca będzie miał takie uprawnienia dzięki tarczy antykryzysowej 4.0. Fot. Tomasz Pietrzyk / Agencja Gazeta
Rządzący mają kolejne pomysł na uzdrowienie gospodarki. Chcą „pomóc” rynkowi, zmieniając zasady m.in. urlopów czy działania zakładowych funduszy socjalnych.

Pracodawca wyśle nas na przymusowy urlop


30 dni – na tyle dni zaległego urlopu wypoczynkowego będzie mógł wysłać nas pracodawca, nie pytając go o zgodę – donosi Money.pl. To jednak nie koniec „dobrych informacji”. Jeśli firmie, w której pracujemy spadną obroty, to będzie mogła na czas pandemii zamknąć zakładowe fundusze socjalne. Jak czytamy w Money.pl: „takie fundusze tworzą jednostki samorządowe i budżetowe oraz firmy zatrudniające co najmniej 50 pracowników”.


Są też dobre zmiany. Z tarczy 4.0 zniknęło kilka niekorzystnych dla nas zapisów. Pracodawca nie będzie mógł, jak proponowano w tarczy 3.0, zwalniać w pierwszej kolejności osób z dodatkowymi źródłami przychodów, w tym emerytów, rencistów czy rentierów.

Trudnej będzie też ciąć pracownikom pensję – nie będzie obniżek o 10 proc. bez zgody pracowników. Jak informowaliśmy w INNPoland.pl, nowelizacja przepisów antykryzysowych w ramach tarczy 3.0 dawała daleko idące uprawnienia dla pracodawców w cięciu wynagrodzeń i zwalnianiu pracowników. Wskazywała, że przedsiębiorcy dotknięci kryzysem będą mogli zmniejszyć czas pracy oraz pensję o 10 proc. tylko na podstawie oświadczenia.

Pakiet osłonowy uderzy w pracowników


Wydaje się, że takie rozwiązania, choć może przypadną do gustu niektórym pracodawcom, to na pewno nie pomogą tym, którzy mają najmniej do powiedzenia – pracownikom.

Pracodawcy zwalniają już na potęgę. Jak informowaliśmy w połowie kwietnia, urzędy pracy w cały kraju przyjęły już tysiące zgłoszeń od osób, które w straciły pracę od początku pandemii. A to nie niestety nie koniec – teraz czas na falę zwolnień grupowych. Coraz więcej firm informuje, że rozważa takie ruchy.

Z wstępnych danych z urzędów pracy w całym kraju wynika, że liczba zgłoszeń o planowanych zwolnieniach grupowych w ciągu pierwszych dwóch tygodni kwietnia wyniosła już tyle, ile w całym marcu.

Jeszcze pod koniec marca 55 proc. pytanych firm mówiło, że już bardzo poważnie odczuwa skutki pandemii. 69 proc. planowało już wtedy redukcje zatrudnienia, a 47 proc. mówiło, że na pomoc państwa może poczekać maksymalnie 3 tygodnie, potem zacznie zwalniać pracowników. Nadszedł ten czas. Ze zwolnienia poprzez e-mail będzie jeszcze łatwiej.