Zdyszany kolos na glinianych nogach. Uzależniona od ropy Rosja to jeden wielki paradoks

Leszek Sadkowski
Rosyjski paradoks polega na tym, że niebywale bogaty w surowce i zasoby kraj, od dziesięcioleci nie może wybić się z marazmu i zacząć szybciej rozwijać. Teraz rosyjską gospodarkę dotknęły dwa wstrząsy, z których wciąż nie może się otrząsnąć.
Rosyjska gospodarka skurczy się w tym roku o 6,6 proc., 123rf.com

Negatywne skutki

Z szacunków wynika, że rosyjska gospodarka skurczy się w tym roku o 6,6 proc., czyli więcej, niż średnia globalna, zaś przyszłoroczne odbicie będzie niższe, niż początkowo się spodziewano.

Iwona Wiśniewska, analityk Ośrodka Studiów Wschodnich ocenia, że koszty ekonomiczne pandemii rosną, a coraz bardziej negatywne skutki odczuwalne są przez rosyjskie społeczeństwo, którego realne dochody zaczęły spadać.

Co więcej, zmęczenie społeczne zamknięciem nasila się, tym bardziej, że wdrażany przez rząd program osłonowy dla gospodarki i obywateli był dość oszczędny, a wsparcie docierało głównie do wybranych grup społecznych i przedsiębiorstw, w tym kontrolowanych przez członków elity rządzącej.


Następnie, wbrew niepewnej sytuacji epidemiologicznej, Kreml przystąpił do odmrażania gospodarki. Stało się tak, gdyż najpewniej nie miał innego wyjścia - podobnie działo się na całym świecie.

Załamanie popytu na ropę

Rozwijający się w uzależnionej od sprzedaży surowców Rosji kryzys był pogłębiany przez spadek globalnego popytu na ropę naftową, a w konsekwencji jej cen. Pamiętamy sytuację z marca czy kwietnia, gdy globalny popyt na ropę załamał się, podobnie jak jej ceny.

Dla krajów żyjących z tego surowca był to mocny cios w budżetową równowagę. W efekcie prognozy dla rosyjskiej gospodarki na 2020 r. są pesymistyczne.

- Jednak dzięki rezerwom finansowym i niskiemu długowi publicznemu, Kreml dysponuje, jak się wydaje, wystarczającą poduszką finansową, aby przetrwać pandemię i ustabilizować finanse publiczne, jeśli tylko kryzysowa sytuacja nie potrwa dłużej niż dwa lata - ocenia Wiśniewska.

Jej zdaniem polityka ekonomiczna prowadzona przez Kreml w czasie pandemii umacnia jednocześnie funkcjonujący w Rosji kapitalizm państwowy, dalej ogranicza konkurencję i w rezultacie pogłębia nieefektywność rosyjskiego modelu ekonomicznego.

Bo od dawna nie ma w Rosji ani odwagi, a może przede wszystkim chęci, na jakieś znaczące zmiany. Federacja Rosyjska staje się też przez to coraz bardziej wrażliwa na zmiany światowej koniunktury.

To uderza w Rosję

W I kwartale zmiany cen surowców energetycznych doprowadziły do spadku rosyjskiego eksportu o 15 proc. (do 88 mld dolarów). Wstępne dane za kwiecień pokazują już spadek PKB nawet o ok. 20 proc. r/r i podwojenie liczby zarejestrowanych bezrobotnych (do 1,4 mln osób). To zła wróżba na przyszłość.

Również nastroje w rosyjskim biznesie są pesymistyczne. Indeks aktywności gospodarczej PMI w przemyśle przetwórczym w Rosji spadł w kwietniu z 47,5 do 31 pkt (wskaźnik poniżej 50 pkt świadczy o złej koniunkturze, poniżej 40 - o poważnym kryzysie gospodarczym).

Z kolei w połowie maja liczba zakażonych osiągała w Rosji poziom 250 tys. i rosła w tempie ponad 10 tys. przypadków na dobę. Obecnie jest niewiele tylko lepiej.

- Jednocześnie władze zaczęły chronić Rosję od możliwego napływu wirusa z zagranicy i zdecydowały o zamknięciu granic państwa. Następnie zaczęto wprowadzać ograniczenia w ruchu wewnętrznym. Od 28 marca do 11 maja obowiązywał w Rosji okres wolny od pracy z zachowaniem należnych wynagrodzeń oraz obowiązkiem samoizolacji - przypomina Wiśniewska.

Stanęła wtedy większość rosyjskiej gospodarki - dotyczyło to zwłaszcza usług oraz przemysłu, poważnie ograniczyło transport i handel. Ominęło natomiast wybrane sektory, m.in. wydobywczy, spożywczy czy farmaceutyczny.

Oszczędna pomoc

Na "pandemiczną" pomoc państwa mogły liczyć rodziny z dziećmi i najbiedniejsi obywatele już wcześniej korzystający ze wsparcia państwa (wszystkie zasiłki zostały przedłużone).

Ponadto rząd, by uniknąć kryzysu bankowego, zezwolił na restrukturyzację kredytów (w 2019 r. 40 proc. Rosjan miało zaciągnięty kredyt, a znaczna część kilka jednocześnie). W przypadku biznesu wsparcie otrzymały początkowo małe i średnie przedsiębiorstwa, wiadomo, że chodziło głównie o utrzymanie zatrudnienia.

Inne firmy mogły liczyć jedynie na moratorium podatkowe (poza VAT), redukcję składek na ubezpieczenia zdrowotne lub zwolnienie z nich, a także ulgi administracyjne.

Brak czynników wzrostu

Rosyjska gospodarka doświadczona w 2020 r. dwoma wstrząsami – pandemią COVID-19 i załamaniem się cen ropy naftowej weszła w trzeci kryzys w ciągu ostatnich 20 lat. Odbywa się to w sytuacji, gdy nie zdołała jeszcze otrząsnąć się z recesji z 2015 r.

- W ostatnich latach z przyczyn systemowych (scentralizowany i zbiurokratyzowany system zarządzania, dominacja państwa i słaba konkurencja, korupcja) rosyjska gospodarka znajdowała się w stagnacji i nie była w stanie wypracować nowych czynników wzrostu dla zdynamizowania rozwoju - podsumowuje Wiśniewska.

Uzależnienie Rosji

Warto jednak dodać, że ostatnie lata rosyjski rząd wykorzystał na odbudowę rezerw budżetowych, które w połowie marca 2020 r. osiągnęły rekordowe wartości. W rezultacie Rosja weszła w kryzys, dysponując solidną poduszką finansową, co uchroniło ją i jej władców przed większymi wstrząsami.

Szacuje się, że mogłaby ona zostać wykorzystana w ciągu najbliższych dwóch, o ile koniunktura nie poprawi się, co zresztą wcale nie jest nierealne. Wsparciem dla rządu był również stosunkowo niski dług publiczny, co daje możliwość zwiększenia zadłużenia.

To wszystko dzięki sprzedaży ropy i gazu, bo z tego Rosja czerpała i czerpie największe przychody, co daje rządzącym nią wewnętrzną stabilizacje. Jak już wspomnieliśmy, kraj potężnie traci, jeśli ich ceny spadają, tak jak miało to miejsce wiosną.

Bo uzależnienie Rosji od sektora surowcowego jest faktem. - Ale jednocześnie scentralizowany i kontrolowany przez państwo sektor energetyczny pozbawiony jest bodźców do poprawy konkurencyjności - dodaje ekspertka.

I na tym polega rosyjski paradoks - niebywale bogaty w surowce i zasoby kraj, który od dziesięcioleci nie może wybić się z marazmu i zacząć szybciej rozwijać, bo dochody z ich eksportu zamrażają chęć rządzących do poważniejszej zmiany i reformy. Co więcej, taki status quo może trwać jeszcze bardzo długo, bo na tym akurat zależy rządzącym.