Mają nas za "brudasa" Europy. Polska już dawno przekroczyła limit emisji dwutlenku węgla

Leszek Sadkowski
Wyczerpaliśmy nasz budżet węglowy ograniczający wzrost globalnej temperatury do 1,5°C, a wkrótce wyczerpiemy ten na 2,0°C. Warunkiem uniknięcia punktu krytycznego jest zastąpienie węgla czystą energią. Ale obecny rząd nie myśli o tym serio, więc trujemy dalej.
W Polsce po 2000 r. całkowita emisja gazów cieplarnianych nawet wzrosła, podczas gdy zakładano 15-proc. spadek Fot. Tomasz Pietrzyk / Agencja Gazeta
Tymczasem Komisja Europejska właśnie zaproponowała podniesienie celu redukcji emisji gazów cieplarnianych na 2030 rok do 55 proc. Dla Polski to prawdziwy policzek.

Budżet węglowy

Budżet węglowy to łączna ilość dwutlenku węgla, jaką każdy kraj może wypuścić do atmosfery, nie przekraczając określonego progu wzrostu średniej temperatury na Ziemi względem epoki przedprzemysłowej - tłumaczą eksperci.

Ratyfikując Porozumienie Paryskie Polska zadeklarowała dążenie do tego, by ograniczyć wzrost do 1,5°C i tym samym solidarnie przeciwdziałać katastrofie klimatycznej. Ale nie dotrzymuje słowa.


Z raportu „Emisja gazów cieplarnianych Polski na tle budżetu węglowego świata” wynika, że nasz kraj już w 2016 r. przekroczył dopuszczalną ilość emisji dla progu 1,5°C i jeśli nic nie zmienimy, w 2024 r. przekroczymy krytyczny próg 2,0°C.

Przyszłość klimatyczna

Europa, która konsekwentnie ogranicza emisje CO2 i od dawna już odchodzi od spalania węgla dziwi się tej polskiej niechęci do zastępowania węgla przez OZE, co w dużej mierze odpowiada za obecną sytuację. I wytyka nas po cichu palcami, traktując jak przysłowiowych "brudasów".

Z raportu wynika tymczasem, że do roku 2035 aż 38 proc. budżetu węglowego Polski zostanie „zużyte” tylko przez jedną instalację - chodzi o Elektrownię Bełchatów.

- Raport nie pozostawia złudzeń - jeśli emisje wszystkich krajów, tak jak Polski, przekroczą próg dla 1,5˚C, przyczynią się do destabilizacji klimatu, czego konsekwencje poniesiemy my wszyscy. Doświadczymy m.in. pogłębiającej się suszy i strat w produkcji rolnej. Mamy prawo do bezpiecznej przyszłości klimatycznej, bo to nasze wspólne dobro - podkreśla Monika Sadkowska, rzeczniczka ds. kampanii w fundacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi.

Wysokość emisji CO2

Raport wskazuje też, że Polska znajduje się w ścisłej czołówce, jeżeli chodzi o wysokość emisji CO2 w przeliczeniu na jednostkę wyprodukowanej energii. W rankingu z 2017 r. nasz kraj znalazł się na drugim miejscu w tej kategorii, tuż za Republiką Południowej Afryki. A sektor energii jest odpowiedzialny za 82 proc. emisji krajowych gazów cieplarnianych.

- W Polsce po 2000 r. całkowita emisja gazów cieplarnianych nawet nieznacznie wzrosła, podczas gdy zakładano 15-procentowy spadek. To trend, którego nie można kontynuować, po pierwsze ze względu na rosnącą nieopłacalność węgla, a po drugie, ponieważ jesteśmy współodpowiedzialni za ochronę klimatu - dodaje Ilona Jędrasik, kierowniczka programu Polska Energia w ClientEarth.

Warto dodać, że sama Elektrownia Bełchatów jest odpowiedzialna za ok. 20 proc. emisji CO2 z polskiego przemysłu energetycznego. Eksperci wskazują, że jest wysoce nieefektywna i raportuje emisyjność na poziomie 1063 gCO2/kWh, co stanowi ponad 130 proc. średniej emisyjności.

Stratne miliardy

Tymczasem jest coraz bardziej prawdopodobne, że pieniądze z budżetu UE powiązane zostaną z kwestiami takimi jak praworządność i neutralność klimatyczna. Polska może w ten sposób stracić 8 mld euro, o ile nie zobowiąże się do celu neutralności klimatycznej.

Chodzi m.in o Fundusz Sprawiedliwej Transformacji, z którego mogły trafić do nas trafić nawet 2 mld euro z całej puli wynoszącej 7,5 mld euro. To było jednak zanim przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel zaproponował, aby uzależnić wysokość otrzymanych środków od przystąpienia do celu neutralności klimatycznej. A tego obecny rząd odmawia.

Unijna gospodarka zakłada, że do 2050 roku miałaby pochłaniać tyle samo gazów cieplarnianych, ile ich wytwarza, na co większość krajów członkowskich przystała (decyzja o neutralności klimatycznej). Dla Polski oznaczałoby to redukcję zużycia węgla. Z tego powodu premier Morawiecki już dwukrotnie odmówił podpisania deklaracji.