Słyszeliście o Mistrzostwach Świata w Excelu? Ta Polka otarła się o podium tej imprezy!

Krzysztof Sobiepan
Dobrze widzicie: nawet Excelu można zrobić zawody! Reprezentująca Polskę Gabriela Strój stanęła w szranki z przeciwnikami z największych instytucji finansowych świata – i pokazała swoją dogłębną znajomość tego narzędzia. Nam opowiada o tym, jak w ogóle wyglądają takie mistrzostwa – i w jaki sposób można się tam dostać.
Gabriela Strój to osoba, nie miejsce w konkursie. Bije z niej optymizm, przenikliwość i niezwykły głód wiedzy. Fot. PwC Polska

Mistrzostwa Świata w Excelu – Polka czwarta

Financial Modeling World Cup to wydarzenie sponsorowane m.in. przez Microsoft. W jednej z konkurencji, wieloosobowej bitwie na budowanie modeli finansowych w programie Excel, startowała Polka, Gabriela Strój – pisaliśmy niedawno w INNPoland.pl

Nasza rodaczka otarła się o podium "Mistrzostw Świata w Excelu", co szerokim echem odbiło się w mediach.

Mnie zdziwiło i zainteresowało jednocześnie samo istnienie Financial Modeling World Cup, który jest nie tylko dorocznym konkursem, ale całą ligą osób zawodowo zajmujących się modelami finansowymi. Jak się okazuje, ich codzienność jest dużo bardziej zawiła i ciekawa, niż wygląda to na pierwszy rzut oka.


Postanowiłem więc zanurkować w świat "modelarzy", by dowiedzieć się więcej. Moją przewodniczką po Excelu, modelowaniu finansowym i konkursie FMWC jest nie kto inny, jak sama Gabriela Strój.

Kim jest Gabriela Strój?

Pozwoli Pani, że zapytam jak piłkarza po meczu reprezentacji. Zajęła Pani czwarte miejsce, tuż za podium. Jak się Pani z tym czuje?

Gabriela Strój: Na konkurs przychodziłam głodna liczb i skora do dania z siebie wszystkiego. Świadomie nie ćwiczyłam dniami i nocami – nadmierne "treningi" mógłby tylko zabić motywację. Dla mnie kluczowy jest ten otwarty, świeży umysł. Unikałam więc zarywania nocy nad Excelem, nawet miałam swego rodzaju detox.

Gdy usłyszałam o czwartej lokacie, to na początku byłam wniebowzięta. Czwarte miejsce w takiej bitwie. To jest coś! Wydawało mi się, że będzie dużo gorzej.

Stopniowo odczuwać zaczęłam jednak wszystko to, co przez wieki czują osoby poza podium. W pewnym momencie byłam trzecia w klasyfikacji, ale ostatecznie spadłam na czwartą lokatę. Nadal czuje się dobrze z "czwórką", ale czasem dopada mnie myśl, jak niewiele zabrakło.

Podsumowując – konkurs się zakończył, a mnie towarzyszyła mieszanka słodko-gorzkich uczuć. Jednocześnie mam wilczy apetyt na więcej. Za dwa tygodnie czekają na mnie kolejne zadania z ligi, a w przyszłości kolejne bitwy.

Ale nadal – była Pani pierwszą kobietą. To nie powód do dumy?

Panie redaktorze – to nie Igrzyska Olimpijskie i skok w dal. Ja nie chcę być najlepszą kobietą, ja po prostu chcę być najlepsza! Płeć nie ma tu nic do rzeczy bo ćwiczymy i wytężamy umysł, a nie ciało.

Stereotyp "kobiety nie umieją w matematykę" już dawno powinien odejść do lamusa i być tam zamknięty za solidnym zamkiem. W Financial Modeling World Cup nie ma podziału na płeć i moim zdaniem nigdy nie powinno go być.
Czytaj także: "Nie, k**wa". Małgorzata Halber ostro o upokarzaniu kobiet w pracy
Cofnijmy się nieco. Pracuje Pani w firmie PwC Polska. Czym się Pani tam zajmuje?

W PwC pracuje w dziale doradztwa transakcyjnego. Jestem odpowiedzialna za modele finansowe, czyli w sumie na co dzień robię dokładnie to, co było przedmiotem konkursu. Moja praca jest o tyle fajna, bo mogę dorzucać swoją cegiełkę do wydarzeń, o których piszą potem w gazetach… przynajmniej tych biznesowych.

Wracając do konkursu – jego oficjalna nazwa to nie "Mistrzostwa w Excelu", ale "Financial Modeling World Cup". Przedmiotem zadań jest właśnie tworzenie modeli finansowych, które mają w przystępny sposób zapewniać podparte danymi odpowiedzi na zadane pytania.

Proszę oświecić humanistę – czym tak właściwie jest model finansowy, do czego służy?

By za bardzo nie komplikować – to nic innego jak arkusz symulujący różne sytuacje. Zarządy firm, inwestorzy i menedżerowie chcą podejmować słuszne decyzje w oparciu o rzetelne informacje.

Trudno od nich jednak wymagać, by godzinami zbierali wszystkie wątki działania swojej firmy w jedną całość i przygotowywali jeszcze odpowiednie prognozy. Jeśli potrzeba więc podjąć jakąś ważną decyzję strategiczną – z pomocą przychodzą im modele finansowe.

Na przykład – jeśli zainwestujemy w linię produkcyjną nowego produktu, to jak wpłynie to na zyski firmy w przeciągu najbliższego roku, dwóch albo pięciu lat. Jakie może być ryzyko z tym związane, jak wpłynie to na nasz rozwój. Co się stanie, jeśli wprowadzimy nowe rozwiązanie od razu, a jak to się potoczy, jeśli będzie wdrażane stopniowo.

Czyli by podjąć decyzję potrzebne są dane, a by były dane – Pani musi je odpowiednio przygotować.

Tak, moim zadaniem jest stworzenie z przytłaczającego ogromu informacji o całej wielkiej firmie wniosków, które da się zawrzeć w paru zdaniach.

W modelowaniu odchodzimy nieco od codzienności i chwytamy przyszłość. Patrzymy na możliwe trendy i potencjalny rozwój wydarzeń. W przeznaczonych do tego programach przeprowadzamy odpowiednie symulacje.

Modelowanie to jedno z podstawowych narzędzi pozwalających światu finansów myśleć perspektywicznie, strategicznie i planować swoje działania. Prawdziwą sztuką jest więc myślenie o ostatecznym użytkowniku.

Tworzone modele muszą być wysoce intuicyjne i łatwe do zrozumienia. Dzięki temu gotowy model obsłużyć, a nawet rozwijać, może prawie każdy, nawet bez pogłębionej wiedzy analitycznej.

W sztuce modelowania postanowiła się więc Pani sprawdzić. Proszę powiedzieć, czym tak właściwie jest Financial Modeling World Cup?

To już kolejna inicjatywa tego typu. Wcześniej uczestniczyć można było na przykład w konkursie Model Off, który przeszedł już "na emeryturę". Nowa forma tych zawodów to właśnie FMWC. Konkurs sporo czerpie ze sportu. Na początku mamy więc ligę zadaniową, a najlepsi uczestnicy przechodzą do fazy pucharowej. W trakcie trwania ligi zawodnicy z całego świata, wielu banków inwestycyjnych czy firm consultingowych co miesiąc mają przed sobą dwa zadania. Czas na oba to tylko dwie godziny, co jest wręcz szaleńczym tempem. Zwykle model buduje się bowiem minimum tydzień, a najlepiej dwa. (śmiech)

Pierwsze zadanie jest typowe i nieznacznie odbiega od tego, co mam na co dzień w pracy. Bilans, rachunek zysków i strat, różne smutne i nudne rzeczy. Ale nic dziwnego, bo ma to sprawdzić nasze umiejętności.

Ja jestem tam jednak specjalnie dla drugiego zadania, które zawsze jest zaskakujące. Stawia się przed nami naprawdę stymulujące wyzwania. Na przykład – zrobienie w Excelu modelu gry w pokera, symulatora wydarzenia sportowego, przedstawienie interaktywnego rozkładu jazdy pociągów wraz z możliwymi opóźnieniami. Drugi etap nie pozwala się nudzić.

W ostatnim zadaniu naprawdę trzeba wygimnastykować umysł. Przypomina mi to nieco łamigłówki matematyczne z gimnazjalnego "Kangura", z tym że specjalnie dla dorosłych. Dwa zadania są więc trochę jak Yin i Yang, dobrze się uzupełniają.

Dużo kobiet startuje w lidze?

Jestem jedną z nielicznych kobiet, która podjęła w tym roku to wyzwanie. Startowałyśmy razem ze Stephanie (pozdrawiam!), więc w finale były tylko dwie dziewczyny. W rankingu ligi FMWC też było nas niewiele, równo 8 kobiet w Top 50.

W poprzednich konkursach też dominowali faceci – czasem widziałam, że jestem jedyną rodzynką.

Ale ostatnio znalazła się Pani w górze tabeli i została zaproszona do udziału w bitwie czołowych modelarzy.

Tak, w najnowszym wydarzeniu mógł wykazać się każdy i mnie udało się zabłysnąć. Jak wspomniałam, już same comiesięczne "prace domowe" są dla mnie dużą wartością, ale okazało się, że plasuje się w światowej czołówce i mogę zmierzyć się z najlepszymi.

W tym evencie nie wyłanialiśmy jeszcze ostatecznego Mistrza Modelarzy, to dzieje się na sam koniec sezonu ligi. Był to konkurs "z zaproszenia", z jednej strony biorący pod uwagę nasze obecnie lokaty w lidze, ale też kilka dodatkowych czynników. O dokładne kryteria doboru trzeba by zapytać organizatorów.

Warto tu zaznaczyć, że w lidze nie gramy o tytuł Mistrza czy Mistrzyni Excela, bo jest to prawdziwy kombajn finansowy. Ale owszem, zwycięska osoba może się szczycić tytułem mistrza świata w modelowaniu finansowym. To nie jest małe osiągnięcie.

Co roku jest jednak szansa by jej ten tytuł odebrać, więc nie można spoczywać na laurach.

Co jest najważniejsze przy zadaniach z Financial Modeling World Cup? Jak typuje się zwycięzcę takiej bitwy?

Punktowane są odpowiedzi. Zadań jest bardzo dużo, więc oczywiście liczy się szybkość – na rozwiązanie mamy bowiem ograniczony czas. Narzuca się nam tempo Strusia Pędziwiatra. Liczy się więc szybkie znalezienie prostych rozwiązań dla skomplikowanych problemów.

Podstawą jest dobre rozłożenie każdego zadania na czynniki pierwsze. Trzeba dobrze "ogarnąć umysłem" całą skalę i stawiane nam wymagania, by w ogóle zacząć pracować nad ich rozwiązaniem. Trzeba umieć dobrze wykorzystać zbiory danych, które są często bardzo surowe, nieposegregowane, różne od siebie – np. dane dzienne, miesięczne i roczne w jednym "worku".

Umiejętność planowania to klucz do sukcesu, bez tego trudno pracować pod taką presją czasu. Modele finansowe muszą też być bardzo elastyczne i odpowiadać nawet na najdziwniejsze pytania użytkownika. Nawet w pracy zdarza się bowiem, że dyrektor zmienia zdanie i nagle potrzebuje nie tylko zupełnie innych danych ale jeszcze pyta o zupełnie inne rzeczy.
Czuję, że FMWC nie jest dla Pani tylko konkursem. Jak Pani o nim myśli?

Trzeba zrozumieć, że to nie jest tylko jedno wydarzenie, rozdanie jakichś medali i mówimy sobie do widzenia. Modelarze finansowi tworzą pewną społeczność. Owszem, super jest być docenionym i tytuł "najlepszego twórcy modeli finansowych na świece" to powód do dumy.

Ważne jest jednak to, by wymienić doświadczenia i czegoś się nauczyć. Autor określonego przypadku często siedzi później z nami na komunikatorze głosowym i objaśnia jak najlepiej rozwiązać dany problem przypadek. Czasem robimy burzę mózgów, czasem tegoroczny mistrz organizuje warsztaty, byśmy mogli zobaczyć jak on pracuje na trudnych przypadkach.

Ważne jest to, że na każdym takim spotkaniu czegoś się uczymy i wychodzimy z niego mądrzejsi.

Porozmawiajmy nieco o Excelu. Jest pewna grupa osób, która po prostu nie wie jak z niego korzystać i uważają tę aplikację za czarną magię. Słusznie?

Dziwi mnie to, bo Excel jest dla mnie dokładną odwrotnością "czarnej magii". Ten program jest złotym standardem w świecie finansów właśnie ze względu na prostotę obsługi i intuicyjność.

