Wyglądasz przez okno, a tam ściana betonu. Patodeweloperka w życiowej formie
11-piętrowy budynek mieszkalny, który ma stanąć na warszawskiej Woli, w najwęższym miejscu będzie oddalony zaledwie o 4 metry od okien istniejącego już bloku. Mieszkańcy są przerażeni, zaś deweloper broni się, że projekt "spełnia warunki naturalnego oświetlenia". Takich historii będzie coraz więcej.
Ślepa ściana 4 metry od okien
W stolicy praktycznie skończyły się już atrakcyjne działki budowlane – co oznacza, że deweloperzy zaczynają zwracać uwagę na każdą wolną przestrzeń pomiędzy istniejącymi już blokami. Tak właśnie stało się w przypadku planowanej inwestycji na Woli: firma Tynkbud-1 zamierza wznieść 11-piętrowy budynek na niezabudowanym dotyczasowym skwerze. Tyle tylko, że zaledwie 4 metry dalej znajduje się już inny blok.– Wiedzieliśmy, że coś pewnie powstanie na tym skwerze. Ale myśleliśmy, że może jakiś niski budynek administracyjny, bo kiedyś to był miejski grunt. Do głowy nam nie przyszło, że można tu zbudować 11-piętrowy blok, oddalony od naszych okien o zaledwie cztery metry! – oburza się w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Katarzyna Wojdyga, jedna z mieszkanek istniejącego już bloku.
Z kolei Danuta Gugała, przedstawicielka dewelopera, broni się, że "planowany budynek mieszkalny wielorodzinny spełnia warunki naturalnego oświetlenia i przesłaniania zgodnie z warunkami technicznymi". Dodaje przy tym, że 4-metrowa odległość między blokami to informacja "nieprecyzyjna", jednak nie podaje dalszych szczegółów.
Czytaj także: Józef Wojciechowski: Bliska Wola jak Hong Kong? To komplement. Krytykują ci, których nie stać
Miejscy urzędnicy mówią natomiast, że inwestorowi dwukrotnie odmawiano zatwierdzenia projektu budowlanego oraz udzielenia pozwolenia na budowę – jednak decyzje te zostały uchylone w całości przez wojewodę mazowieckiego. Do 23 września inwestor ma czas na uzupełnienie projektu – do tego czasu urzędnicy nie chcą odpowiadać na pytania techniczne dotyczące inwestycji.
Koniec z patodeweloperką?
Problemy z dostępnością gruntów w dużych miastach sprawiają, że deweloperzy coraz chętniej sięgają po sztuczki pozwalające jak najbardziej zwiększyć liczbę mieszkań wybudowanych na jednej działce. Za pomysłami tzw. patodeweloperów prawo przestało już nadążać.Według ekspertów, głównym problemem jest wadliwe działanie przepisów, które umożliwiają wynajdywanie furtek do nadużyć. Większość problematycznych zapisów znajduje się w rozporządzeniu ministra infrastruktury w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie. Mowa tutaj np. o normach dostępu do światła dziennego.
W Ministerstwie Rozwoju trwają właśnie prace nad nowelizacją rozporządzenia, która ma być wymierzona w patodeweloperkę. Zmiany mają wejść w życie dopiero we wrześniu 2022 roku.