Rynek pracy upomina się o młynarzy. W tym zawodzie zarobisz tyle, ile programista IT

Aleksandra Jaworska
W Polsce nie ma szkół, które kształcą w tym zawodzie, a nowe kadry powstają dzięki szkoleniom w miejscu pracy. Mimo to młynarze mają pełne ręce roboty i są poszukiwani również za granicą.
Młynarz z doświadczeniem zawodowym może liczyć na dobre wynagrodzenie i pewną pracę Fot,. 123RF/arianahabich

Praca w zakładach młynarskich

Współczesna produkcja w zakładach młynarskich nie ma wiele wspólnego z tym, co można zobaczyć w muzeach i skansenach. Obecnie odbywa się przy wykorzystaniu nowoczesnych maszyn, z użyciem zaawansowanego oprogramowania, a zawodowi młynarze, oprócz znajomości technologii, muszą posiadać kompetencje związane z automatyzacją procesu produkcyjnego.

Co więcej, mąka produkowana jest na olbrzymią skalę, a zakłady zbożowe są unowocześniane i przypominają w pełni zautomatyzowane fabryki. Mimo rozwoju branży, niemal wszystkie zakłady zbożowe w Polsce borykają się z problemem braku pracowników.
Są one duże i wynikają z wielu kwestii. Podstawą jest brak zawodowego szkolenia w kierunku młynarzy. Poza tym kadra zakładów młynarskich się starzeje. Jedynym sposobem pozyskiwania pracowników jest zatrudnianie młodych ludzi i nauka zawodu poprzez pracę w młynie.


Polski Związek Pracodawców Przemysłu Zbożowo-Młynarskiego wystąpił do Ministerstwa Edukacji Narodowej z propozycją dyskusji o wznowieniu kształcenia w tym zawodzie.

"Chcemy reaktywować kształcenie w zawodzie młynarza i przekonać młodzież, że jest to zawód atrakcyjny, dobrze płatny i poszukiwany nie tylko w Polsce" – powiedział portalowi Bankier.pl Krzysztof Gwiazda, prezes zarządu Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Zbożowo-Młynarskiego.

Zachętą do podjęcia nauki w zawodzie młynarza mogą być chociażby wynagrodzenia. Pensja doświadczonego młynarza jest nawet 2-2,5 razy wyższa od średniej krajowej.

Startup z Krakowa przerabia bochenki na wódkę

O tym, że z chleba mogą być pieniądze, wie też krakowski Redread. Dzięki tej organizacji w miesiąc udało się uratować pół tony pieczywa, które normalnie zostałoby wyrzucone do śmieci. Startup niesprzedane bochenki przerabia m.in na okowitę.

– W piekarni rzemieślniczej marnuje się do kilku kilogramów pieczywa dziennie. W przemysłowej to nawet tona. W skali roku duże piekarnie tracą przez to nawet do kilku milionów złotych – wylicza Katarzyna Młynarczyk, jedna z inicjatorek projektu Rebread.

Zamiast wyrzucać pieczywo, piekarnie mogą zatem zgłosić się do Rebread i poprosić o jego odebranie. A członkowie inicjatywy chętnie go przerobią. Na opakowania, kosmetyki… i alkohol.