Produkcja leku na Covid-19 idzie zgodnie z planem. "Zarobimy miliony lub zbankrutujemy"

Leszek Sadkowski
Takich emocji związanych z jedną spółką na warszawskim parkiecie nie było od dawna. Bo Biomed Lublin zapowiada stworzenie najbardziej chyba wyczekiwanego obecnie przez świat leku, ale jest w takiej sytuacji, że budzi skrajne odczucia i reakcje akcjonariuszy.
Transport z pierwszą dostawą osocza ozdrowieńców, potrzebnego do produkcji polskiego leku na Covid-19 Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta

Rollercoster na GPW

To był prawdziwy rollercoster - za akcje Biomedu jeszcze w marcu płacono poniżej złotówki. Kilka miesięcy później, na początku sierpnia, jego cena przebiła 30 zł. Niektórzy zarobili w ciągu paru miesięcy tyle, ile zarobiliby pracując za średnią krajową przez całe życie.

Ale ci, którzy kupowali powyżej 20 zł plują sobie dzisiaj w brodę, bo za akcję Biomedu płaci się teraz ok. 11-12 zł, a cena waha się raz w jedną raz w drugą stronę i to po kilkanaście procent dziennie. Wielu, szczególnie nowych akcjonariuszy doprowadza to do skrajnych emocji, raz są w euforii, by za chwilę popaść w rozpacz.


Inni sprzedają nawet ze stratą, bo nie wytrzymują nerwowo huśtawki nastrojów. Jest zatem ciekawie, codziennie "mielą się" miliony i dawno na GPW podobnej spółki i sytuacji nie było. Ale skupmy się na tym, jaka jest realna sytuacja Biomedu, który może przyczynić się do opanowania pandemii koronawirusa, w co gorąco wierzy wielu posiadaczy akcji.

Poprawa wyników

Przychody spółki w pierwszym półroczu 2020 r. wzrosły do 19,7 mln zł (o 7 proc. r/r). Jednocześnie zysk operacyjny wzrósł o 13 proc. do 2,24 mln zł. Poprawa ta to efekt lepszego miksu sprzedażowego - podaje firma.

Zwiększyła się również EBITDA - z 4,9 mln zł do 5,2 mln zł, czyli o ok. 6 proc. rok do roku. W konsekwencji marża operacyjna biotechnologicznej spółki wzrosła do 11,4 proc., zaś marża EBITDA wyniosła 26,5 proc. Wynik netto spółki ukształtował się na poziomie 0,7 mln zł (o 18 proc. r/r).

Jeśli chodzi o strukturę przychodów, to warto zauważyć znaczny wzrost sprzedaży szczepionki BGC (+56 proc. r/r) oraz Onko BGC (+116 proc. r/r), a także Lakcidu (+58 proc. r/r).

Spadki zanotowano w przypadku Distreptazy (-24,4 proc. r/r) oraz Gamma Anty-D (-28,4 proc. r/r). Do wzrostu sprzedaży przyczyniły się głównie rynki zagraniczne. Ich udział w przychodach zwiększył się do 45 proc. wobec 33 proc. analogicznym okresem 2019 r.

Stała tendencja

Marcin Piróg, prezes Biomedu Lublin mówi, że spółka z kwartału na kwartał poprawia wyniki i widać, że to już stała tendencja. Sam zysk byłby zaś znacząco wyższy, gdyby nie lockdown, w trakcie, którego lekarze wystawiali mniej recept, a szpitale zawiesiły wykonywanie planowanych zabiegów i operacji.

- Dotyczy to przede wszystkim Distreptazy. Mimo trudnych warunków zrobiliśmy wszystko, aby zwiększyć eksport oraz sprzedaż kluczowych produktów takich jak szczepionka przeciwgruźlicza oraz Onko BCG. Na tle branży, która odnotowała prawie 30-proc. spadek sprzedaży to budujące wyniki - ocenia prezes.

Spółka w kolejnych kwartałach liczy na dalsze zwiększenie zainteresowania szczepionką BCG, która cały czas jest badana pod kątem jej skuteczności w ochronie przed zakażeniem Covid-19.

Prace nad lekiem

- Chciałbym przy okazji zapewnić, że nasze prace nad lekiem opartym na osoczu ozdrowieńców idą zgodnie z planem, o wszystkim będziemy oczywiście na bieżąco informować - zapewnia Marcin Piróg.

I to jest właśnie najbardziej oczekiwane zapewnienie dla akcjonariuszy. Bo nikt tu już specjalnie nie patrzy na wyniki, które rewelacyjne, przyznajmy, nie są.

Wszyscy patrzą i wyczekują tu leku, który może z dnia na dzień totalnie zmienić sytuację firmy i jej akcjonariuszy. Skup akcji trwa, bo wierzących jest wielu. Jedni twierdzą, że zarobią miliony, inni piszą na forach, że wszyscy zbankrutują.

Spółka podkreśla, że drugi kwartał br. stał pod znakiem wielkich wyzwań organizacyjnych dla wielu pracodawców, w tym i Biomedu. Pandemia koronawirusa wymagała zaś podjęcia rygorystycznych rozwiązań, wcześniej niestosowanych na taką skalę.

Bo gdy został ogłoszony stan pandemii, podjęto przede wszystkim kroki mające na celu zminimalizowanie ryzyka zakażenia wśród załogi. Niezwykle ważne było i jest nadal zachowanie ciągłości produkcji.

Piotr Fic, członek zarządu Biomed Lublin ds. operacyjnych mówi, że w drugim kwartale br. zmieniły się zasady panujące na terenie przedsiębiorstwa.

- A dodatkowa odpowiedzialność związana z bezpieczeństwem i ciągłością funkcjonowania zakładu ciąży na nas w związku z projektem leku z osocza ozdrowieńców zawierającego przeciwciała anty SARS-CoV-2, którego pierwszą partię do badań klinicznych właśnie wytwarzamy - tłumaczy.

Enfant terrible GPW


Wciąż nie wiemy na pewno jak projekty Biomedu mogą wyglądać i jaka będzie cena leku, co zaważyłoby na przyszłych zyskach spółki - zastanawiają się analitycy.

Ryszard Miodoński, dyrektor ds. strategii akcyjnych w Noble Funds TFI uważa, że cena leku musi być odpowiednio zbilansowana, by zarówno dawała zysk, jak i dobrze się sprzedawała. I dodaje, że nie wiadomo również kiedy dojdzie do komercjalizacji i ile leku powstanie.

Tymczasem z danych Bloomberga, wynika, że handel akcjami spółki zdominowały przez globalne firmy, takie jak: Merill Lynch, KBC, Citigroup, Morgan Stanley, Erste, JP Morgan czy UBS. Umożliwia to duże, jak na skalę GPW, obroty na poziomie 44,5 mln zł (średnia za 3 miesiące), ale doprowadza do rozpaczy tysiące drobnych akcjonariuszy, któzy kupili drożej.

Wszyscy jednak liczą na Biomed i duży zarobek na akcjach, ale nikt pewności co do tego dać nikomu nie może. Stąd mamy strach i chciwość jednocześnie, nerwy i wielkie nadzieje. Biomed Lublin niewątpliwie ożywił handel akcjami na GPW, ale stał się też tzw. "enfant terrible" warszawskiego parkietu.