Brak hotelowych limitów dla zaszczepionych to fikcja. Hotelarze "wyjaśniają" bubel prawny rządu

Krzysztof Sobiepan
W ostatni weekend nastąpiła kolejna odwilż obostrzeń Covid-19. Więcej osób może uczestniczyć w wydarzeniach na świeżym powietrzu czy podróżować komunikacją miejską. Do wielu limitów osób nie liczy się osób zaszczepionych. Hotelarze, którzy działają po staremu, zadali proste pytanie. Jak weryfikować zaszczepione osoby, skoro biznesy nie mają uprawnień, by to robić?
Hotelarze po raz kolejny rozkładają ręce. Ministerstwo Zdrowia musi wyjaśnić rozporządzenie. Fot. Cezary Aszkiełowicz / Agencja Gazeta
W ostatni weekend rząd opublikował nowe rozporządzenie, w którym znalazły się szczegółowe informacje ws. dalszego luzowania obostrzeń dot. covid-19. Będą one obowiązywać do 25 czerwca.


Najgłośniejszą zmianą było podwyższenie dopuszczalnej liczba uczestników imprez i spotkań, które odbywają się na otwartym powietrzu albo w lokalu lub w wydzielonej strefie gastronomicznej. Limit został podniesiony z 50 do 150.
Z dużym niepokojem zapisy rozporządzenia przyjęła jednak branża hotelarska. Zgodnie z zapowiedzią ministra zdrowia Adama Niedzielskiego hotele nadal mogą przyjmować gości tylko do 50 proc. dostępnych pokoi. Do limitu nie będą się liczyć osoby zaszczepione.

– Organizator imprezy będzie zobowiązany do sprawdzenia, czy dany uczestnik imprezy jest zaszczepiony i nie wlicza się do limitu. Uczestnik natomiast będzie zobowiązany do udowodnienia, że został zaszczepiony – dość niejasno wytłumaczył Niedzielski.

Branża od razu zauważyła nieścisłość w nowych zasadach. Hotele nie są podmiotami, które mają prawną możliwość weryfikowania dokumentacji medycznej gości. Jak więc rozsądzić, kto jest zaszczepiony, a kto tylko powiedział, że jest?

Sprawę szybko podjęła Izba Gospodarcza Hotelarstwa Polskiego, największa organizacja branżowa skupująca wokół siebie hotelarzy i innych przedstawicieli branży noclegowej. O szczegóły problemu zapytaliśmy wprost u źródła.

IGHP: Potrzebne jasne zasady liczenia zaszczepionych na Covid-19

– Dziś my sami mamy duże wątpliwości dotyczące opublikowanego w weekend rozporządzenia. W dokumencie nie jest wskazane, w jaki sposób hotelarze mają weryfikować osoby zaszczepione. Boimy się, by nie doszło do podobnej sytuacji jak z wyjazdami służbowymi – mówi nam Marcin Mączyński, sekretarz generalny Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego.

Ekspert wspomina niedawną popularność wyjazdów "służbowych", z których wydawało się korzystać pół Polski.

– Był taki czas, gdzie znaczna liczba osób służbowo rezerwowała miejsca w hotelach. W mediach mówiło się, że to hotelarze naginają prawo. A tak właściwie nie było wiadomo, kto ma być odpowiedzialny za weryfikację. Osoby pracujące na recepcji nie miały do tego prawa, mogły jedynie odebrać oświadczenie gościa – przypomina Mączyński.
Czytaj także: Koniec “służbowych urlopów”? Sprawdzamy, czy przy nowych przepisach da się kręcić
Kod QR poświadczający zaszczepienie także wydaje się poza zasięgiem obsługi hoteli.

– Dane o szczepieniach to tzw. wrażliwe dane medyczne. Zgodnie z obowiązującym prawem hotele nie mogą takich danych przetwarzać. Nie jesteśmy podmiotem medycznym – np. szpitalem – lub inną uprawnioną instytucją. Nie pomyślano o odpowiednim wyjątku prawnym dla naszej branży – tłumaczy rozmówca INNPoland.pl.

Co z tym fantem zrobić? Ekspert wskazuje, że może być potrzebna dalsza zmiana przepisów.

– Wysłaliśmy już odpowiednie zapytania. O wyjaśnienie przepisów poprosiliśmy Ministerstwo Zdrowia oraz Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii. Zapisy te wymagają pewnego doprecyzowania, a my chcemy postępować zgodnie z prawem – zaznacza.

Odpowiedzi na razie brak, a zegar tyka nieubłaganie. Już 10 czerwca planowo ma ruszyć aplikacja weryfikującej szczepienia Polaków.

– Obecnie czekamy na odpowiedź, ale już teraz wydaje się, że przepisy powinny być zmienione. Skoro do limitów epidemicznych nie wliczają się osoby zaszczepione, to powinien istnieć sposób weryfikacji osób, które chcą skorzystać z hotelu czy wielu innych biznesów wciąż objętych ograniczeniami – przekonuje Mączyński.

A jak obecnie radzi sobie hotelarstwo? Nasz rozmówca wskazuje, że mimo pewnego zluzowania zakazów nadal nie jest łatwo.

50 procent zajętych pokoi to taka magiczna, przełomowa liczba. Dopiero powyżej możemy zaczynać myśleć o generowaniu jakichkolwiek zysków. Obecnie jesteśmy więc skazani na straty. Fakt, są one znacznie mniejsze, niż gdy hotele miały bardzo wąski katalog gości, jakich mogły przyjmować. Nadal nie możemy jeszcze rozpocząć długiego procesu odrabiania skutków epidemii – ostrzega przedstawiciel Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego.

