Patkowski odleciał. Polska nie musi "budować wiarygodności na przepisie konstytucyjnym"
Warto pomyśleć o zmianie zapisanego w konstytucji limitu zadłużenia Polski – przekonuje wiceminister finansów Piotr Patkowski. Dlaczego? Otóż, jak tłumaczy, dzisiejsza Polska jest tak świetnym państwem, że nie musi już "swojej wiarygodności budować na przepisie konstytucyjnym".
Limit do zmiany?
Patkowski zdradził w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej", że gdyby była taka wola polityczna, optowałby za zmianą konstytucyjnego limitu zadłużenia. W tym momencie wynosi on 60 proc. PKB.– Ten zapis w konstytucji wprowadzono w bardzo konkretnym celu – dania większej wiarygodności państwu polskiemu na rynkach zagranicznych, co w latach 90. miało swoje pełne uzasadnienie – tłumaczył wiceminister.
Od tego czasu jednak zewnętrzne postrzeganie Polski miało się zmienić na tyle, że dotychczasowy limit jest już niepotrzebny: – Jesteśmy państwem, które nie musi swojej wiarygodności budować na przepisie konstytucyjnym – powiedział Patkowski.
Według niego, dowodem na pozycję naszego kraju jest to, że "dziś pożyczamy bardzo duże pieniądze i w żaden sposób tej wiarygodności nie tracimy".
Igranie z limitem
Przypomnijmy, że covidowe programy pomocowe opracowano tak, by omijać limity zadłużenia wynikające z polskich przepisów. Ok. dwie trzecie potrzeb pożyczkowych państwa zostanie zrealizowanych poza budżetem: przez emisję obligacji przez BGK i Polski Fundusz Rozwoju.Konstytucyjny limit coraz bardziej jednak uwiera PiS, które ma na głowie całą masę wydatków. Jak pisaliśmy w INNPoland, w resorcie coraz śmielej mówi się o podniesieniu ustalonego 23 lata temu limitu nawet do 80-90 proc.