Dostaniemy "nawet kilkaset złotych więcej". Wiadomo co dalej z pensją minimalną

Krzysztof Sobiepan
Już teraz rozpoczynają się twarde negocjacje dotyczące przyszłorocznej płacy minimalnej. Związkowcy chcą ugrać jak najwięcej, wskazując że "nie interesuje ich" wysokość pensji brutto, a realny wzrost wynagrodzenia netto dla pracowników. Rząd i tak jest już w tyle, bo płaca miała być w tym roku wyższa od obowiązującej. Władza nie chce jednak dorzucać pracodawcom problemów w Covid-19.
Czy od przyszłego roku zarabiający minimalną krajową będą się mogli cieszyć dodatkowymi 500 złotymi "do ręki"? Fot. Cezary Aszkiełowicz / Agencja Gazeta

Pensja minimalna wyższa o 500 zł netto?

Obecna pensja minimalna wynosi 2800 zł. Z przedwyborczych zapowiedzi PiS wynikało jednak, że kwota ta miała rosnąć regularnie. Gdyby partia je spełniała, dziś minimalna płaca wynosiłaby obecnie 3300 zł, by w 2024 r. osiągnąć okrągłe 4000 złotych.

– Nie interesuje nas pensja brutto, a to, ile pracownik dostanie na rękę. Mamy swój warunek: najniższa płaca powinna wzrosnąć o 500 złotych netto – mówi "Faktowi" Andrzej Radzikowski, szef Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych.

Związkowcy szykują się na twarde negocjacje z rządem. Warto przypomnieć, że płace minimalną ustala się na podstawie przeciętnej pensji w I kwartale danego roku. Władza najpewniej chce być jednak ostrożna w podnoszeniu wypłat, bo nie chce utrudniać życia przedsiębiorcom, zwłaszcza w pandemii Covid-19.


Radzikowski nie oczekuje, że wszystko ma być pokryte z kieszeni pracodawców. – Można np. założyć, że pracodawca sfinansuje wzrost najniższej pensji o 200 zł, pozostałe 300 zł pokryje państwo, np. obniżając podatki – przekonuje.

Najniższe wynagrodzenie to dziś 2062 zł netto. Przy wzroście o 500 zł na rękę, pensja powinna wynieść 2562 zł (3520 zł brutto) – liczy "Fakt". Strony mają czas na porozumienie się do 15 września. Po tej dacie rząd zadecyduje o wysokości płacy minimalnej w 2022 r. samodzielnie.
Czytaj także: Pensja sprzątaczki zrównana z pensją nauczycielki. Jesteśmy wciągani w eksperyment gospodarczy

Jawne pensje zmorą pracodawców

Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, Komisja Europejska pracuje nad przepisami, które mają zobowiązać przedsiębiorstwa do informowania o wysokości lub przedziale wynagrodzenia pracowników.

Chodzi o przedstawiony przez KE projekt dyrektywy w sprawie jawności płac w państwach członkowskich UE.

Proponowane przepisy zakładają, że kandydaci do pracy będą musieli być informowani o wysokości lub przedziale wynagrodzenia, a pracownicy mogliby dowiadywać się o tym, jak ich pensja przedstawia się w porównaniu do płac innych osób na podobnym stanowisku. Z kolei firmy zatrudniające ponad 250 osób musiałyby przygotowywać sprawozdania na temat m.in. różnic w wynagrodzeniach kobiet i mężczyzn.

Polscy pracodawcy nie przywitali jednak potencjalnych zmian z otwartymi ramionami. Niemal 70 proc. przedsiębiorców, którzy wzięli udział w ankiecie Pracodawców RP uważa, że jawność wynagrodzeń nie rozwiąże problemu luki płacowej, zaś polski rynek pracy nie jest gotowy na wprowadzenie takich zmian.

– Firmy zostaną obarczone kolejnymi obowiązkami, które wygenerują dodatkowe koszty, a to nie jest wskazane w okresie wychodzenia z kryzysu po pandemii - mówi Katarzyna Siemienkiewicz z Pracodawców RP.
Czytaj także: To będzie prawdziwa rewolucja. Pracodawcy przerażeni perspektywą jawnych pensji

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl