Tak wyglądają teraz podróże samolotem z Polski. Są nowe zasady

Kamil Nowicki
Wielu z nas zastanawia się jak pandemia koronawirusa zmieniła podróżowanie. Najwięcej pytań jest w kwestii lotów pasażerskich. W INNPoland.pl sprawdziliśmy, jak obecnie wygląda latanie z Polski.
Samolot linii Wizz Air jako pierwszy zrealizował połączenie międzynarodowe z Warszawy po 3 miesiącach zawieszenia lotów przez pandemię koronawirusa. Fot. Slawomir Kaminski / Agencja Gazeta

Najbardziej poszkodowani

Koronawirus pod względem gospodarczym spowodował wiele strat i utrudnień. Bez wątpienia jedną z branż, które bardzo odczuły skutki pandemii, jest sektor lotniczy. W samej grupie Lufthansa ma zostać zlikwidowane ok. 22 tys. etatów.

Wiele innych narodowych linii lotniczych również boryka się z problemami finansowymi. Niektóre są nawet bliskie bankructwa jak PLL LOT.

Dopiero teraz linie lotnicze zaczynają wznawiać swoje połączenia. Przypomnijmy, że w Polsce zawieszenie lotów międzynarodowych zostało wstrzymane na trzy miesiące. Nieco wcześniej, bo na początku czerwca, wystartowały połączenia lokalne.


Latanie w szachownicę do końca czerwca

Linie lotnicze wznawiając swoje stałe loty musiały przedsięwziąć kroki, które mają przeciwdziałać przenoszeniu się koronawirusa. Polski rząd zadecydował w rozporządzeniu z 29 maja, iż samoloty pasażerskie mogą latać do połowy pełne.

Pomysł był mocno krytykowany przez prywatnych właścicieli wielu linii lotniczych, zarówno polskich jak specjalizujące się w lotach czarterowych Enter Air, czy przez prezesa Ryanaira. Uważano, że to zagrożenie dla taniego latania, ponieważ zwyczajnie nie będzie to opłacalne dla linii. Obecnie rząd wycofuje się z swojego przepisu i od 1 lipca samoloty będą mogły latać w pełnym składzie.
Do końca czerwca połowa miejsc w samolocie musi być pusta.Fot. materiały prasowe Ryanair
Jeszcze do końca czerwca loty będą wykonywane w tzw. szachownicę, ponieważ połowa samolotu musi być pusta, więc pasażerowie są rozsadzani z zachowaniem dystansu społecznego - podaje biuro prasowe KLM i Air France.

Zmiany na lotnisku

Bez wątpienia wybierając się w podróż samolotem będziemy musieli przygotować się na kilka zmian. Przede wszystkim po wejściu na terminal pasażerowie będą mieli mierzoną temperaturę.

Jeśli pasażer będzie miał temperaturę równą lub wyższą niż 38 stopni Celsjusza, zostanie skierowany do służb medycznych lotniska, które wykonają kolejną próbę sprawdzenia jego temperatury i przeprowadzą z nim wywiad. W przypadku kiedy pasażer będzie miał objawy koronawirusa, obsługa może go nie wpuścić na pokład samolotu. Na lotnisku trzeba będzie zachować tzw. dystans społeczny wynoszący od 1,5 do 2 metrów oraz nosić maseczkę. Osoby przebywające na portach lotniczych będą mogły skorzystać z punktów do dezynfekcji rąk.

Pasażerowie mogą być wpuszczani ze względu na numer miejsca, czyli np. samolot może być zapełniany od końca do początku. Ma to na celu wykluczenie natłoku osób w alejce między fotelami. Na lotnisko nie musimy przyjeżdżać wcześniej. Nowe procedury nie wydłużyły czasu odprawy, a ruch lotniczy jest obecnie mniejszy niż przed pandemią koronawirusa.

Gdzie na razie nie polecimy

Z każdym tygodniem coraz więcej krajów otwiera swoje granice. Sytuacja znoszenia poszczególnych obostrzeń jest bardzo dynamiczna, ale już teraz z Polski można podróżować do znacznej części krajów europejskich.

Jak podaje Ryanair na swojej stronie, od 1 lipca planuje wykonywać, aż 1 tys. połączeń dziennie, co brzmi bardzo optymistycznie. Obecnie kierunkiem, na który wielu Polaków czeka, jest Wielka Brytania.

Według rozporządzenia Rady Ministrów obecnie obowiązuje zakaz wykonywania lotów pasażerskich do Wielkiej Brytanii, Irlandii, Szwecji oraz Portugalii. Zakazem nie jest objęta m.in. reszta krajów członkowskich Unii Europejskiej, czy państw należących do Porozumienia o Wolnym Handlu  (EFTA) – podaje Urząd Lotnictwa Cywilnego.

W Polsce wśród przewoźników od 17 czerwca między Europą kursuje m.in. Wizz Air, który wykonał pierwszy oficjalny międzynarodowy lot z warszawskiego Lotniska Chopina do Budapesztu od czasu zniesienia obostrzeń. To również ta linia lotnicza na obecny moment oferuje najwięcej kierunków podróży. Swoją obecność deklarują również Lufthansa, KLM oraz Air France.

Czy trzeba mieć maseczkę w samolocie?

Na pokładzie samolotu będzie inaczej, niż kiedyś. Linie KLM i Air France, które należą do tego samego holdingu, opowiedziały w rozmowie z INNPoland.pl o szczegółach.

Zarówno personel pokładowy jak i pasażerowie będą musieli nosić maseczki. Wyjątkiem są piloci przebywający w kokpicie. Same samoloty będą dezynfekowane przed każdą podróżą. Przed rozpowszechnianiem się wirusów mają również chronić filtry HEPA.

Dodatkowo biuro prasowe KLM/Air France podaje, że maseczki chirurgiczne oraz wielokrotnego użytku muszą być zmieniane co 4 godziny, a maski FPP co 8 godzin. To szczególnie ważne, jeśli wybieramy się w dłuższy rejs. Obecnie u francuskiego i holenderskiego przewoźnika zakładanie maseczki będzie obowiązywać do 31 sierpnia.
Na pokładzie samolotu znajdą się specjalne punkty do dezynfekcji rąk. W przypadku toalet jedna będzie zarezerwowana specjalnie dla personelu pokładowego w celu dbania o higienę rąk. W liniach Air France liczba stewardess oraz stewardów obsługujących dany lot zostanie taka sama jak przed pandemią.

W zależności od linii serwis będzie ograniczony lub uproszczony. KLM planuje na krótkich dystansach rozmieszczać gotowe przekąski i napoje na fotelach. Dopiero na lotach dłuższych niż 9 godzin będą serwowane ciepłe posiłki, bez możliwości zamówienia tzw. specjalnych dań. Firma chce również zrezygnować ze sprzedaży pokładowej. Wszystko po to, aby zachować dystans społeczny.

Air France i KLM nie chciało udzielić odpowiedzi na temat polityki cenowej, czy koronawirus będzie miał wpływ na podwyższenie cen biletów. Na razie holenderskie linie latają z Warszawy do Amsterdamu, a od końca czerwca również z Krakowa.