Turystyczne oblężenie trwa. Branża straszy, że w tym roku nie możemy liczyć na obniżki

Aleksandra Jaworska
Mimo cen wyższych niż za granicą, Polacy nadal bardzo chętnie wybierają wypoczynek w kraju. Nie odstraszają ich nawet wysokie ceny, znacznie wyższe niż przed rokiem. W dodatku tradycyjne, posezonowe obniżki mogą nas w tym roku ominąć szerokim łukiem.
Sezon wakacyjny w tym roku potrwa dłużej. Fot. 123R/raqdub85

Promocji w tym roku nie będzie

Tygodniowy pobyt dwóch osób w trzygwiazdkowym hotelu w Mielnie kosztuje średnio około 3 tys. zł. Z kolei ceny hoteli o wyższym standardzie zaczynają się tutaj od 5 tys. zł. Polacy nie wyglądają jednak na przerażonych. Czasem płacą więcej niż za wczasy zagraniczne.

Hotele pękają w szwach, a dostępne są tylko pojedyncze noclegi. W porównaniu z nadmorskimi kurortami, nocleg w górach jest sporo tańszy. Tygodniowy pobyt dwóch osób w hotelu Eco Tatry kosztuje na przykład blisko 2,6 tys. zł.
Wysokie kwoty po szczycie sezonu zazwyczaj ulegają znacznemu obniżeniu. W tym roku może być inaczej. Promocji najprawdopodobniej nie będzie, eksperci nie mają złudzeń.


– Obecny rok był fatalny dla całej branży, bo w pierwszej połowie roku sektor był praktycznie zamknięty. Nie liczyłbym, więc na niższe ceny w drugiej połowie sierpnia – wyjaśnia Business Insider Jacek Tokarski, partner i współwłaściciel sieci Hotel Professionals.

Z urlopem nie przesadzamy

Mimo oblężenia w turystycznych miejscowościach, długość urlopu przeciętnego Polaka nie powala. Najczęściej decydujemy się urlop trwający od 7 do 10 dni. Zdaniem niektórych psychologów, to za mało by skutecznie wypocząć.

Na urlopy dłuższe niż dwa dni pozwala sobie jedynie 11 proc. z nas. 20 proc. zaplanowało tylko kilkudniowy (4-6 dni) wyjazd.
Zbyt krótki urlop może przynieść efekt odwrotny od zamierzonego - zaowocować przewlekłym zmęczeniem, spadkiem chęci i motywacji do pracy, a nawet upośledzeniem funkcji poznawczych, takich jak koncentracja, pamięć czy myślenie kreatywne.
Czytaj także: W kolejce do Energylandii. "Mamy jeden z najkrótszych czasów oczekiwania w Europie"