Lockdown może potrwać dłużej. Niedzielski: Nie ma dyskusji o luzowaniu obostrzeń

Krzysztof Sobiepan
Podczas kolejnej konferencji prasowej minister zdrowia Adam Niedzielski nie miał dobrych wiadomości do przekazania. Polityk ostrzegł, że zamknięcie m.in. żłobków i przedszkoli może potrwać dłużej niż dwa tygodnie. Podobnie ma się sprawa z wyróżnionymi do zamknięcia od soboty lokalami usługowymi, jak fryzjerzy czy marketami meblowymi i budowlanymi.
Minister Niedzielski lockdownu nie popuści. Fot twitter.com/KPRM

Lockdown Polski potrwa dłużej

Zamknięcie żłobków i przedszkoli może potrwać dłużej niż dwa tygodnie – cytuje wypowiedzi Niedzielskiego z konferencji prasowej RMF FM. Identyczna sytuacja dotyczy też zamkniętych od jutra fryzjerów i wielkopowierzchniowych sklepów budowlanych oraz meblarskich.

– Ta sytuacja oczywiście jest sytuacją ekstraordynaryjną, nie ma tutaj czasu na analizy, powolne myślenie - tutaj trzeba bardzo szybko działać, reagować, żeby uchronić nas przed scenariuszami, które są po prostu niebezpieczne dla polskich pacjentów – dodał minister zdrowia Adam Niedzielski .


Czas zamknięcia tych lokali uzależniony będzie od przełamania się trzeciej fali. – Dopóki dynamika (zakażeń – przyp. red.) nie spadnie do poziomu zerowego, nie ma ogóle dyskusji o luzowaniu obostrzeń – twardo zaznaczył szef resortu zdrowia.

Jeszce niedawno wskaźnik ten wynosił 40 proc. Obecnie wynosi ok. 25 proc., ale stan stały osiągniemy dopiero przy zerze. Oczywiście jeszcze lepsze byłby spadki, czyli ujemna dynamika.

Minister ma oczywiście racje, bo dziś po raz kolejny przekroczyliśmy próg 35 tys. zakażeń Covid-19. – Tych zakażeń jest o tysiąc więcej niż wczoraj, ale o ponad 9 tysięcy więcej niż jeszcze tydzień temu – przekonywał polityk.

Lockdown sklepów meblarskich

W INNPoland.pl pisaliśmy już o gorączce zakupów przed zamknięciem szeregu sklepów branżowych. Wydaje się, że Polacy tłumnie ruszyli m.in. do popularnych placówek sieci meblowej Ikea, czy marketów budowlanych jak OBI czy Leroy Merlin.

Zwiększony ruch w tego typu placówkach można było zaobserwować niedługo po tym jak z ust premiera usłyszeliśmy słowa o wprowadzeniu lockdownu od soboty. W miarę upływu czasu było już tylko bardziej tłoczno.

Reporter Business Insider wybrał się do podwarszawskiego centrum handlowego M1 w Markach. W niecałe dwie godziny po rządowym ogłoszeniu na miejscu był dziki tłum, a na parkingach brakło miejsca dla samochodów.

To samo działo się wewnątrz. Jak referuje Paweł Bednarz już od wejścia do marketu budowlanego, widać było sporą kolejkę do kasy. – Jak usłyszałem, co się dzieje, że wchodzą w życie nowe obostrzenia, to przyjechałem dzisiaj, bo jutro pewnie będzie Armagedon. Po południu będzie pewnie jeszcze więcej ludzi – wspomina BI jeden z kupujących.

W tym sklepie widać, że Polacy chcą wykorzystać lockdown na remont. Kupują kleje, farby, wyposażenie łazienki, płytki czy elementy wystroju takie jak rośliny. Cobbyło popularne w Ikei? Przeczytacie o tym poniżej.
Czytaj także: Prawdziwy Armagedon. Pokazano, co się dzieje w IKEI przed wprowadzeniem obostrzeń

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl