Górskie kurorty wypowiadają posłuszeństwo rządowi. Podały datę otwarcia
Od 18 stycznia turyści będą mogli swobodnie pojechać na narty do Karpacza, Szklarskiej Poręby i Świeradowa. Przedsiębiorcy tych miast w ramach obywatelskiego nieposłuszeństwa zapowiedzieli bowiem otwarcie swoich biznesów na turystów. Mimo przedłużenia lockdownu działać mają m.in. kurorty i inne miejsca noclegowe czy gastronomiczne.
Górskie kurorty otwierają się
Podczas niedawnej konferencji prasowej transmitowanej w internecie przedsiębiorcy z górskich regionów zapowiedzieli zamiar rychłego otwarcia się na gości, nie zważając na przedłużenie lockdownu biznesu przynajmniej do końca stycznia.– Chcecie nas zamknąć? To nas zamykajcie, ale zróbcie to legalnie, wypłaćcie nam uczciwe odszkodowania! – apelowała do rządu jedna z mieszkanek Karpacza.
Inna wskazywała, że mimo fali negatywnych komentarzy i doniesień medialnych o stokach pełnych saneczkarzy górale dotychczas nie otwierali hoteli.
– Ludzie, których pokazują media, przyjeżdżają do nas na jeden dzień. Zjeżdżają z dziećmi na sankach, by chociaż przez chwilę mogły być one na świeżym powietrzu. Ludzie chodzą po pustym Karpaczu głodni, jedzą oscypki, trzęsąc się z zimna – mówiła wyraźnie poruszona.
Pomysłodawca i pełnomocnik ds. niecodziennego referendum w Karpaczu Wojciech Rynglewski wskazał zaś, że właściciele firm bardziej boją się bankructwa i kar sanepidu, niż samego koronawirusa.
– Już za późno, nie powstrzymają nas. Machina ruszyła! Dzwonią do mnie ludzie z najodleglejszych zakątków kraju: Szczecina i Suwałk i pytają, jak zorganizować referenda u siebie w regionie. Chcą iść w nasze ślady – mówi pełnomocnik.
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, za pomocą oddolnej inicjatywy referendum lokalnego mieszkańcy Karpacza chcą stać się "gminną autonomią pod względem praworządności". Pytanie w plebiscycie ma brzmieć: "Czy zgadzasz się na respektowanie nakazów, zakazów i ograniczeń praw i wolności obywatelskich wprowadzonych wbrew ustawom i Konstytucji RP poprzez rozporządzenia Rady Ministrów w związku ze stanem epidemii?"
Obecnie wniosek nadal czeka na złożenie na ręce burmistrza, choć przekroczono już wymagany próg podpisów – 10 proc. uprawnionych do głosowania mieszkańców. Rynglewski mówi, że nadal spływają do niego kolejne sygnatury.
Czytaj także: Czy powstanie Republika Karpacza? Burmistrz miasta opowiada nam o referendum przeciw decyzjom PiS
Góralskie Veto od 17 stycznia?
Wydaje się, że po 17 stycznia biznesy z całego południa Polski mogą otworzyć się na klientów. Od dłuższego czasu przedsiębiorcy zapowiadają bowiem Góralskie Veto wobec obostrzeń rządu.– Jest to ostatni moment, żebyśmy mogli tej polityce rządu, która nas po prostu wykończy, powiedzieć veto. To nieprzypadkowa analogia do liberum veto. W Rzeczpospolitej Szlacheckiej chodziło o powstrzymanie tworzenia złego prawa, a my teraz też znaleźliśmy się w analogicznej sytuacji – mówi Sebastian Pitoń, inicjator akcji i architekt z Kościeliska.
Według szacunków udział w akcji zapowiedziało już kilkaset górskich firm.
– Nasz bunt jest tak naprawdę powrotem do normalności. Nie będziemy na nikogo napadać. Będziemy po prostu normalnie żyć i pracować. Jeśli teraz nie zaczniemy działać, to za miesiąc nie będzie już takiej możliwości. Nie będzie komu wracać, bo cały polski biznes zostanie prawdopodobnie wykupiony. Splajtuje – argumentuje Pitoń.
Czytaj także: "Górale w Zakopanem specjalnie nie zbiednieją". Prof. Simon ostro o Vecie