Pasieki w mieście i na dachach biurowców. Miodowy interes w sprawie nauki

Aleksandra Jaworska
Na ratunek pszczołom, które są zagrożone wyginięciem, ruszyły firmy udostępniając niewykorzystywane dotychczas swoje powierzchnie na dachach. W Warszawie znajduje się już 600 dachowych uli (dla porównania w Berlinie są ich 4 tys.).
Dach budynku to świetne miejsce na... pasiekę Fot. 123RF/diesirae1

Wzrost popularności miejskich pasiek

Ule na dachach miejskich firm były kiedyś nie do pomyślenia. Głównie za sprawą przepisów z lat 50., które traktowały pszczoły miodne na równi ze zwierzętami hodowlanymi i zakazywały ich trzymania na terenie miasta.

Od 2015 roku pszczoły legalnie zamieszkują dachy wielu biurowców (wówczas warszawscy radni znieśli przestarzałe restrykcje). Obecnie głównym wymogiem dla pasieki jest wybranie miejsca uniemożliwiającego wejście osobom postronnym i usytuowanie jej co najmniej 10 metrów od granicy nieruchomości lub drogi. Zdecydowanie więcej kłopotu sprawia spełnienie wymogów dopuszczających pszczelarza do prowadzenia sprzedaży bezpośredniej czy bezpieczeństwo ludzi będących w pobliżu.
Ule na dachu Teatru Powszechnego w Warszawie pojawiły się w połowie 2017 roku i od tego czasu wciąż stoją. Umiejscowienie uli nie było przypadkowe – pszczoły mają do wykorzystania Ogród Powszechny przed teatrem oraz całe bogactwo miododajnych roślinFot. Teatr Powszechny
Szczęśliwie w miejskich ulach żyją łagodniejsze odmiany owadów, niestanowiące zagrożenia dla mieszkańców miast. Co więcej, pomimo wysokości i często silnych wiatrów pszczoły z pasieki na dachu mogą produkować miód przez cały sezon.
Przykładowa pasieka na ok. 250 tys. pszczół może wyprodukować nawet 100 litrów miodu, który najczęściej trafia do klientów, partnerów i klientów danej firmy jako prezent.


– To pasieka typowo miejska, a te nie są nastawione na masową produkcję. Rodziny w tego typu miejscach prowadzi się tak, aby nie musiały gromadzić więcej nektaru niż tego potrzebują. Odbiera się im jedynie lekką nadwyżkę tego, co zbiorą. Inicjatywa ma wymiar proedukacyjny i proekologiczny – tłumaczy Arleta Ściepura z Volvo Car PGD Kraków.
Volvo Car PGD Kraków przy al. Powstańców Śląskich 22 co kwartał organizuje Warsztaty Pszczelarskie, podczas których wraz z Akademią Pszczelarza edukuje dzieci, młodzież i dorosłych, jak nie będąc pszczelarzami mogą wspomóc pszczołyFot. Volvo Car PGD
Zdaniem Ściepury ważne jest przede wszystkim szerzenie informacji o pszczołach. Ludzie zawdzięczają im bowiem produkcję jednej trzeciej żywności. Volvo, która pozycjonuje się jako proekologiczna marka samochodów, zdecydowała się wspierać pszczoły w ten nietypowy sposób.

Pasieki na dachach firm


Od 2017 roku na dachu fabryki Wedel na warszawskim Kamionku działa pasieka. W 8 ulach mieszka ok. 400 tysięcy pszczołowatych. Pasieka powstała we współpracy z lokalnym Stowarzyszeniem „Serduszko dla Dzieci”, z którym łączy Wedla ponad 20-letnie partnerstwo.

To właśnie młodzi podopieczni stowarzyszenia zajmują się pszczołami i pozyskują miód. W ten sposób uczą się odpowiedzialności oraz poszerzają wiedzę na temat środowiska naturalnego.
– W tym roku z okazji obchodzonego 8 sierpnia Wielkiego Dnia Pszczół, niedaleko fabryki, na Kamionkowskich Błoniach Elekcyjnych firma zamontowała dodatkowo dwa hotele dla owadów. Zapewniają one schronienie i miejsce do budowania gniazd między innymi dla dzikich pszczół (murarek, lepiarek), złotooków, motyli i muchówek. Wszystkie te owady zapylają kwiaty – opowiada Aleksandra Kusz vel Sobczuk, kierownik komunikacji korporacyjnej firmy Wedel.

Warto wspomnieć, że w 2020 roku na elewacji siedziby Wedla zainstalowano 35 budek dla ptaków: jerzyków i pustułek. Powstały one we współpracy z ornitologiem, odpowiedzialnym za wybór odpowiedniego rodzaju budek i miejsca ich montażu.

Na dachu Galerii Mokotów, podobnie jak w Galerii Wileńskiej, znajduje się po 5 uli, w których całorocznie mieszkają tysiące pszczół. Opiekuje się nimi Pszczelarium.

– Ule skonstruowane są w taki sposób, aby pszczoły mogły tam zimować, nie przykrywa się ich specjalnie. Pszczołom na zimę zwalniają funkcje życiowe i obniża się metabolizm. Potocznie się mówi, że śpią, ale to nie jest stricte sen – tłumaczy Agata Berndt-Wazelin, rzeczniczka prasowa Galerii Mokotów.

Berndt-Wazelin wyjaśnia, że w okresie zimowym owady formułują bardzo ciasny kłąb o kształcie trójwymiarowej elipsy, poprzedzielanej plastrami miodu, którym się żywią. Dzięki pożywieniu wydzielają ciepło i są w stanie przetrwać zimę. W środku kłębu panuje temperatura około 20 stopni, na zewnątrz około 10 stopni.

Miejskie pasieki powstają już od lat '80 ub. wieku

Miasta zapewniają pszczołom bardzo dobre warunki do życia z uwagi na brak zabójczych dla nich pestycydów, od lat stosowanych w rolnictwie. W mieście temperatura jest również o parę stopni wyższa niż na wsi, a zimy są tu łagodniejsze, co wpływa na wydłużenie okresu kwitnienia roślin nawet o 30 proc. względem terenów wiejskich.

Zdaje sobie z tego sprawę między innymi katowicka firma IT, która stworzyła miejską JBees, czyli miejską pasiekę na dachu oddziału JCommerce w Katowicach. Zamieszkują ją dwie pszczele rodziny, liczące łącznie około 15 tysięcy pszczół miodnych.

Pasieką opiekuje się Michał Pilch, tester oprogramowania w JCommerce, który jest również pszczelarzem. Dodatkowo pasiekę w Katowicach można podglądać. Życie w ulach firmy możliwe jest poprzez streaming wideo dostępny całą dobę, 7 dni w tygodniu.
Efektywny zbiór nektaru i pyłku zazwyczaj odbywa się w odległości kilku kilometrów od ula. Przewagą pszczelarstwa dachowego, miejskiego, nad wiejskim jest też zróżnicowanie roślinności oraz zdolność pszczół do filtrowania miejskich zanieczyszczeń z nektaru.

Od początku, kiedy tylko było można, w sprawie pszczół działa też Galeria Wileńska.
Inicjatywa ta pociągnęła za sobą kolejną, również proekologiczną.

– W maju na dachu Galerii Wileńskiej zamieszkały także pustułki, których 5 piskląt zaobrączkowaliśmy. Dzięki temu dowiemy się, jak daleko pustułki się przemieszczają. Być może za kilka wrócą one do budki na Galerii Wileńskiej, żeby mieć tu swoje pisklęta. Pustułka należy do gatunków chronionych, a takie inicjatywy zapobiegają ich wyginięciu – puentuje Marta Chojnacka, dyrektor Galerii Wileńskiej.
Czytaj także: Pszczoły-kosmonautki. Polscy naukowcy sprawdzają, czy można je zabrać na Marsa


Według naukowców z każdą sekundą z Polski może znikać około setka pszczół, a to oznacza uboższe plony i mniejszą ilość produkowanego miodu, który na dużą skalę przydaje się m.in. w lecznictwie i kosmetyce.