Desperacja polskich przedsiębiorców. Pracowników szukają nawet przez... urzędy pracy

Katarzyna Florencka
W pierwszym półroczu 2021 r. urzędy pracy zostały dosłownie zalane przez nowe oferty – zgłosiło się do nich aż 13 tys. więcej pracodawców niż przed rokiem. Według ekspertów, pokazuje to skalę desperacji przedsiębiorców.
Oferty od pracodawców zalały powiatowe urzędy pracy. Fot. Łukasz Giza / Agencja Gazeta
Według danych Ministerstwa Rozwoju, Pracy i Technologii, w I półroczu 2021 r. oferty do powiatowych urzędów pracy zgłosiło aż 117,7 tys. pracodawców – to o przeszło 13 tys. więcej niż w analogicznym okresie zeszłego roku. Samych ofert było aż 150 tys. więcej niż w 2020 r. – ich liczba sięgnęła 696,2 tys.

Przedsiębiorcy szukają pracowników

To akt desperacji niektórych przedsiębiorców – ocenia w rozmowie z serwisem MondayNews Katarzyna Lorenc, ekspertka BCC ds. rynku pracy. Biznes niezbyt bowiem lubi szukać nowych pracowników w urzędach: przedsiębiorcy obawiają się, że do pracy u nich będą skierowane osoby zainteresowane jedynie utrzymaniem świadczeń z UP.
Czytaj także: "Ludzie odchodzą od szefów, a nie z firmy". Piekło rotacji w polskich firmach trwa
Odmrożenie gospodarki i brak rąk do pracy zmusił jednak wielu przedsiębiorców do przeproszenia się z urzędami pracy.


– Ten istotny wzrost jest związany z odmrożeniem gospodarki. Branże sezonowe starają się wykorzystać czas przed czwartą falą, podobnie jak firmy inwestujące w zmiany. Równocześnie czekamy na powrót obcokrajowców. Brak ludzi do pracy jest widoczny w wielu branżach, które znalazły potencjał wzrostu w nowej sytuacji – podkreśla ekspertka z BCC.

Widać to zresztą w tym, jakich pracowników poszukują firmy. W minionym półroczu oferty dotyczyły bowiem w dużej mierze prac prostych. Ok. 35 proc. z ofert dotyczyło pracy m.in. dla robotników gospodarczych, magazynierów, pakowaczy ręcznych, pomocniczych robotników budowlanych, sprzedawców czy robotników w przemyśle przetwórczym.

Polacy pracujący

Z danych GUS na temat aktywności zawodowej Polaków pod koniec pierwszego kwartału wynika, że na 1000 osób w wieku 15-89 lat przypada 819, które nie pracują.

Poza studentami i emerytami, jedną trzecią osób biernych zawodowo – ponad 4,3 mln – stanowią osoby w wieku produkcyjnym. W tej grupie co piąta osoba (czyli ponad 860 tys. osób) nie pracuje, bo opiekuje się osobą bliską, a prawie 24 proc. (czyli nieco ponad milion) są to osoby niepełnosprawne.

Pomimo dużego zróżnicowania ofert, aktualnie jest też poważny problem ze znalezieniem chętnych na obsadzenie miejsc pracy. W INNPoland.pl pisaliśmy o znacznym zapotrzebowaniu na pracowników w branży gastronomicznej. Covid-19 mocno dał się jednak też we znaki m.in. hotelom i pensjonatom.

– Sytuacja w branży jest teraz bardzo dziwna – mówi Katarzyna Selenta z firmy Kulinarisk Solutions, zajmującej się doradztwem w obszarze gastronomii.

Braki kadrowe dotyczą praktycznie każdego szczebla: od kelnerów przez szefów kuchni po menedżerów restauracji. Jak się okazuje, wiele osób po prostu decydowało się przebranżowić.

– Ludzie poszli pracować na magazynach, znam szefów kuchni, którzy założyli warzywniaki, znam menedżerów, którzy wzięli sobie w ajenctwo Żabki, znam osoby, które poszły pracować na magazyn do Biedronki – tłumaczy ekspertka.

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl