Turyści popularnego kurortu pozywają za zakażenie koronawirusem. Chcą 100 tys. euro na głowę
To będzie głośna sprawa, a jeśli kolejne osoby zwęszą okazję, podobnych pojawi się więcej. Tysiąc turystów poszkodowanych przez koronawiursa z popularnej wśród turystów austriackiej miejscowości Ischgl, przystąpiło do pozwu grupowego. Cel - odszkodowanie w wysokości 100 tys. euro na głowę.
Ognisko wirusa
Austriacki prawnik Peter Kolba poinformował, że pod koniec września złoży pozew przeciwko władzom Ischgl w austriackim Tyrolu, do którego dołączyło łącznie tysiąc turystów poszkodowanych koronawirusem. To małe miasteczko żyjące z turystów i popularna baza wypadowa dla miłośników zimowych sportów.Celem pozwu jest uzyskanie 100 tys. euro odszkodowania dla każdej poszkodowanej osoby - podaje za PAP Interia.
Według prawnika reakcja tamtejszych władz była zbyt późna i nieskuteczna w stosunku do szybko narastającej pandemii koronawirusa. Będzie dowodził, że przez niefrasobliwość władz, liczni turyści zostali zakażeni, a potem wrócili z wirusem do swoich ojczyzn, by rozsiewać go dalej.
Władze nie skomentowały tej informacji, ale też dopóki pozew nie wpłynie do sądu, nie ma czego komentować. Zanosi się natomiast na to, że władze tego i owego się po ostatnim sezonie nauczyły. Ischgl przygotowuje się do nowego sezonu narciarskiego, ale z obostrzeniami. Goście hoteli będą musieli przed zameldowaniem przedstawić negatywny wynik testu na obecność koronawirusa lub poddać się badaniu.
Pozwy przedsiębiorców
By znaleźć inne przykłady, nie trzeba daleko szukać. Radosław Jarmuła, właściciel dwóch warszawskich siłowni, zdecydował się pozwać Skarb Państwa za straty, jakie poniósł przez restrykcje związane z koronawirusem. Na taki krok zdecydował się po prawdopodobnie jako pierwszy przedsiębiorca w Polsce.– Tak jak wiele innych firm, również i my mierzymy się z ogromnymi wyzwaniami wynikającymi z zamrożenia gospodarki. Od 15 marca 2020 roku branża fitness przez decyzję administracyjną nie może generować żadnych przychodów, a co za tym idzie – zysków – tłumaczył w rozmowie z INNPoland.pl.
Obie sytuacje - zależnie od swojego przebiegu - mogą stanowić swego rodzaju precedensy lub choćby inspirację dla innych.
Wystarczy zamknąć oczy i rzucić kamieniem, by trafić w kogoś, kto czuje się poszkodowany koronawirusem, kto poniósł stratę emocjonalną, finansową, moralną, niedogodność wreszcie. Końca tego szaleństwa nie widać, frustracja narasta, a oszczędności topnieją, dlatego podobnych spraw, czy to z pozycji klientów czy firm, będzie więcej. Wirus raczej nie stawi się na rozprawie sądowej, stąd poszkodowani szukają sprawiedliwości gdzieś indziej.