Cmentarna patodeweloperka. Co, jeśli rodzina nie zgadza się co do grobu?

Krzysztof Sobiepan
Czy przy budowie nagrobka także można odstawić patodeweloperkę? Niektórzy zmarli mają pomysł na swój pogrzeb i pomnik jeszcze za życia, inni zostawiają wszystko bliskim. Co jeśli rodzina nie dogada się w sprawie grobu i będzie miała znacząco różne pomysły? Sprawa może się skończyć w sądzie.
Nie ma przepisów określających wygląd grobu Fot. Karolina Misztal/Reporter
Prawo.pl przypomina sprawę grobu Krzysztofa Krawczyka, który nieco podzielił jego bliskich. Nagrobek ma być podświetlony jak scena, wyposażony w panele słoneczne, a w przyszłości zasilany nim głośnik będzie też odgrywał ulubione piosenki artysty, m.in. "Barkę" i "Chciałbym być marynarzem". Nie wszystkim podoba się ten pomysł.

Co, gdy rodzina nie jest w stanie ustalić jednej wizji? Jak mówi radca prawny Michał Kosiarski – wtedy sprawą może zająć się sąd, który rozstrzygnie spory m.in. o wygląd grobu czy prawo do spoczywania tam.

– Niestety, taka sprawa prawdopodobnie będzie ciągnąć się latami, co może mocno opóźnić budowę nagrobka. Jeżeli chodzi o samą jego formę, to powinna odpowiadać zasadom panującym w danej nekropolii, choć jeżeli rodzina ustali ze sobą szczegóły, to nie wydaje mi się, żeby ktokolwiek się sprzeciwiał – wskazuje ekspert specjalizujący się w przepisach dot. cmentarzy i chowania zmarłych.


Jak wskazuje Krzysztof Wolicki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Pogrzebowego, w prawie nie ma dokładnych zasad dotyczących wyglądu nagrobków.

– Mają być zgodne z tym, co jest ogólnie przyjęte w danym regionie i na danym cmentarzu. Oczywiście pewne kwestie są określone – np. to, że odstępy pomiędzy grobami powinny wynosić pół metra, ale reszta to kwestia zwyczaju i dobrego smaku. Nie ma zakazu stawiania grobów, które wygrywałyby jakieś melodie – zaznacza Wolicki.

Prezes PSP dodaje też, że przecież na cmentarzach już funkcjonują grające znicze czy kartki. Konserwator może zaś mieć pretensje jedynie przy przerabianiu już zabytkowych nagrobków. Nie może zrobić nic, jeśli miejsce obok powstał zupełnie odstający od otoczenia nagrobek.

Drogie znicze

Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, światem zniczy również rządzą trendy, które zmieniają się co roku. W 2021 r. na polskich cmentarzach może być jednak wyjątkowo ubogo.

Sezon na znicze rozpoczął się wyjątkowo wcześnie - w obawie przed powtórką z ubiegłego roku, kiedy to z powodu pandemii na Wszystkich Świętych zamknięto cmentarze.

Zamknięcie nekropolii w ostatniej chwili naraziło na straty setki tysięcy sprzedawców zniczy i kwiatów, dla których przełom października i i listopada to najważniejszy okres handlowy w roku.
Jak mówią w Business Insider Polska przedstawiciele Ciechu Vitro, wytwórcy szklanych lampionów, po zawirowaniach ubiegłego roku na rynku pozostała duża liczba gotowych, niewykorzystanych zniczy. To z kolei przełożyło się na zmniejszenie popytu na nowe produkty. W sprzedaży będzie zatem więcej zniczy, które widzieliśmy na sklepowych półkach już rok czy nawet dwa lata temu.

– Ze względu na zalegający po zeszłym sezonie towar ten rok nie należał do komfortowych, jeśli chodzi o kreowanie nowych trendów. Rynek lubi nowości i zwraca uwagę na wysoką jakość produktu – mówi w portalu Mirosław Kuk, rzecznik grupy Ciech.

Jeżeli liczymy jednak, że w związku z tym zapłacimy za znicze mniej - mocno się przeliczymy. Jak szacuje branża, ceny zniczy wzrosły w tym sezonie średnio o 20-25 procent. Miały się na to przełożyć rosnące ceny parafiny (od początku tego roku do października cena parafiny świecowej wzrosła niemal dwukrotnie), jak również mniejsza dostępność szkła, folii czy kartonów.