Rząd po cichu pracuje nad zmianami w podatkach. Tysiące polskich firm zapłaci dodatkowo CIT

Grzegorz Koper
Niektóre prace nad zmianami w podatkach są ogłaszane szumnie. Tym razem władza nie chwaliła się nowym projektem ustawy. Poza zmianami mogącymi zostać określonymi jako korzystne dla podatnika, są też takie, które nie wszystkim przypadną do gustu.
Rząd po cichu pracuje nad nowymi zmianami w podatkach dochodowych. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

CIT dla firm

Rząd opublikował na swojej stronie projekt zmiany ustaw o PIT, CIT i innych. Wśród proponowanych rozwiązań jest na przykład podwyższenie limitu przychodów do 2 mln euro, uprawniającego do korzystania z obniżonej 9 proc. stawki podatku CIT.

Jednak szczególne emocje wzbudza część ustawy dotycząca objęcia CIT-em niektórych spółek komandytowych i jawnych. Zmiany mogłyby już obowiązywać od stycznia przyszłego roku.

Dotąd, co do zasady, spółki osobowe nie podlegały podatkowi dochodowemu od osób prawnych. Podatek płacili dopiero wspólnicy spółek komandytowych, partnerskich i jawnych. Wyjątek stanowiła komandytowo-akcyjna forma spółki, która podlegała CIT-owi jako ona sama.


W nowym projekcie ten wyjątek ma zostać rozszerzony do spółek komandytowych, które mają siedzibę lub zarząd na terytorium Rzeczpospolitej Polskiej. Oberwie się też spółkom jawnym, w których partycypujący w zyskach podatnicy nie są ujawniani. Ma to zapobiegać ich uchylaniu się od podatku dochodowego.

Kogo obejmie nowy CIT

Grzegorz Szysz, partner i doradca podatkowy w Grant Thronton powiedział w rozmowie z money.pl, że wprowadzenie estońskiego CIT-u, czy innych podatków było głośno zapowiadane, a rewolucyjne zmiany dla firm rząd wprowadza po cichu.

– Zmiana ta dotknie około 40 tys. podmiotów. Głównie firmy rodzinne, które odeszły od indywidualnych działalności gospodarczych i działa za sprawą spółek komandytowych – dodał ekspert w rozmowie z money.pl.

Estoński CIT tylko z nazwy

O estońskim CIT pisaliśmy w INNPoland wielokrotnie. To przesunięcie opodatkowania na moment realizacji zysku. W Polsce miało z niego skorzystać ok. 200 tys. firm. Ale okazało się, że wyśrubowany warunek zatrudniania trzech pracowników spełnia tylko 34,4 tys. spółek.

Polska wersja tzw. estońskiego CIT-u spotkała się z ostrą krytyką ekspertów – z mechanizmu, który miał pobudzić innowacyjność polskiej gospodarki, skorzysta tylko garstka przedsiębiorców. Minister finansów Tadeusz Kościński bronił jednak nowego rozwiązania. Jak tłumaczył, znany nam w tym momencie projekt to "cały czas pilotaż".