Ucieczka na długie „L4”. Tak próbujemy wyprzedzająco uniknąć zwolnienia przez pandemię

Leszek Sadkowski
W związku z pandemią koronawirusa rynek pracy w Polsce zmienił się dość znacząco. Mimo, iż pojawia się więcej ofert zatrudnienia, to obecnie bliżej jest nam raczej do rynku pracodawcy, aniżeli pracownika. Dlatego radzimy sobie jak możemy.
Oficjalne dane na temat zatrudnienia nie w pełni odzwierciedlają faktyczną sytuację. Fot. Mikołaj Kuras / Agencja Gazeta

Wzrosła ilość „L4”

Tarcze antykryzysowe nie uchroniły znacznej części przedsiębiorstw od zwolnień pracowników, co zaowocowało wzrostem bezrobocia. Dlatego pracownicy bojąc się redukcji etatów coraz częściej udają się na długie i przeciągające się „L4” - wynika z danych firmy doradczej Conperio.

W II kwartale br. o 8,3 proc. wzrosła ilość „L4” wystawianych jednorazowo na okres między 6 a 14 dni względem ub. roku. Są to zwolnienia nieuchwytne dla ZUS, bo za krótkie do wezwania na komisję czy przeprowadzenia kontroli.

Drugi problem, który się na to obecnie nakłada to powtarzalność zwolnień, bo pracownik może wziąć ich kilka po kolei. I tak się właśnie dzieje - wynika z raportu. W tym samym okresie roku poprzedniego, unikalnych zwolnień było 43 proc, a teraz 28 proc. Znaczy to, że 15 proc. pracowników więcej ponawia sobie zwolnienia.


- To przekłada się na wzrost wskaźnika absencji i bezradność państwa. Pracodawcy są zdani na samych siebie. Jeżeli samodzielnie nie skontrolują pracowników nikt tego za nich nie zrobi – analizuje Mikołaj Zając, prezes Conperio.

Bezrobocie w Polsce

Jak wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego, stopa bezrobocia w czerwcu br. wyniosła 6,1 proc. wobec 6 proc. w maju. Na pierwszy rzut oka wzrost jest niewielki. Niepokoić może jednak fakt, iż oficjalne dane na temat braku zatrudnienia nie w pełni odzwierciedlają faktyczną sytuację, a aktualna stopa bezrobocia jest w praktyce wyższa niż wynika to z informacji Urzędów Pracy.

Jak pokazały przeprowadzone przez naukowców z Uniwersytetu Warszawskiego badania Diagnoza+, w czerwcu w urzędach pracy zarejestrowanych było zaledwie ok. 19 proc. osób zidentyfikowanych jako bezrobotne. A do tego zbliża się czas stopniowego wygaszania rządowej pomocy, czego skutki zobaczyć możemy już w niedalekiej przyszłości.

Nie są to oczywiście dobre wiadomości dla pracowników tym bardziej, że w ostatnich miesiącach mieliśmy do czynienia ze zwolnieniami grupowymi w dużych zakładach na terenie całego kraju.

Sama epidemia koronawirusa najwięcej szkód wyrządziła w branży lotniczej czy turystycznej, ale nie tylko. - W ciągu ostatnich miesięcy zaobserwowaliśmy, że telefonujący na naszą infolinię pracownicy obawiają się tego, że zostaną zwolnieni, a ich koledzy którzy przebywają na chorobowym nie. W ten właśnie sposób napędza się błędne koło fałszywych zwolnień chorobowych - dodaje Zając.

Pracownik chroniony

Wszystko dlatego, że w okresie kiedy pracownik jest nieobecny w pracy, a powód jest usprawiedliwiony, pracodawca nie może złożyć mu oświadczenia woli o wypowiedzeniu umowy o pracę.

Okres nieobecności pracownika w pracy mógłby przedłużać się w nieskończoność, dlatego zakaz wypowiadania umowy o pracę podczas nieobecności pracownika został ograniczony w czasie. Co nie zmienia faktu, że wielu pracowników na takie chorobowe się udaje, by przedłużyć okres zatrudnienia unikając zwolnienia.