Dziura w zawodowym życiorysie spowodowana depresją. Dla Polaków to wciąż science-fiction

Katarzyna Florencka
Depresja to dla Polaków wciąż ciężki temat. Choć mówi się o niej coraz więcej, to wielu z nas wciąż odczuwa podświadomy lęk przed przyznaniem się do choroby – nawet po spowodowanym przez nią zwolnieniu lekarskim wielu kombinuje, jak nie przyznać się, że L4 było od psychiatry.
Wielu z nas obawia się powrotu do pracy po L4 z powodu depresji. Fot. 123rf.com
Niedawno natknęłam się na LinkedIn na ciekawy post: bardzo doświadczona specjalistka ogłosiła, że poszukuje pracy po 6-letniej przerwie spowodowanej ciężką depresją. Tak sobie myślę: tego typu otwartość jest chyba u nas bardzo rzadka?

Bibianna Muszyńska-Czerewkiewicz: I to jak! Prawdę mówiąc, nie potrafię sobie przypomnieć, czy miałam kiedykolwiek przypadek pacjenta, który wracając do pracy był gotów tak głośno mówić o tym, że przerwa spowodowana była przez depresję. Zazwyczaj jest wręcz przeciwnie.


Kiedy pracowałam w szpitalu psychiatrycznym, zdarzało się, że pacjenci pytali, czy nie da się wystawiać zaświadczeń bez wskazania miejsca, z którego pochodzą – czasem wręcz kombinowali, czy nie dałoby się "załatwić" zwolnienia od lekarza rodzinnego.

Powoli się to zmienia, ale dla wielu osób wizja L4 od psychiatry wciąż jest przerażająca...

Tym bardziej przerażająca, im mniejsze jest miejsce, w którym mieszkamy i pracujemy. Nawet w dużych miastach wciąż jednak panuje lęk przed "żółtymi papierami", przed stygmatyzacją z powodu leczenia psychiatrycznego. I jest tak pomimo tego, że depresja jest chorobą, która dotyka ogromną część społeczeństwa – praktycznie każdy z nas zna osobę, która na nią choruje lub chorowała.

To jak w ogóle udaje się przekonać ludzi do tego, żeby na zwolnienie poszli?

Zazwyczaj przekonywać nie trzeba. Ludzie idący na zwolnienie są często wycieńczeni chorobą i to dla nich gigantyczna ulga. Wątpliwości zaczynają pojawiać się dopiero później, im bliżej powrotu do pracy: co powie szef, jak zareagują współpracownicy, czy na pewno tego potrzebowałem, może jednak trzeba było wytrzymać...

Co się okazuje w praktyce? Czy wychodzi na to, że takie lęki są uzasadnione?

Absolutnie nie. Po powrocie do pracy najczęściej okazuje się, że wszystkie te wątpliwości, które pojawiały się w naszym umyśle, są wyolbrzymione. Warto jednak uświadomić sobie, że takie lęki są naturalną "pozostałością" po depresji – to choroba, która zaburza nasze postrzeganie samych siebie, podkopuje samoocenę.
Czytaj także: "Piętno głupiej dziewczynki we mnie zostało". Tak po latach czują się ofiary mobbingu
Jak pracuje pani z pacjentami, którzy powracają do pracy po zwolnieniu lekarskim z powodu depresji?

Cóż, pewnie nie będzie pani zadowolona z odpowiedzi, bo brzmi ona: "to zależy". Mówimy tutaj w końcu o bardzo indywidualnych kwestiach. Każdy pacjent jest inny: jeden nie może się doczekać powrotu do "normalnego" życia, inny jest przybity przez te wszystkie wątpliwości, o których mówimy, różne są też ich sytuacje życiowe.

W przypadku depresji powrót do pracy jest zresztą czymś, co jako psycholog bardzo polecam pacjentom. Zadania, ustalony plan dnia, kontakt z innymi ludźmi – to wszystko pomaga w walce z chorobą po tym, jak udało nam się odzyskać nad nią kontrolę.

Część osób ma zapewne taką sytuację, jak ta, o której wspominałam: muszą na nowo znaleźć zatrudnienie.