– Hotelarze muszą jeszcze poczekać, by zacząć mówić o pierwszej zarobionej złotówce. Obecny stan prawny na pewno nie ułatwia sytuacji w której się znaleźliśmy. Straty ponosimy cały czas i będziemy je ponosić jeszcze długo – zasmuca się Mączyński.

Wiadomo też, że poprawy nie przyniósł długi weekend czerwcowy. 4 dni wolności na Boże Ciało mogło znakomicie pomóc branży, ale rząd zadecydował inaczej.

– Było bardzo dużo zapytań o długi weekend. Wystarczyłoby tylko zniesienie wymagania 50 proc. zajętych pokoi i moglibyśmy zdecydowanie przyjąć więcej gości i dobrze wejść w mozolny proces odrabiania strat. Niestety okazało się, że podcięto nam skrzydła – wzdycha sekretarz generalny IGHP.
Czytaj także: Hotelarze wściekli na rząd. Przez jeden zapis nie zarobią na długim weekendzie
Gdzie nie spojrzeć rząd zdaje się sprawnie luzować obowiązujące jeszcze niedawno obostrzenia. Na spotkaniach okolicznościowych spotykać się może już 150 osób, z dodatkową pulą tych zaszczepionych. A hotele nadal mają identyczną sytuację.

– Uważam, że staliśmy się chłopcem do bicia rządu. Hotelarstwo, targi czy branża konferencyjno-kongresowa cierpią od dłuższego czasu. Mimo braku dowodów na szczególne niebezpieczeństwo związane z Covid-19 rząd działa niezwykle powolnie, by umożliwić nam normalną pracę. Z bliżej nieznanych powodów zostaliśmy na samym końcu listy – dziwi się nasz rozmówca.

Doszło nawet do pewnego absurdu. W zeszłe wakacje obostrzeń nie było prawie w ogóle, a mimo to rząd zdecydował się narzucić polskim hotelom jeden z najostrzejszych reżimów działania w Europie.

– Podczas wakacji 2020 r. nie było tak ostrych ograniczeń w działaniu hoteli, chociażby dot. 50 proc. zajętych pokoi. Ludzie wyjechali na wakacje i wczasy, wrócili do domów i nic się nie stało. Nie powstały masowe ogniska zakażeń, bo przestrzegano reżimu sanitarnego. Kolejna fala przyszła dopiero na jesieni. Bo hotele są po prostu miejscami bezpiecznymi – zaznacza Mączyński.

Wakacje 2021 w hotelu. Branża musi wiedzieć wcześniej

– Dzisiaj hotelarzy trapi kilka kluczowych kwestii. Po pierwsze nadal nie wiemy, jak będą wyglądać wakacje 2021. Liczymy, że poluzowanie wymagań dla hoteli nastąpi przed 26 czerwca – wymienia nasz rozmówca.

To pierwszy z szeregu problemów trapiących dziś branżę. Budynki nie mogą przecież działać same.

– Po drugie, problemem jest zatrudnienie personelu. W pandemii niestety musieliśmy zwolnić blisko 100 tys. osób pracujących w szeroko rozumianym sektorze hotelarskim. To nie są liczby, które da się odbudować w miesiąc czy dwa. Pracownicy boją się wracać, a o nowych też nie jest łatwo – tłumaczy.

Kiedy hotele wrócą do normy?

Odrobienie strat z pandemii zajmie hotelarzom długie lata. Nie może się jednak rozpocząć w obecnym kształcie nakazów i zakazów.

– Z comiesięcznych badań IGHP wynika, że pierwsza zarobiona złotówka zysku to dla hoteli perspektywa 2023 albo nawet 2024 roku. Hotelarze widzą światełko w tunelu, ale sam tunel jest jeszcze bardzo długi – ostrzega ekspert IGHP.

Polskę w 2019 r. odwiedziło ponad 12 mln turystów zagranicznych. – Nawet gdy zażegnamy już pandemię, wyszczepimy Polaków, to nadal obcokrajowcy długo będą obawiać się powrotu do tego typu wyjazdów. Cierpią na tym duże miasta, m.in. chętnie odwiedzany przez przyjezdnych z zagranicy Kraków – wyjaśnia.

– Bez turystyki zagranicznej część hoteli na pewno sobie nie poradzi – podsumowuje Mączyński.
Czytaj także: Hotelarze mają nóż na gardle. Majówka stracona, kto może – sprzedaje pensjonat

Hotelarze apelują do rządu

– Apelujemy do strony rządowej o jak najszybszy i jasny komunikat. Hotelarze po prostu muszą wiedzieć wcześniej, jakie są plany na wakacje 2021. Nie możemy dopuścić do tego, że o otwarciu hoteli dowiemy się z dnia na dzień. To wszystko wymaga przygotowań, rozruchu. Trzeba też dać czas Polakom, by pomyśleli nad planami wakacyjnymi. Zegar tyka – przekonuje rozmówca INNPoland.pl.

– Przeszliśmy dziesiątki tysięcy kontroli i jesteśmy w pełni gotowi na powrót do nowej normalności. By branża hotelarska odżyła, pierwszym niezbędnym krokiem jest szybkie zniesienie limitu zajętych pokoi – podsumowuje sekretarz generalny IGHP.
Czytaj także: Polacy rzucili się na rezerwacje wakacji. Ekspertka radzi, jak dorwać wolny termin

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl