W ramach walki z mafią VAT-owską ścigają uczciwe firmy. A może być jeszcze gorzej

Katarzyna Florencka
Pomimo rządowej propagandy sukcesu, przez ostatnie lata dramatycznie spadła realna ściągalność VAT-u. W tym czasie, zamiast ścigać największych podatkowych przestępców, urzędnicy zaczęli preferować polowanie na firmy, które były nieświadomą częścią karuzeli VAT-owskiej – z nich bowiem łatwiej ściągnąć pieniądze. A eksperci ostrzegają, że przez koronawirusa może być jeszcze gorzej.
Przez koronawirusa dramatycznie spadły wpływy z VAT. Fiskus może spróbować to "odrobić" przez wzmożone kontrole przedsiębiorców. Fot. Łukasz Węgrzyn / Agencja Gazeta
Niemal dwa lata minęły od ujawnienia pisma kierownictwa Izby Skarbowej w Kielcach, w którym wprost zalecano urzędnikom ściganie legalnie działających firm, które dysponują odpowiednim majątkiem – od nich bowiem łatwiej ściągnąć pieniądze, niż od prawdziwych oszustów.

Krajowa Administracja Skarbowa potwierdziła wówczas autentyczność pisma, lecz broniła się, że jego treść została wyrwana z kontekstu. Jednocześnie KAS przyznała, że celem działań jej urzędników ma być poprawa ściągalności podatków – działalność kontrolerów jest rozliczana przez statystyki. Jak zwracali uwagę eksperci, w ten sposób celem stał się więc sektor MŚP, nie dysponujący armią prawników i stosunkowo łatwy do skontrolowania.


Niska ściągalność VAT

Autor znanego fanpage'a Białe Kołnierzyki ostrzega, że w sytuacji, w której aktualnie znajduje się budżet państwa, tego typu kontrole podmiotów, od których na pewno można coś ściągnąć, mogą się nasilić.

Zwraca uwagę na to, że – wbrew rządowej propagandzie – w czasie rządów PiS niemal dwukrotnie zmalała realna ściągalność VAT-u. O ile w 2013 odsetek nieściągniętego VAT-u wynosił 15,5 proc., to od 2016 nie spadł on poniżej 33,6 proc. – Mamy trudny rok, kryzys za pasem, więc wpływy z VAT-u będą jeszcze spadać. No a na horyzoncie mamy kolejne rozdawnictwo socjalne i kosztowne inwestycje. Skąd na to wszystko brać środki...? Trzeba będzie przykręcić śrubę i szukać pieniędzy tam, gdzie one są, czyli w realnie działających firmach. Teraz skarbówka będzie miała dodatkowe narzędzia: konfiskatę rozszerzoną o jeszcze większym zakresie oraz konfiskatę prewencyjną – czytamy na facebookowym profilu.

Gigantyczny deficyt

Z szacunkowych danych przedstawionych przez Ministerstwo Finansów wynika, że na koniec maja deficyt w budżecie wyniósł 25,88 mld zł. Oznacza to, że maj był kolejnym już miesiącem, w którym dziura w państwowym budżecie gwałtownie się powiększyła: porównaniu z kwietniem deficyt wzrósł o ok. 7 mld zł. Przypomnijmy, że po pierwszych trzech miesiącach roku deficyt budżetowy wynosił 9,4 mld zł, po kwietniu wzrósł jednak do 18,9 mld zł.

Jak ostrzegali w skierowanym do rządu liście otwartym byli ministrowie finansów, można było oczekiwać ogromnego spadku wpływów z podatków, a zwłaszcza podatku VAT, z którego pochodzi aż 40 proc. przychodów naszego państwa. Ich obawy się potwierdziły: w porównaniu z poprzednim rokiem majowe dochody z VAT były niższe o 8,6 proc. (ok. 6,3 mld zł).