Jest nawet taki mem: Wielki nieboskłon podpisany jako "globalny system finansowy" i "Excel" jako Atlas, samodzielnie dźwigający ten ciężar na swych barkach.

W porównaniu z SQL czy Pythonem możemy od razu wejść do akcji, a mniej uczyć się obsługi samego narzędzia. To wielki atut aplikacji Microsoftu – każdy może szybko nauczyć się jego obsługi i w nim "programować". Uważam, że istnieje pewna magia Excela, ale bynajmniej nie jest ona czarna.

Brzmi jak najlepszy program na świecie.

Nie chcę mówić w samych superlatywach. Excel jest tylko tak mądry, jak jego użytkownik. Program może chcieć nam pomóc aż za bardzo. Początkujący mogą więc w nim generować sporo niezamierzonych pomyłek. Jeśli nie ma się odpowiedniego systemu i dobrych praktyk, to bywa bardzo "błędogenny".

Jest taki sławny przykład. Naukowcy badający geny zbierali dane do swojej publikacji właśnie w Excelu. Okazało się, że jeden z nich – Septyna 2 – nie reagował dosłownie na nic. Odkrycie roku! Niestety okazało się, że program z automatu przypisał tę wartość jako… datę. Skrótowy zapis "SEPT2" Excel uznał za drugi września. Nic więc dziwnego, że nie reagował z innymi zmiennymi. (śmiech)

Trzeba więc bardzo pilnie sprawdzać samego siebie przy pracy. Łatwo jest bowiem usunąć coś potrzebnego, dodać coś w złym miejscu i tym samym stworzyć sobie niemały problem.

Można zrobić karierę w Excelu?

Jego znajomość jest oczywiście atutem na rynku pracy, ale sama z siebie nie otworzy nam bram do błyskotliwej kariery i bogactwa.

Excel jest tylko narzędziem. Jest dobrym sposobem, by pokazać swój analityczny umysł. I to jest moim zdaniem kluczowe. Dobre obycie z Excelem może ułatwić pokazanie swoich umiejętności, ale ich nie zastąpi.

Dobry specjalista nauczy się odpowiedniego narzędzia, jeśli będzie mu potrzebne.

A co jeśli nie mam analitycznego umysłu? Na maturze pisałem tylko podstawową matematykę (śmiech)

Ależ oczywiście, że pan ma! Jak dla mnie w każdym drzemie pewien potencjał w tym zakresie. Nie dzielmy ludzi na wrogie obozy humanistów i umysłów ścisłych.  Po co się tak szufladkować?

Moim daniem analityczny umysł można z każdego wydobyć, wyćwiczyć go. Proszę się nie chować za murem "nie lubię matematyki". Uważam, że to wielka szkoda, że w szkole niektórzy zostali przyblokowani w tym zakresie.

Nie chodzi przecież o to, jakie studia się skończy czy jaką uczelnię. Cały czas będę trwać w przekonaniu, że liczy się środowisko. Na dobry uniwersytet warto iść nie dlatego, by słuchać wielkich profesorów, którzy przecież potrafią przynudzać.

Chodzi o zebranie w jednym miejscu podobnie myślących umysłów, osób z podobnymi ambicjami. To tworzy masę krytyczną szarych komórek, która razem może bardzo wiele się nauczyć i jeszcze więcej osiągnąć.

Czy Excela powinno się uczyć w szkole?

Już Pan wie, że Excel to tylko narzędzie. Ale tak, uważam, że w szkołach mógłby się pojawić jakiś nowy przedmiot, odmienny od matematyki. Roboczo można go nazwać "Analizą danych". Bo na danych opiera się przecież już cały dorosły świat.

Dobrym rozwiązaniem byłyby lekcje, które uczyłby kompleksowego spojrzenia na problemy, rozkładania ich na czynniki pierwsze, sprawdzania poprawności własnych działań. Bardzo ważne jest też moim zdaniem dochodzenie do rozwiązania własną ścieżką, a nie kopiowanie wzoru z kart podręcznika.

Jeśli rozdzielimy analitykę od bycia "żywym kalkulatorem" byłoby to moim zdaniem zmianą na dobre.
Czytaj także: W Polsce powstała "Szkoła Przyszłości". Można używać smartfonów na lekcjach i uprawiać ogródek

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl