Turbo 500+ dla każdego. Polacy popierają, ale to nie jest najlepszy pomysł

Mateusz Czerniak
1200 zł dla każdego dorosłego i 600 zł dla każdego dziecka. Bez żadnych warunków. Brzmi utopijnie, ale to realna propozycja, która miałaby załagodzić efekty kryzysu i być poduszką amortyzującą utratę pracy. Jednak liczby nie pozostawiają złudzeń.
Turbo 500+, czyli bezwarunkowy dochód podstawowy. To rozwiązanie ma swoje plusy, ale przeważają wady. Fot. Franciszek Mazur / AG


Rozwiązanie, o którym mowa to bezwarunkowy dochód podstawowy. Polski Instytut Ekonomiczny, który opublikował właśnie raport na jego temat, definiuje go jako "świadczenie pieniężne, jakie mogłoby być wypłacane przez państwo każdemu obywatelowi niezależnie od wykonywania przez niego pracy, wysokości dochodu czy poziomu zamożności".


Jego wypłata miałaby na celu "zaspokojone podstawowych potrzeb każdego człowieka".

Z badania PIE wynika, że 51 proc. Polaków popiera wprowadzenie takiego świadczenia, ale tylko jeśli "nie wiązałoby się to ze znacznym wzrostem podatków, nie wymagało rezygnacji z części usług i świadczeń socjalnych oraz nie wymagało wzrostu zadłużenia Polski".

Jednak biorąc pod uwagę koszt takiego programu – 376 mld zł rocznie – wprowadzenie go musiałoby się wiązać z tego rodzaju cięciami w innych sferach działalności państwa.

Polacy nie przestaną pracować

To rozwiązanie nie funkcjonuje nigdzie na świecie, choć testowane było wcześnie m.in. w Finlandii w latach 2017-2018. Jednak robi się o nim coraz głośniej z powodu upatrywania w nim remedium na problemy wywoływane pandemicznym kryzysem, takie jak utrata pracy i bankructwo tysięcy obywateli.

Wbrew powszechnie powielanej opinii nie ma przesłanek, żeby sądzić, że duża część Polaków mogłaby pod wpływem otrzymywania takiej kwoty zrezygnować z pracy.

Z badania przeprowadzonego przez Polski Instytut Ekonomiczny wynika, że jedynie 27 proc. ankietowanych w przypadku otrzymywania bezwarunkowego dochodu podstawowego poszłaby do szefa z wypowiedzeniem. Zgadza się to z wcześniejszymi wynikami wcześniejszych badań na ten temat, które wykazały, że wypłacanie dochodu podstawowego nie zmniejsza motywacji do pracy.

Zagrożona edukacja, ochrona zdrowia i emerytury

Jednak koncepcja ta ma dużo innych wad, które sprawiają, że nie jest to najlepsze rozwiązanie.

– Głównym problemem tego rozwiązania jest to, że jest ono skrajnie drogie. Według wyliczeń moich i Pawła Bukowskiego z London School of Economics, kosztowałoby to ćwierć PKB Polski, czyli ok. ponad połowę budżetu – mówi w rozmowie z "INNPoland" makroekonomista z Cardiff University dr Wojciech Paczos.

Z tego powodu według eksperta wprowadzenie bezwarunkowego dochodu podstawowego oznaczałoby "rozmontowanie innego rodzaju usług publicznych, w tym tych najważniejszych, takich jak publiczna edukacja, ochrona zdrowia i system emerytalny".

– Nie ma możliwości, żeby wprowadzić dochód podstawowy bez cięć w tych trzech i tak niedofinansowanych obszarach – mówi ekonomista.

Czytaj także: Rok bez podwyżek dla nauczycieli. Pracownicy szkół znów mogą zostać na lodzie

Takie cięcia oznaczałyby krok w kierunku prywatyzowania tych usług, co, jak podkreśla dr Paczos, "jest kompletnie nieefektywne".

– Mamy dobrze ugruntowaną wiedzę naukową na ten temat. Zapewnienie edukacji i ochrony zdrowia na poziomie centralnym poprzez zrzucanie się na wspólny fundusz jest po prostu tańsze niż zostawienie to każdemu indywidualnie. To zresztą widać w USA – tłumaczy ekonomista.

Jest lepsze rozwiązanie

Niektórzy zwolennicy twierdzą, że bezwarunkowy dochód podstawowy można by finansować z długu publicznego, ale Paczos określa ten pomysł "bardzo krótkowzrocznym".

– Finansowany z długu publicznego był filar kapitałowy (OFE) reformy emerytalnej. Wszyscy wiemy, jak to się skończyło. Tego filaru już nie ma. Tego rodzaju sposób finansowania mógłby być tylko tymczasowy. Ostatecznie i tak konieczne byłoby finansowanie z podatków – zauważa.

O ile dochód gwarantowany ma swoje plusy, szczególnie jeśli wprowadzić by go tylko na czas kryzysu, to mimo wszystko istnieją lepsze rozwiązania.

– W dochodzie podstawowym chodzi przede wszystkim o danie amortyzacji ludziom, którzy tracą pracę i tym, którzy chcą podjąć ryzyko i tę pracę np. zmienić. I to jest pozytywna funkcja – mówi.

Czytaj także: Podwyżka płacy minimalnej? Gdzie tam. Pracodawcy znów wyrolowali podwładnych

– Jednak ten sam cel co dochód gwarantowany, ale znacznie mniejszy koszt, ma zasiłek dla bezrobotnych, ponieważ trafia on tylko do potrzebujących, a nie do każdego niezależnie od jego sytuacji finansowej i zatrudnienia. Należy więc go po prostu podwyższyć oraz rozszerzyć i złagodzić warunki jego przyznawania – stwierdza ekspert.

Podkreśla, że "zarówno w przypadku zasiłków, jak i dochodu podstawowego, mitem jest, to, że zniechęcają one do pracy".

– Badania pokazują, że zarówno w Polsce, jak i w Wielkiej Brytanii i zresztą gdziekolwiek indziej na świecie trudno jest "wyżyć z socjalu". To szkodliwy mit, któremu przeczą fakty, a który ciągle jest powielany, np. przy okazji świadczenia 500 plus – wyjaśnia Paczos.