Turów to dopiero początek. Australijczycy chcą od nas miliardów za blokadę kopalń

Krzysztof Sobiepan
Na pieńku w sprawie kopalni węgla w Turowie mamy już z Czechami, a o swoje właśnie upomnieli się Australijczycy. Polski rząd miał zablokować prywatnej firmie Prairie Mining możliwość wydobycia z dwóch kopalni. Zamiast negocjować i dojść do porozumienia, nasze władze po prostu zignorowały sprawę. Może to nas kosztować grube miliardy złotych.
W sprawie kopalni z Polską kłócą się także Australijczycy. Fot. 123rf.com

Prairie Mining pozywa Polskę za kopalnie węgla

"W ramach toczącego się międzynarodowego postępowania arbitrażowego złożyła pozew przeciwko Polsce. (...) Spółka złożyła pozew w postępowaniu arbitrażowym z tytułu BIT, w którym
domaga się odszkodowania w wysokości 806 mln GBP (równowartość 4,2 mld PLN) – czytamy w oświadczeniu firmy Prairie Mining, australijskiej firmy górniczej.

Polski rząd miał swoimi działaniami zablokować rozwój należących do zagranicznej spółki kopalń Jan Karski i Dębieńsko, położonych na naszym terytorium.

Prairie wnioskuje, że przez opieszałość strony polskiej firma nie mogła uzyskać decyzji środowiskowej. Tym samym Australijczykom zablokowano możliwość uzyskania wymaganej prawem licencji, co w efekcie uniemożliwiło wydobycie w kopalniach.


"W lutym 2019 Prairie oficjalnie poinformowała polski rząd o problemie. Spółka wezwała do szybkich negocjacji i polubownego rozwiązania sporu, poinformowała też, że sprawa zostanie przekazana do międzynarodowego arbitrażu. Do polubownego sporu nie doszło, ponieważ polski rząd odmówił uczestniczenia w negocjacjach" - twierdzi firma w oficjalnym stanowisku.

Po opublikowaniu oświadczenia cena akcji Prairie Mining wzrosła w szczytowym momencie o 55 proc. Obecnie utrzymuje się ok. 33 proc. wyższa wycena.

Spór Polski i Czech o kopalnię Turów

Sprawa Prairie Mining bardzo blisko przypomina rozwój wydarzeń związany z konfliktem Polski i Czech. Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, należąca do państwowego koncernu PGE kopalnia Turów od lat drenowała polsko-czeskie pogranicze z wody. Nasi południowi sąsiedzi znosili niedogodności, zgrzytając zębami i czekając na zapowiedziane na 2020 rok zamknięcie obiektu.
Czytaj także: Węgiel stop! TSUE zakazało wydobycia w kopalni w Turowie
Tymczasem okazało się, że kopalnia chce pofunkcjonować jeszcze do 2044 roku, rozbudować istniejący kompleks i ma już na to zabezpieczone środki. Tego Czesi nie mogli już puścić płazem. Także wtedy negocjacje spełzły na niczym. W 2016 r. zaczęli więc działania, mające na celu zablokowanie dalszego funkcjonowania kopalni i zawezwali na pomoc Komisję Europejską.

Czechy pozwały Polskę w lutym bieżącego roku, wnioskując do TSUE, że rozszerzenie wydobycia węgla w kopalni Turów może mieć wpływ na czeską ludność przygraniczną. Teraz do czasu rozstrzygnięcia sporu między Polską a Czechami Trybunał Sprawiedliwości UE zakazał wydobycia węgla brunatnego w tym miejscu.

– Nie będziemy realizować tego wyroku. Myślę, że nie będziemy i podejmiemy wszystkie możliwe działania, również na poziomie dyplomatycznym i politycznym w grupie Wyszehradzkiej – stwierdziła eurodeputowana Elżbieta Rafalska na temat wyroku TSUE w sprawie działalności kopalni Turów.

Czesi domagają się zaś 5 mln euro kary za każdy dzień działania kopalni mimo zakazu wydobycia.
Czytaj także: Nawet się z tym nie kryją. Europosłanka PiS: Nie zrealizujemy wyroku TSUE w sprawie kopalni Turów

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl