Największe zagrożenie mieszka w sieci. “Facebook jest poza wszelką kontrolą. Musimy to zmienić”

Aleksandra Jaworska
Przyszłość mediów społecznościowych trudno przewidzieć. O wiele łatwiej oszacować niebezpieczeństwo, które niesie bezrefleksyjne korzystanie z nowoczesnych technologii.
Zagrożenia wynikające z rozwoju nowoczesnych technologii trudno wyeliminować (fot. michaeljayfoto/123RF)

Brak kontroli nad dostępem do informacji

Magazyn Focus przeprowadził rozmowę z jednym z prelegentów konferencji Master&Robots, która odbędzie się 20-21 września. Profesor Dariusz Jemielniak jest badaczem społecznym, analizującym m.in. dezinformację w sieci i ruchy antynaukowe, członkiem korespondentem Polskiej Akademii Nauk, a od 2015 członkiem Rady Powierniczej Fundacji Wikimedia, która zarządza m.in. Wikipedią. Pytany o Facebooka, nie kryje związanego z nim niepokoju.
"Firmy takie jak Facebook czy Twitter są tak naprawdę poza wszelką kontrolą. Brakuje odpowiednich regulacji, które ograniczałyby rozprzestrzenianie nieprawdy i tzw. „fake newsów”. Wiemy, że Facebook może być użytecznym narzędziem służącym dyktatorom do prześladowań lub wzniecania przemocy przez różne grupy jak np. ostatnio w Ekwadorze czy Myanmarze" – ostrzega.


Zauważa też, że dużym problemem jest to, że np. Facebook traktuje znane postaci w sposób uprzywilejowany. Konta należące do sław mogą sobie bowiem pozwolić na dużo więcej. To z kolei wprowadza ogromną dysproporcję między użytkownikami i grozi niekontrolowanym rozprzestrzenianiem się fałszywych wiadomości.

"Trudno jest jednoznacznie odpowiedzieć jaka jest przyszłość mediów społecznościowych, ale jestem pewien, że należy niezwłocznie działać, by ograniczyć ich negatywny wpływ na życie społeczeństw. Nie może być tak, że firmy potajemnie gromadzą i handlują danymi miliardów ludzi bez ich zgody i wiedzy" – zaznacza.

Oszuści grasują na Facebooku

Do oszustw w internecie zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Jedyne nad czym trudno nadążyć to kolejne kanały podatne na wyłudzenia. Aktualnie łupem przestępców najczęściej padają użytkownicy Facebook Marketplace. Może być to niepozornie wyglądające ogłoszenie sprzedaży telefonu.

Oszust "odkrywa" awarię systemu albo pisze, że musi dopełnić formalności i przesyła sprzedawcy link, po kliknięciu w który będzie on mógł odebrać swoje pieniądze. Link, który wysyła przestępca, przekierowuje sprzedawcę na fałszywą stronę kuriera, a po kliknięciu w okienko „odbierz środki” na stronę z listą banków i ich logo.

Tam jest proszony o podanie numeru konta i kodu zabezpieczającego albo numeru karty kredytowej i kodu CVV. Gdy to zrobi, oszust ma prostą drogę do pozbawienia go pieniędzy. Szanse na odzyskanie środków są nieduże, gdyż oszuści nie mają zwyczaju czekać z wyczyszczeniem konta.