Kończy się tarcza antykryzysowa. Część przedsiębiorców może już liczyć tylko na siebie

Katarzyna Florencka
O zwolnienie ze składek ZUS można było starać się jedynie do końca czerwca – tym samym zakończono jeden z najpopularniejszych instrumentów tarczy antykryzysowej. Na wyczerpaniu są również inne elementy pakietu pomocowego.
Od lipca nie można się już starać o zwolnienie z ZUS w ramach tarczy antykryzysowej. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Jak podaje "Rzeczpospolita", ze zwolnienia z ZUS skorzystało w sumie ok. 1,4 mln podmiotów, które zaoszczędziły łącznie ok. 10,1 mld zł.

Powoli kończą się również inne popularne instrumenty pomocowe. Choć wnioski o świadczenie postojowe można składać jeszcze przez długi czas, to otrzymać je można jedynie trzykrotnie – co oznacza, że wielu samozatrudnionych i zleceniobiorców swoją pulę już wyczerpało. Podobnie sprawa ma się w przypadku mikropożyczki czy dopłaty na ochronę miejsc pracy.

Kontynuacja pomocy

Choć zadaniem tarczy antykryzysowej było ułatwienie życia przedsiębiorcom w najgorszym okresie, wypowiadający się dla "Rz" eksperci ostrzegają, że nadchodzące tygodnie będą prawdziwym sprawdzianem dla przedsiębiorców (zwłaszcza dla samozatrudnionych), a w przypadku niektórych branż pomoc powinna być w jakiejś formie kontynuowana.


– Może nie tak szeroko jak dotychczas, ale są branże, w których firmom trudno będzie stanąć na nogi. Chodzi o branżę turystyczną, eventową, transportu, tzw. branże kultury i spędzania wolnego czasu. Nie mogą one w pełni funkcjonować nawet po odmrożeniu, dla nich można pomyśleć o przedłużeniu zwolnień ze składek ZUS – mówi gazecie Łukasz Bernatowicz, wiceprezes BCC.

Ratunek dla przedsiębiorców z zatorami płatniczymi

Jak informowaliśmy w INNPoland.pl, przedsiębiorca, który padł ofiarą zatorów płatniczych i np. nie otrzymał pieniędzy od kontrahentów, może szybciej skorzystać z ulgi podatkowej na złe długi. Taką możliwość stwarza czwarta tarcza antykryzysowa.

Tymczasem, mimo braku przelewów, podatki trzeba płacić w całości – chyba że skorzystało się z tzw. ulgi na złe długi w PIT/CIT. Jednak dotychczas czas oczekiwania na zastosowanie upustu wynosił 90 dni od upływu terminu płatności. Zmuszało to przedsiębiorcę do czekania bitych trzech miesięcy, by móc ją w ogóle zastosować. Ostatnia wersja tarczy antykryzysowej skróciła ten termin do 30 dni.

Warto przypomnieć, że z prawa do szybszej ulgi mogą skorzystać jedynie ci, którzy ponieśli negatywne konsekwencje ekonomiczne epidemii. Chodzi m.in. o spadek dochodów, konieczność ograniczenia działalności, utratę płynności finansowej czy utratę kontrahentów.

Nie brakuje jednak i takich przedsiębiorców, którzy próbują skorzystać finansowo uciekając się do oszustwa. ZUS zapewnia jednak, że po epidemii weźmie się za kontrolę pobranych świadczeń. Ci, których przychody nie spadły o co najmniej 15 proc. w stosunku do miesiąca poprzedniego, mogą mieć spore problemy z Urzędem Skarbowym.