To akurat zdecydowana mniejszość pacjentów. Z mojego doświadczenia wynika, że zazwyczaj Polacy mają jednak gdzie wrócić, nie tyle stracili pracę, co po prostu przez pewien czas nie byli w stanie jej wykonywać. Dlatego też na pierwszy plan wysuwają się kwestie tego, jak na powrót zareagują osoby z miejsca naszego zatrudnienia.

A właśnie, pytając z perspektywy szefa osoby powracającej po przerwie spowodowanej depresją: jak podchodzić do takiego pracownika?

Myślę, że naprawdę trudno tutaj o uniwersalne rady. Z jednej strony – pracownik może potrzebować czasu i pomocy w ponownym wdrożeniu się do pracy. Z drugiej jednak – pracodawca może oczekiwać, że skoro wracamy po zwolnieniu lekarskim, to jesteśmy już w stanie pozwalającym pracować bez większych problemów.

I jest jeszcze taka kwestia, że nie rozmawiamy tylko i wyłącznie o pracownikach umysłowych, którym może się zdarzyć "wolniejszy" dzień w biurze. Depresja może zaatakować każdego. I co zrobi osoba pracująca na produkcji? Tutaj wykonuje się zadanie, często bardzo zautomatyzowane i wymagające precyzji – jakikolwiek błąd natychmiast powoduje opóźnienie wszystkiego.
Jedyne co mogę zalecić to empatyczna postawa przełożonego, bo taka pozwoli zareagować w odpowiedni sposób w danej sytuacji.

Z tym, że jeśli taki pracownik wróci np. po skomplikowanym złamaniu nogi, po prostu na początek jest zazwyczaj oddelegowany na inne stanowisko. Czy podobnie nie mogłoby być ze schorzeniami psychicznymi?

Powiedziałabym jednak, że problemem jest tutaj przede wszystkim pytanie o to, jakiego typu ułatwienia miałyby to być. Wiadomo, że od pracownika ze złamaną nogą nikt nie będzie wymagał cudów – ale jego ograniczenia są jednak dość oczywiste. W przypadku depresji – bo o tej chorobie konkretnie mówimy – takich oczywistych diagnoz już nie ma.

Jeśli więc czujemy, że powrót do pracy może być dla nas w pewnych aspektach wyzwaniem, warto zdobyć się na odwagę i szczerze porozmawiać z naszym przełożonym: ostrzec go, czego się obawiamy, zastanowić się, jak można ułatwić nasz powrót. Po prostu: być fair wobec siebie nawzajem.

Taka rozmowa jest jednak bardzo trudna…

Pomóc w niej może krok, o którym pacjenci często zapominają - lub go lekceważą. Oprócz terapii farmakologicznej, ważnym elementem leczenia depresji jest praca z psychologiem. Leki poprawiają naszą kondycję, jednak terapia nie jest "tylko" dodatkiem do nich.

To właśnie na terapii mamy okazję przepracować nasze lęki, urealnić w pracy z psychologiem wątpliwości dotyczące na przykład właśnie powrotu do pracy. Ciągnąc dalej pani metaforę: do pracy wracają jedynie po częściowej rehabilitacji swojej złamanej nogi, nie myśląc o tym, że bez dodatkowej pracy nad nią, noga będzie w przyszłości znacznie podatniejsza na urazy. Tak samo jest w przypadku depresji i terapii.
Bibianna Muszyńska-Czerewkiewicz

Psycholog, współtwórczyni portalu tekstowej pomocy psychologicznej WeTalk.pl. Absolwentka Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu, specjalista psychologii klinicznej, biegły sądowy. Ukończyła Kurs Podstawowy Psychoterapii Systemowej, Intensywny Kurs Interwencji Kryzysowej, szkolenia z diagnozy. Ma 20-letnie doświadczenie pracy w poradni psychologicznej, 5 lat pracy w Ośrodku Profilaktyki i Terapii Uzależnień oraz 13 lat pracy na Oddziale Psychiatrycznym. Współpracuje z hospicjum, oddziałami osób chorych somatycznie i grupą wsparcia dla rodziców po stracie dziecka.

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl