Limitowane edycje butów Nike będą droższe? Kryzys dociera na rynek obuwniczy

Aleksandra Jaworska
Problemy z dostawami dotyczą coraz większej liczby firm. Do poszkodowanych przez pandemię dołączyła też firma Nike. Kłopoty w kwestii dostaw z reguły oznaczają mniejszą produkcję butów i wcale niewykluczone, że dłuższe kolejki po limitowane "dropy" sneakersów. Fani już teraz na niektóre modele potrafią wydać nawet po kilka tysięcy złotych.
Zakłócenie łańcuchów dostaw jest problemem również dla branży obuwniczej (fot. 123rf.com)

Problemy z dostawami

Jeremiusz Dutkiewicz, właściciel Warsaw Sneaker Store, wytłumaczył serwisowi Money problemy wywołane zakłóceniem łańcucha dostaw, które będą dotyczyć nie tylko butów Nike, ale również innych marek. Dutkiewicz zwrócił także uwagę, że cykl produkcyjny obuwia trwa około dziewięciu miesięcy, właśnie dlatego wpływ pandemii i problemów dystrybucyjno-produkcyjnych odczujemy dopiero za kilka miesięcy.

Zresztą problem ten istnieje i wszyscy producenci obuwia i odzieży sportowej zdają sobie z tego sprawę. Na dodatek są modele, po które od zawsze stało się w kolejce i nie wystarczało ich dla każdego chętnego. Kultowe sneakersy się bowiem kolekcjonuje. Idealnym przykładem jest Nike Air Max 1 z 1987 roku. Początkowo były to buty biegowe, z czasem stały się jednak rozchwytywane jako przedmiot kolekcjonerski.


Legendarne modele, takie jak Air Jordan XII w kolorystyce Flu Game, potrafią kosztować z drugiej ręki nawet ponad 5 tys. złotych. Buty są tym droższe, im trudniej było je dostać w sklepie. Według informacji CNN, Nike może wyprodukować w tym roku 160 mln par butów mniej niż w poprzednim roku. Może to oznaczać, że butów będzie mniej, a ich cena jeszcze wzrośnie.

Buty wiązane dzięki aplikacji

Firma Nike zasłynęła nie tylko ze sneakersów. W 2019 roku Nike wprowadził bowiem do sprzedaży pierwsze buty z silnikiem i czujnikami, które razem same będą wiązać nam sznurówki. Nie trzeba się nawet schylać, buty da się zasznurować dzięki aplikacji.

Buty Nike Adapt BB mają wbudowany silniczek, który zaciska i luzuje sznurowadła. Całością steruje się za pomocą dwóch przycisków z boku buta – jeden do zawiązywania, drugi do zdejmowania butów. Można też nimi sterować za pomocą aplikacji i je odpowiednio regulować. Inny poziom zaciśnięcia można stosować podczas chodzenia, inny do gry a najsłabszy do czekania na ławce na swoją zmianę.

Nike chce w ten sposób podkreślić, że to nie jest tylko elektroniczny gadżet, ale faktyczna innowacja w sporcie. Buty kosztują ponad 1 tys. złotych, czyli sporo więcej, niż inne modele typowo sportowego obuwia dla koszykarzy.

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl