W tych miastach mieszkania drożeją najbardziej. Jest sporo zaskoczeń

Natalia Gorzelnik
To, że ceny mieszkań w Warszawie rosną jak szalone, nikogo już nie dziwi. Jedyne, nad czym można się zastanawiać w przypadku stolicy, to “jak bardzo podrożały" i “o ile”. Niestety, nie tylko Warszawa ma monopol na drożyznę. Własne “M” staje się coraz większym wyzwaniem w wielu innych miastach w Polsce.
Mieszkania w dużych miastach podrożały średnio o 7,7 proc., w średnich 6,1 proc. Fot . Grzegorz Skowronek / Agencja Gazeta

Ile za mieszkanie?

Nad zmianami cen mieszkań w różnych polskich miastach pochylił się bank Pekao. Analitycy porównali ze sobą pierwszy kwartał roku 2021 oraz analogiczny okres roku 2020.
Co ciekawe, najbardziej drożeją mieszkania w Gdyni - 14,4 proc. Na drugim miejscu jest Gdańsk - 12 proc., i dopiero na trzecim Warszawa - 8,6. Stosunkowo najmniej bolesny wzrost cen odnotowano natomiast we Wrocławiu - 0,8.

Średnio, chcąc nabyć swoje “M” w dużym ośrodku, zapłacimy 7,7 procent więcej niż przed rokiem.


Drożyzna nie ominęła również miast zaklasyfikowanych przez analityków banku jako średnie. Tu prym wiedzie Lublin. Za lokum w “stolicy wschodniej Polski” zapłacimy aż o 13,6 proc. więcej.

Następne w kolejności są: Co ciekawe, w obliczu całej tej drożyzny, w Polsce uchowało się jedno miasto, w którym za własne mieszkanie zapłacimy MNIEJ niż przed rokiem. To Opole - 4,4 proc.taniej.

Co dalej z cenami mieszkań?


Niestety, perspektywy dla osób planujących “pójść na swoje” nie są różowe. Eksperci z HRE Think Tank przewidują, że zwyżki cen nieruchomości mogą jeszcze bardziej przyspieszyć.
Czytaj także: Ceny mieszkań biją rekordy. Eksperci ostrzegają, że będzie jeszcze drożej
Według ekspertów w ciągu 12 miesięcy mieszkania powinny podrożeć o kolejne 10 proc. Przemawiają za tym trzy czynniki: poprawa na rynku pracy, łagodna polityka pieniężna oraz planowany przez rząd program gwarancji kredytowych.

Na wzrost cen może przełożyć się także wysokość zarobków z wynajmu, tym bardziej że wygaszenie pandemii oznacza powrót studentów na uczelnie, a co za tym idzie, większe zainteresowanie wynajmem. Dodatkowo po kryzysie banki chętniej będą udzielać kredytów, co też może wpłynąć popyt na mieszkania i ich ceny.