Jeżdżę 30-letnim autem z rozsądku. Za kilka lat sprzedam je z zyskiem

Kamil Nowicki
Kupując samochód, w zasadzie dopiero rozpoczynamy wydatki na pojazd, który dość szybko zaczyna tracić na oryginalnej wartości. Jest jednak sposób, aby uniknąć lub zredukować dodatkowe koszty. To propozycja dla osób, które nie żyją według schematu, dla których samochód w zleasingowanej Polsce nie jest już wyznacznikiem statusu i które nie lubią, kiedy pieniądze uciekają z portfela.
Mercedes W124, czyli tzw. baleron należy do pewnych inwestycji, a zarazem można go śmiało użytkować na co dzień. flickr.com / More Cars / CC BY 2.0

Samochód równa się straty

Najczęściej młodzi kierowcy mają wyobrażenie, że samochód kupujemy za ustaloną kwotę. Uzbieramy, zapłacimy i na tym się kończą nasze wydatki, a to jest dopiero początek przygody, która może zrujnować nasz budżet, o ile taki jeszcze posiadamy.

Dlatego starsi, bardziej doświadczeni kierowcy z pokorą kupują - często nudne - auta w nadziei, że będą się rzadko psuły. Już wcześniej pisaliśmy o tym, że jeśli mamy np. 10 tys. kupmy auto za 5 tys., a resztę zostawmy na opłaty eksploatacyjne, ubezpieczenie i trochę dla chciwego mechanika.


Kolejnym problemem, szczególnie w przypadku nowych aut, jest utrata wartości. Na przestrzeni 3 lat najmniejszą utratę wartości wygenerowała Toyota, na drugim miejscu uplasowało się Porsche, głównie chodzi o kultowy model 911. Podium zamyka Honda. Na samym końcu znalazł się Jeep oraz Alfa Romeo, które w ciągu trzech lat tracą ok. 57-58 proc. swojej początkowej wartości - czytamy na stronie Wybór Kierowców.

Również, aby dowiedzieć się ile realnie kosztuje nas samochód, liczy się koszt przejechanego kilometra łącznie z utratą wartości. W skład tego wchodzi kwota, jaką daliśmy za samochód, koszty napraw oraz wydatki na ubezpieczenie i paliwo.

Jak nie stracić aucie?

Istnieje jednak sposób, aby kupiony przez nas samochód np. sam opłacał swój serwis, ale nie jest to propozycja dla wszystkich.

Wyobraź sobie, że kupujesz używane auto jeździsz nim 3 lata, po czym dostajesz za niego więcej niż zapłaciłeś. Takie samochody naprawdę istnieją. W większości będą to pojazdy, które nierzadko mają 20, nawet 30 lat, ale cały czas można nimi jeździć, a przede wszystkim nawet kiedy stoją, zarabiają, ponieważ rośnie ich wartość.

Aby znaleźć takie auto powinniśmy przede wszystkich szukać samochodów w dobrym stanie, z udokumentowanym przebiegiem, nietuzinkowych modeli i wersji wyposażenia, czy aut które stały się ikonami motoryzacji jak niezniszczalny Mercedes W124 tzw. baleron. Są to wręcz podstawowe kryteria, które będą gwarancją dobrej inwestycji.

Na tych autach zarobisz

W kwestii propozycji samochodów w szerokim zakresie cenowym 5-100 tys. zł, które za kilka lat zwiększą swoją wartość, a jednocześnie pozwolą na codzienną jazdę, zapytaliśmy Michała Prządę, który jest managerem w Classic Motors Staniszewski.

Nasz rozmówca jako pierwszego "pewniaka" proponuje coś nieco droższego, czyli Porsche 911 996 lub mniejszy model Boxster 986.

- Warty uwagi jest z pewnością pierwszy Boxster w najmocniejszej wersji S. Te samochody, wyposażone w silnik 3.2 litra, możemy znaleźć w cenie 60 000-80 000 złotych. Patrząc na poprzedników, modele te mają dalszy potencjał wzrostowy, ponieważ praktycznie każda wcześniejsza generacja 911-stki wiąże się obecnie z wydatkiem ponad 200 tys. złotych. Możemy liczyć, że najbardziej usportowiona wersja Boxstera podąży tą ścieżką.
Porsche 911 (996) znane jest głownie za sprawą kontrowersyjnych przednich lamp.The Car Spy/Flickr/CC BY 2.0
Osoby szukające czegoś bardziej emocjonującego powinny zainteresować się niemieckimi propozycjami jak BMW E39 M5 oraz Mercedes C55 AMG (W203), które dzisiaj kupimy za 65-90 tys.

- Obecnie panuje moda na samochody z wczesnych lat 90, natomiast następnym etapem z pewnością będą tzw. poster-cary z lat późniejszych. Takimi z pewnością są wskazane auta (M5, C55 AMG), które na przestrzeni najbliższych 2-3 lat powinny dobić do 150 000 złotych – dodaje Michał Prząda.

Pewną propozycją i zdecydowanie tańszą od powyższych będzie niemal kultowa Mazda MX-5 NA, czyli pierwsza generacja. W Polsce średnio ceny wahają się między 20-25 tys. złotych, a już na zachodzie za dobrą MX-5 NA trzeba zapłacić ponad 10 tys. euro. Samochodem można cały czas jeździć na co dzień, zwłaszcza w okresie wakacyjnym trzeba wręcz wykorzystać walory małego roadstera.

Szukając czegoś w okolicach 20 tysięcy można rozejrzeć się za Volvo 850 lub S/V70 w wersji T5R, które nawet jak na obecne standardy oferuje mnóstwo miejsca i komfortu.

- Kwota 20 000 złotych może nie wystarczyć na bardzo zadbany egzemplarz, ale może uda się znaleźć taki wymagający mniejszych napraw. Rzadkość tych aut w połączeniu z solidnością konstrukcji pozwala myśleć o przyszłych wzrostach wartości – zaznacza Prząda.

Z bardziej współczesnych aut warto zainteresować się Mini Cooperem S (R50/R53). Samochód, który kupimy do 20 tys. zł zapewni nam, wręcz gokartowe prowadzenie i masę radości. Ta propozycja jet najświeższa z naszej listy, dlatego na wzrost wartości będzie zdecydowanie wolniejszy.

Nieco tańsze będą francuskie mieszczuchy w wersjach sportowych, czyli Peugeot 206 RC lub Clio II Sport . Dostaniemy je za 12-20 tys. zł. Tych aut jest coraz mniej, ponieważ sporo zostało przerobionych na rajdówki. Dlatego można się spodziewać, że za kilka lat zadbane i nieprzerobione egzemplarze może czekać spory wzrost cenowy.

Mercedes W124, czy chociażby BMW E30, albo większe E34 to jedne z wielu "pewniaków". Auta w dobrym stanie znajdziemy już nawet za ok. 8-20 tys. To wręcz idealne samochody do jazdy na co dzień, może nie zagwarantują nam olbrzymich wzrostów wartości na przestrzeni kilku lat, ale w tym wypadku możemy być pewni, że cena będzie rosnąć.
BMW E30 to już wręcz kultowe auto, które rzadko spotkamy na ulicach. Pomimo sporego wieku można nim cały czas jeździć na co dzień.unsplash.com

Te auta wymagają poświęceń

Zaproponowane samochody, rzeczywiście mogą na przestrzeni kilku lat przynieść nam zysk, co pozwoli np. na opłatę serwisu, czy ubezpieczania. 20-30 letnie auta to często poświęcenie, które trzeba zaakceptować. Nie ma tutaj nowoczesnych udogodnień, dodatkowo starsze samochody są gorzej wyciszone i zawsze jest ryzyko wystąpienia awarii po prostu ze starości.

- To konstrukcje znacząco odległe od znanych nam z codziennego użytkowania pojazdów, jednak prawidłowo serwisowane i zadbane odwdzięczą się nawet dłuższą eksploatacją, niż obecnie produkowane – zaznacza Michał Prząda.