Podatki zjadają żywcem małe polskie firmy. W tych krajach przedsiębiorcom wiedzie się lepiej

Patrycja Wszeborowska
Polscy przedsiębiorcy skarżą się, że rodzime podatki i składki ZUS niemiłosiernie ich dociskają. Z tego powodu coraz trudniej im prowadzić działalność, co dopiero mówiąc o konkurowaniu z przedsiębiorcami z innych krajów, jak Niemcy czy Wielka Brytania. Postanowiliśmy sprawdzić, czy Polsce rzeczywiście tak daleko do raju podatkowego.
Czy Polsce daleko do raju podatkowego? Pexels.com

Najliczniejsi przedsiębiorcy zarabiają najmniej

Liczba mikro, małych i średnich firm w naszym kraju nieustannie rośnie. Co więcej, przedsiębiorstwa działające w Polsce generują prawie trzy czwarte polskiego PKB, zaś największy udział w jego tworzeniu mają mikrofirmy, które stanowią aż 96,7 proc. całego sektora podmiotów prowadzących działalność.

Mikrofirma to przedsiębiorstwo zatrudniające mniej niż 10 pracowników. W ciągu roku jego obrót lub całkowity bilans nie przekracza 2 mln euro, czyli ok. 740 tys. miesięcznie (według kursu euro na dziś 4,44 zł). Najmniejsze firmy generują aż 30,2 proc. polskiego PKB, a pracuje w nich ponad 4,1 mln osób, jak dowodzi najświeższy raport Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości na temat firm.


Ile zarabiają najliczniejsi przedsiębiorcy w Polsce? Co miesiąc GUS publikuje dane dotyczące średniego krajowego wynagrodzenia w sektorze MŚP, jednak w zestawieniu próżno szukać pensji mikroprzedsiębiorców. Te dane prezentowane są jedynie raz w roku i trudno powiedzieć, by powiewały optymizmem.

Według danych GUS z 2018 roku, czyli najświeższych opublikowanych informacji na temat zarobków w najmniejszych firmach, przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w mikrofirmach w 2018 roku wyniosło jedynie 3081 złotych brutto, czyli 2259 złotych na rękę.

Tyle że to jedynie uśrednione dane. Mikrofirmy dzielą się bowiem na podmioty prawne, w których średnie wynagrodzenie wynosi „aż” 4870 złotych brutto. Stanowią one 10 proc. wszystkich mikroprzedsiębiorstw. Reszta to podmioty należące do osób fizycznych, które zaniżają średnią – tam wynagrodzenie sięga jedynie 2360 złotych brutto miesięcznie (1751 złotych netto).

Suma składek za osoby prowadzące działalność gospodarczą w ZUS wynosi dziś 1 431,48 złotych. W przypadku, gdy przedsiębiorca nie korzysta z dobrowolnego ubezpieczenia chorobowego to 1 354,64 złote.

– Wiele obciążeń, które dotykają przedsiębiorców, jest powiązanych z poziomem minimalnego wynagrodzenia za płacę. Te zaś w ostatnich latach z powodu wzrostu gospodarki i podejścia polityków dość intensywnie wzrosło. Choć nikt nie ma wątpliwości, że z punktu widzenia pracowników to dobrze, takie podejście uderza w przedsiębiorców, którzy z tego tytuły ponoszą wyższe opłaty – wskazuje w rozmowie z INNPoland.pl Piotr Wołejko, ekspert z Pracodawców RP.

W szczególnym kłopocie są zwłaszcza ci, których miesięczny dochód/obrót nie jest stały i zależy od różnych czynników, np. sezonowości biznesu. Zaś podatki i składki każdy musi płacić takie same (oprócz wyjątków dla początkujących biznesmenów).

Co jest nie tak z polskim systemem podatkowym?

W przygotowywanym co roku przez firmę doradczą PwC i Grupę Banku Światowego raporcie „Paying Taxes”, który ocenia jak bardzo przyjazne pod kątem podatkowym są państwa, Polska wypada blado. W zeszłym roku w rankingu 190 krajów uplasowaliśmy się na 77 miejscu.

Z raportu wynika, że polscy przedsiębiorcy wyjątkowo dużo czasu poświęcają realizacji obowiązków podatkowych i składkowych – aż 334 godziny w ciągu roku. Z kolei całkowita stopa opodatkowania wynosi 40,8 proc.

Mniejsze obciążenia administracyjne, łatwiejsze i mniej czasochłonne procedury czy bardziej przyjazny przedsiębiorcom system podatkowy w Europie mają m.in. Irlandia, Dania, Finlandia (kraje z pierwszej dziesiątki zestawienia), jak również Estonia (12), Łotwa (16), Litwa (18), Rumunia (32), Czechy (53), Węgry (56) czy Ukraina (65).

– W Polsce, oprócz formalności podatkowych, najbardziej problematyczna jest komunikacja z urzędami skarbowymi oraz ZUS-em. Jest ona mało zrozumiała dla zwykłego przedsiębiorcy, który choć jest specjalistą w swojej dziedzinie, nie specjalizuje się w prawie podatkowym ani w przepisach o ubezpieczeniach społecznych. Świadczą o tym chociażby pisma czy komunikaty z urzędów - są trudne, niezrozumiałe i zawsze zawierają natychmiastowe wezwanie do zapłaty oraz groźbę odsetek karnych – zauważa Piotr Wołejko.

Kontakt z urzędami bywa tak nieprzyjemny, że koniec końców przedsiębiorcy, nie rozumiejąc czego dotyczy ich rzekoma wina, muszą szukać kosztownego wsparcia prawników lub płacą horrendalne odsetki. Później narzekają i z żalem spoglądają na kolegów z innych krajów, w których biznesy robi się łatwiej. Niektórzy nawet decydują się na przeniesienie firm poza granice własnego państwa.

– Kluczową kwestią jest to, by ustawy, które dotyczą funkcjonowania organów administracji, były bardziej jasne i czytelne. Kolejną sprawą jest zwiększenie zaufania wobec przedsiębiorców - przekonanie, że nie chcą oszukać urzędników, tylko rzeczywiście się pomylili, coś przeoczyli, czegoś zapomnieli dopełnić. Niestety ufności nie zadekretujemy żadnymi przepisami – kwituje Wołejko.