Więcej 30-latków mieszka z rodzicami. Epidemia zatrzymała młodych w domu
W ciągu roku liczba dorosłych Polaków mieszkających z rodzicami wzrosła o 172 tysiące. Problem ten dotyczy 47,5 proc. rodaków w wieku 25-34 – wynika z danych Eurostatu. Tak źle jeszcze nie było. W 2020 roku nawet 200 - 300 tysięcy rodaków, którzy w normalnych warunkach zdecydowaliby się wyprowadzić od rodziców, nie mogło sobie pozwolić na własne mieszkanie.
Dane Eurostatu sugerują, że w ostatnim roku odsetek dorosłych Polaków, którzy mieszkali z rodzicami, najmocniej wzrósł w gronie osób w wieku od 30 do 35 lat. Mówiąc wprost – problem najmocniej dotknął trzydziestolatków. Zanotowana zmiana była bardzo duża – w poszczególnych rocznikach odsetek wzrósł o od 9 do 17 proc. w ciągu zaledwie roku. Dane te potwierdzają jak duże znaczenie dla narastania problemu miało to, że w 2020 roku znacznie trudniej było o kredyty mieszkaniowe.
Czytaj także: Mówią o nich "gniazdownicy". Oto dlaczego młodzi i wykształceni wracają “na garnuszek” rodziców
Jeśli spojrzymy na problem globalnie, nie będzie to koniec złych informacji. Najnowsze dane Eurostatu sugerują, że w 2020 roku z rodzicami mieszkało aż 47,5 proc. rodaków w wieku od 25 do 34 lat. To najwyższy wynik w historii badania. Rok wcześniej odsetek ten nie przekraczał 44 proc.Już wtedy plasowaliśmy się pod tym względem w ogonie europejskiej stawki. Rodzimy odsetek dorosłych mieszkających z rodzicami jest o około połowę wyższy niż średnia na starym kontynencie. Pod względem tego problemu wyprzedzają nas przede wszystkim kraje wyraźnie biedniejsze lub te, w których model społeczny znany jest z faktu późnych wyprowadzek (np. Serbia, Chorwacja, Grecja, Portugalia, Bułgaria).
O własne mieszkanie łatwiej z kredytem
Problem jest palący i potwierdzały to napływające przez wiele miesięcy dane.- Przypomnijmy, że w 2020 roku epidemia pogorszyła sytuację na rynku pracy i doprowadziła do zakręcenia kurków z kredytami. Szczególnie dotykało to osób kupujących pierwsze mieszanie. Pamiętajmy, że młodzi często pracują na tzw. umowach śmieciowych lub na samozatrudnieniu, a na te źródła dochodu banki patrzyły w 2020 roku szczególnie nieprzychylnym okiem - mówi Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments.
Konsekwencją tej sytuacji było to, że w 2020 roku nawet 200-300 tysięcy rodaków, którzy w normalnych warunkach zdecydowaliby się wyprowadzić od rodziców, nie mogło sobie pozwolić na własne "M".
- Sytuacja zaczęła zmieniać się dynamicznie w roku 2021. Obserwowaliśmy dynamiczne odbudowanie gospodarki i odkręcenie kurków z kredytami mieszkaniowymi. W konsekwencji do banków napłynęło co najmniej kilkadziesiąt tysięcy wniosków kredytowych, które w normalnych warunkach realizowałyby się w pierwszym roku epidemii - mówi Turek.
Potężny wzrost popytu dołożył się jednak do dynamiki wzrostów cen mieszkań, które obserwujemy. Problem w tym, że tylko część dorosłych Polaków, którzy nie kupili mieszkania w 2020 roku, mogła sobie pozwolić na zakup w 2021 roku. Sytuację może poprawić rządowy program gwarancji kredytowych dla osób kupujących mieszkanie - tzw. program kredytów bez wkładu własnego. Ma on wejść w życie za pół roku.
- HRE Think Tank apelował o wprowadzenie takiego mechanizmu od pierwszych tygodni epidemii. Powód jest prosty – kredyty bez wkładu własnego mogą nawet o kilka lat skrócić drogę do własnego mieszkania. Aż tyle czasu młodzi potrzebują bowiem, aby uzbierać niezbędny do kredytu wkład własny - twierdzi Bartosz Turek.
Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl