Tak producenci robią nas w bambuko. UOKiK zbadał oznaczenia kosmetyków
Magiczny szampon, który sprawi, że nasze włosy będą bardziej błyszczeć czy krem, dzięki któremu blask bijący z naszej twarzy powali na kolana wszystkich dookoła – wszyscy wiemy, jakimi hasłami producenci kosmetyków lubią zachwalać swoje produkty. UOKiK postanowił jednak sprawdzić, na ile te deklaracje mają się do rzeczywistości.
Oznaczenia na kosmetykach
Co takiego sprawdzali tym razem kontrolerzy Inspekcji Handlowej? Interesowało ich przede wszystkim to, jak do stanu faktycznego mają się adnotacje dot. funkcji, szczególnych środków ostrożności czy terminów przydatności produktów do pielęgnacji ciała czy włosów.– Zachęty do kupna produktu i próby wyróżnienia go za wszelką cenę nie znają dziś granic. Zweryfikowano deklaracje marketingowe produktów, czyli czy informacja producenta typu "lśniące włosy" ma rzeczywiste "pokrycie" w dokumentacji i odpowiednich badaniach – tłumaczy prezes UOKiK Tomasz Chróstny.
W drugim i czwartym kwartale 2020 r. przeprowadzono kontrolę wśród 242 przedsiębiorców – nieprawidłowości stwierdzono u 48 z nich. Inspektorzy sprawdzili łącznie 953 partie kosmetyków, z czego zakwestionowali 148 partii – czyli 15,5 proc.W sytuacji, gdy producent deklaruje, że jego produkt ma właściwości nawilżające czy rozjaśniające - musi mieć na to potwierdzenie w stosownej dokumentacji. Bywają również sytuacje, że na opakowaniu szamponu czy odżywki napisane jest np. zawiera olejek arganowy, a okazuje się, że w wykazie składników nie ma go w ogóle.
Ze względu na brak lub nieprawidłowe oznakowanie zakwestionowano 92 partie kosmetyków (9,6 proc.), w tym z powodu braku lub niewłaściwej informacji dotyczącej:
- wykazu składników – 43 partie;
- funkcji produktu – 24 partie;
- szczególnych środków ostrożności – 14 partii;
- daty minimalnej trwałości – 10 partii.
Z pełnym raportem można zapoznać się tutaj.
Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl