Horoskopy i numerologia. Astrolog zdradza nam, jak szefowie potrafią sprawdzać pracowników

Iga Kołacz
Zastanawialiście się, po co umieszczamy w CV datę urodzenia? Wskazanie wieku po to, aby rekruter miał wyobrażenie o nas i naszym poziomie doświadczenia to jedno. Część pracodawców wykorzystuje jednak tę informację, aby opracować sobie nasz... portret numerologiczny. O tym, jak biznes współpracuje z branżą ezoteryczną, rozmawiamy z Piotrem Gibaszewskim, astrologiem (Solarius.pl) i wykładowcą w Studium Psychologii Psychotronicznej.
Piotr Gibaszewski (fot. Katarzyna Rolak/archiwum Piotra Gibaszewskiego)
INNPoland: Mamy grudzień 2021 roku - niemal od dwóch lat mierzymy się z pandemią koronawirusa. To dobry moment na zakładanie biznesu?

Piotr Gibaszewski: Nie jest sztuką rozkręcać coś fajnego, kiedy czasy są spokojne. Historia uczy nas, że najbardziej kreatywne rozwiązania działy się w okresach kryzysowych. Zimna wojna przyniosła rozwój elektroniki i satelitów, a druga wojna światowa - postęp rakietowych technologii. Generalnie trudne czasy, to są dobre czasy. Winston Churchill mawiał, że kryzys jest zbyt dobrą okazją, żeby ją zmarnować.

Mówimy o wybuchu kreatywności w momencie, kiedy nastanie kryzys. A czy zaplanowany, lecz przerwany kryzysem start biznesu, również ma szansę powodzenia?


Kiedy zaczynała się pandemia, może nie wszyscy spanikowali, ale niektórzy bardzo, a przecież nic gorszego nie może człowieka spotkać jak kilka lat nieustannego wzrostu i sukcesu. Pandemia dotkliwie wpłynęła na niektóre branże, zwłaszcza w tym pierwszym okresie. Bardzo ucierpiał biznes HoReCa, czyli restauracje i hotele. Rozmawiając z ludźmi prowadzącymi te biznesy rozpatrywaliśmy szanse, jakie dała ta sytuacja, bo nie można poddać się lekowi, lecz trzeba szukać szans. Jeśli będziemy szli za instynktem stadnym poddając się lękowi, złe prognozy zapewne zmaterializują się. Kryzysowe sytuacje są okazją do przemyśleń i przeorganizowania spraw.

Jakie sytuacje sprawiają, że wszechświat sprzyja rozkręcaniu biznesu?

Jest takie powiedzenie: "Czy to prawda, że milionerzy nie korzystają z usług astrologów? Tak, to prawda, ale miliarderzy owszem, bardzo chętnie". Moment podjęcia decyzji jest podstawą astrologii, śladem, który pozostaje w naszym życiu. Kiedy jedziemy na randkę i po drodze wszystko idzie nie tak: czerwone światła, mijamy wypadek po drodze, jesteśmy spóźnieni - to są znaki zapowiadające, że randka będzie nieudana. A jeżeli wstajemy rano i świeci słońce, wszystko wydaje nie być piękne - mamy dobre znaki. Tak samo jest z zakładaniem biznesu. Jeśli w odpowiednim momencie wskoczymy na korzystną falę, utrzymuje ona nas długo.

Ale przecież czasem coś się źle zaczyna, a kończy dobrze - i odwrotnie. Jak więc to się ma do czytania znaków?

Nie jest oczywiście tak, że wszystko musi idealnie pasować, aby potem było dobrze. Bywa, że coś się rodzi w bólach. Chodzi jednak o to, aby - mówiąc metaforycznie - nie podawać się wpływom gwiazd, lecz twórczo przekształcać trudny czas.
(fot. Katarzyna Rolak/archiwum Piotra Gibaszewskiego)
A kiedy astrologia może nam pomóc w znalezieniu pracy?

W astrologii zawsze zadaje się pytanie, kiedy coś się zaczyna. Jeśli możemy o czymś decydować, wtedy rządzimy tym procesem. Zazwyczaj nie mamy wpływu na termin i godzinę rozmowy kwalifikacyjnej, więc jest to siła wyższa. Ale możemy w pewien sposób manipulować czasem, sprawiając, że podejmujemy decyzję o tym, kiedy wyślę CV. Wysyłam je więc określonego dnia, o określonej godzinie, które są dla mnie korzystne. Jest to taka sztuczka astrologiczna, czyli możemy wykreować korzystny moment, w którym wyruszamy.

Data i godzina wybierane są pod osobę czy istnieją ogólne szczęśliwe momenty?

Sprawdzane są dni pod kątem astrologicznym oraz brany jest pod uwagę indywidualny horoskop - zarówno osoby prywatnej, jak i firmy. Astrolog, który zajmuje się elekcyjną astrologią, powinien uwzględnić jedno i drugie. Jeśli nie możemy uwzględnić horoskopu indywidualnego, bo nie mamy wystarczająco dużo danych, patrzymy na odpowiedni moment, czyli kiedy mam wystartować z jakimś projektem czy coś podpisać. Momentem powstania spółki jest najczęściej chwila podpisania umowy, czyli kiedy została zawarta.

Szukając pracy nie wiemy, co to będzie, więc nie możemy zrobić horoskopu uwzględniającego daną firmę. Czy wtedy da się wskazać dobry moment na jej znalezienie?

Tak. Każdy z nas ma historię doświadczeń życiowych, okresy, kiedy był na fali i okresy jałowe, kiedy nic mu nie szło. Ważne jest, abyśmy umieli - patrząc na nasz indywidualny horoskop - wyznaczyć, czy teraz jest czas na odpoczynek, ładowanie akumulatorów, czy na to, aby mocno ruszyć do przodu. Nie zawsze możemy sobie na to pozwolić ze względów finansowych, ale warto próbować. Bo jeśli ktoś ma okres spokojny, a postawi sobie wysoko poprzeczkę, ostro zawalczy o coś, wtedy nie będzie mu szło i pojawi się frustracja, rozczarowanie, poczucie winy.

Astrologia pozwala patrzeć na osobistą synchronizację: kiedy jest czas na ofensywne działania, a kiedy na odpoczynek. A ten pozornie zły czas, w rzeczywistości nie jest zły, bo wtedy można się czegoś nauczyć, przeczytać książkę, zrobić fajny kurs, pomyśleć o sobie, czyli trochę odpocząć. Bardzo dobry czas, tylko nie na robienie wielkiej kariery.

Podobno firmy sporządzają portrety numerologiczne kandydatów starających się o pracę. Czyli co - nawet jeśli kandydat nie interesuje się astrologią, może odpaść z rekrutacji przez złą datę urodzenia?

Nie wiem, czy zdarzyło się, aby zdyskwalifikowano kogoś z tego powodu. Nie byłoby to mądre rozwiązanie, bo w numerologii nie ma czegoś takiego, że ktoś ma złą liczbę. To nie jest dobre podejście. Na pewno dobry numerolog czy astrolog nie mógłby tego powiedzieć stawiając horoskop. Taka analiza powinna służyć temu, aby ustalić, do czego dana osoba się nadaje, jaki ma potencjał.

Słyszałem o wielu sytuacjach, kiedy rzeczywiście przy pomocy numerologii ocenia się osoby. Nie tyle chodzi jednak o dyskwalifikowanie kogoś, co wyłanianie tych najlepszych. Załóżmy, że potrzebujemy zatrudnić kogoś, kto ma podołać bardzo trudnemu zadaniu, czyli szukamy dyrektora do zrestrukturyzowania firmy. Potrzebujemy więc osobę, która będzie dokonywać brutalnych czasem rzeczy, czyli zwalniać. Musi więc być to ktoś z silną osobowością i niezbyt wysoką empatią, mówiąc delikatnie. I szukamy osoby o takich wibracjach, która ma wodzowską naturę.

A nie wystarczy po prostu porozmawiać z kandydatem albo zrobić wywiad środowiskowy?

Gdybym miał decydować o zatrudnianiu kogoś, nie posłużyłbym się wyłącznie numerologią. Poza tym jest ona ubogą krewną astrologii, która daje o wiele większy potencjał analizy. Numerologia nie może być jedynym kryterium przy wyborze kandydata o pracę, bo byłoby to bardzo nie w porządku. Trzeba mieć też na uwadze, że nasza interpretacja nie zawsze musi być słuszna, bo chociaż zajmujemy się ezoteryczną dziedziną, nie zjedliśmy wszystkich rozumów. Nasze usługi należy traktować jako narzędzie wspierające. Dobrze prowadzący rozmowę kwalifikacyjną HR-owiec, powinien opierać się przede wszystkim na własnej wiedzy.

Jaka jest skala tego zjawiska - firm, które korzystają z waszej pomocy do przygotowywania portretu numerologicznego kandydatów o pracę?

Na pewno sprawdza się to w biznesie średniego szczebla. Z korporacjami, które robią to na dużą skalę, nie współpracuję. Zdarzyło mi się wielokrotnie, że ktoś przychodzi, pokazuje kilka osób, którym następnie robiłem horoskopy. Często spotykam się z sytuacjami, kiedy klient mówi: mam kilka osób, i która z nich bardziej nadaje się na sprzedawcę, a która na managera? Doradzam też w kwestii doboru partnerów biznesowych czy ważnych klientów.

Pracowników też sprawdzają szefowie?

Nie jest to może częsta sytuacja, ale korzystają. Zdarzało mi się, że zgłosił się do mnie ktoś, komu zależało na danym pracowniku lub chciał rozpoznać jego kompetencje albo po prostu próbował go zrozumieć. Jestem w stanie zrobić taką analizę, ale zawsze ostrzegam przed stygmatyzowaniem kogoś w oparciu tylko o jedno kryterium. Dla wróżki, pytanie zwalniać czy nie jest prostsze, ale tutaj należy zachować ostrożność.

W CV podaje się tylko datę urodzenia, a i to nie zawsze. Czy do sporządzenia takiego portretu nie jest potrzebna również godzina?

Do portretu numerologicznego nie jest to konieczne, ale do analizy astrologicznej już tak, bo portret numerologiczny jest analizą liczb, zaś astrolog sprawdza rozkład planet, układ nieba, czyli tworzy horoskop. Aby dostać kompletne informacje, musimy znać godzinę urodzenia. Dla potencjalnego pracodawcy jest to trochę żenująca sytuacja, aby pytać o godzinę urodzenia. No bo po co właściwie? Dlatego analizy astrologiczne robi się rzadko.
(fot. Katarzyna Rolak/archiwum Piotra Gibaszewskiego)
W jaki sposób pytają?

Odbywa się to zazwyczaj na zasadzie luźnego pytania, bo nie można takich danych otrzymać drogą formalną. Pytany może też powiedzieć, że nie zna godziny urodzenia. I czasem rzeczywiście ludzie jej nie znają, a czasem przeczuwają, że ktoś chce ich przeanalizować od tej strony. Jest to delikatna sytuacja, dlatego trudno wyobrazic sobie rekrutacje, w której potencjalny pracodawca stawia warunek, żeby podać godzinę urodzenia - no, czujemy w tym zgrzyt.

Jaki procent pana klientów stanowią biznesmeni?

Jest to około 25 proc. osób. Najczęściej jednak przychodzi ktoś ze spektrum różnych spraw, w tym dotyczących biznesu, czasem rodziny, problemów osobistych. Trudno wyabstrahować z tego czysty biznes. Są to osoby na różnym poziomie prowadzenia biznesu. Mam do czynienia nawet z analitykami z dużych firm konsultingowych.

Analitycy biznesowi inaczej podchodzą do astrologii niż ci, co prowadzą biznesy?

Oni się fascynują astrologią. Widzą w niej wiele podobieństw, bo przecież w analizie technicznej mówi się o różnych figurach, które oni widzą. Analizując ruchy na giełdzie patrzą na te wykresy jak na obrazy, bo dla nich są to figury. Jest to bardzo podobny sposób myślenia, co w astrologii. Zresztą na Wall Street jest wielu astrologów. Gracze giełdowi interesują się ruchami, czyli znalezieniem odpowiedniego momentu przesileń na rynku zwrotów - to są kwestie ogromnych pieniędzy. Są bardzo otwarci na to, mimo że to są ludzie myślący racjonalnie, po solidnych uczelniach ekonomicznych, czyli o matematycznym umyśle.

Ile pracodawcy potrafią wydać na to pieniędzy?

A ile jesteśmy w stanie zapłacić za wiedzę, dzięki której możemy zarabiać miliony? Zrobienie analizy osoby, która jest strategiczną postacią w dużej firmie mojego klienta, kosztowałoby więcej, niż gdyby zgłosiła się do mnie mała firma albo osoba zaczynająca biznes. Relacja z klientami z reguły zostaje na lata, chociaż bywa, że z przerwami. Dla jednego z klientów robię analizy nawet kilka razy w miesiącu. Sprawdzamy zazwyczaj, w co warto zainwestować, czy kiedy podpisać ważną umowę. Klienci coraz bardziej przekonują się do wartości takich usług.

A czy stawki bywają uzależnione od skuteczności przewidywań?

Gdyby tak było, w 2008 roku wszyscy doradcy inwestycyjni i bankowi powinni ogłosić bankructwo. To nie jest takie proste. Sukces w biznesie jest sumą wielu działań. I nie chodzi tutaj o uciekanie od odpowiedzialności, bo każdy powinien brać odpowiedzialność za swoje decyzje i doradztwo, tylko astrolog nie jest doradcą w kasynie, który mówi: graj na czerwone. Owszem, mogę sugerować pewne tendencje, ale obiecywanie złotych gór i mamienie, że na pewno wygrasz, jest nieuczciwe i nieetyczne. Należy pamiętać, że to klient podejmuje decyzję. Moją rolą jest maksymalizowanie prawdopodobieństwa sukcesu w działaniu.

Na ile debiutów na giełdzie miał Pan wpływ?

Miałem do czynienia z zagraniczną firmą z branży medycznej, która wystartowała na giełdzie w Londynie. Miałem wpływ na to, kiedy ma wystartować.

O zmianie udziałowców też Pan decyduje?

Zdarza się, że ktoś chce wprowadzić wspólnika do firmy czy zatrudnić kogoś ważnego, w czym pomagam. Rzadko mam sytuacje konfrontacyjne, ale czasem korzystam z technik porównawczych, czyli na przykład porównuję horoskopy kilku osób. Robię wtedy horoskop porównawczy, sprawdzam, czy jest chemia między ludźmi w biznesie, czy czują wspólną energię, czy dobrze to rokuje.

A jak nie rokuje, mówi Pan o tym?

Tak, ale pamietajmy, że w astrologii nie ma prostej odpowiedzi, że coś się dobrze skończy lub nie. Możemy powiedzieć: to będzie małżeństwo z rozsądku albo z miłości. Jeśli mamy relację dwóch samców alfa, którzy skoczą sobie do gardeł prędzej czy później, będzie to zła relacja z założenia? Nie nam decydować.

Oferuje Pan doradztwo przy ważnych wpisach do CEIDG i KRS. W czym może tu pomóc astrologia?

Ważne wpisy, jak wpis do KRS mogą mieć decydujący wpływ na powodzenie biznesu. Wspieram więc w działaniu przedsiębiorców - pomagam przy zmianie nazwy firmy czy adresu. Przychodzą do mnie osoby mówiąc, że im nie idzie i pytają, czy możemy coś pokombinować, a więc kombinujemy, co będzie korzystne dla ich firm. Wszystkie ważne zmiany w firmie niosą pewne konsekwencje pod względem astrologicznym, ale możemy ingerować w konkretne momenty. Bo astrologia jest sferą magii, a magia jest sztuką oddziaływania na rzeczywistość, czyli w jakimś sensie kreujemy pewne procesy. Jeżeli decydujemy o czymś, możemy to zmienić - to jest klucz.

Duża odpowiedzialność spoczywa na astrologach. Czuje Pan jej ciężar?

Bardzo. Jednak odpowiedzialność nie polega na strachu i unikaniu konfrontacji. Porównuję to do doradztwa inwestycyjnego - klient musi poznać wszystkie za i przeciw, dostać maksimum wiedzy, która może mu pomóc, ale to on podejmuje decyzję.

Przyszedł ktoś z reklamacją?

Nie zdarzyło mi się, chociaż znam takie przypadki. Nie twierdzę, że wszyscy klienci są zadowoleni, bo nie da się sprawić, aby każdy był zadowolony, ale nikt jeszcze nie przyszedł zrobić awantury.

Nie chcą, aby rzucił Pan na nich urok.

To nie moja branża. Ci, którzy przychodzą są wręcz zdziwieni, że moja praca jest tak mało magiczna, a bardziej analityczna i nawet powiedziałbym racjonalna, wbrew pozorom.

Skoro astrolodzy potrafią wskazać kierunki rozwoju firmy, sami też je zakładają?

Pewnie, chociaż trudno jest być prorokiem we własnym kraju. Można być dobrym astrologiem, a wcale nie być dobrym człowiekiem biznesu - to nie zawsze idzie w parze.

Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej INNPoland.pl