Polacy kochają kino i pokazali to w pandemii. Jakie filmy wybierali najczęściej w 2021 roku?

Iga Kołacz
Mijający rok, ze względu na trwającą pandemię koronawirusa, był niezwykle trudny dla branży kinowej, ale też dał nadzieję. Pokazał, że mimo ograniczeń dotyczących chociażby liczby zajętości miejsc na salach kinowych czy braku możliwości zajadania się przekąskami, do kin wciąż przychodzą widzowie. Szacuje się, że w drugiej połowie 2021 roku przyszło ich prawie pięciokrotnie więcej niż rok wcześniej. Ludzie przyzwyczaili się do pandemii, za to nie odzwyczaili się od chodzenia do kina.
(fot. 123rf.com)

„Spiderman” miał lepszy weekend otwarcia niż James Bond

- Ten rok różni się tym od roku ubiegłego, że w 2021 roku na widzów kin, które ponownie się otworzyły, czekał wysyp premier filmowych. Tytuły, które od początku trwania pandemii były przetrzymywane zarówno przez duże studia hollywoodzkie, jak i przez mniejszych, niezależnych producentów, ujrzały wreszcie światło dzienne - mówi Mariusz Spisz, członek zarządu sieci kin Multikino. - Właściwie tylko w przypadku kilku tytułów dystrybutorzy zdecydowali się na wcześniejsze premiery na platformach streamingowych. Pozostali czekali do ponownego otwarcia kin. W efekcie od czerwca, przez wakacje aż do końca roku, w zasadzie w każdym tygodniu czekały na widzów atrakcyjne i różnorodne premiery, zarówno hollywoodzkie blockbustery, jak i dużo kina europejskiego, w tym polskiego - dodaje Spisz. 


Najpopularniejszym filmem w Polsce w 2021 roku (stan na tydzień przed końcem roku) jest "Nie czas umierać”, będący kolejną odsłoną przygód Jamesa Bonda. Gdyby patrzeć na to, ile osób wybrało się do kin na Bonda, można byłoby wręcz uznać, że pandemia była łaskawa dla tej branży. - Trzykrotnie przekładana premiera filmu "Nie czas umierać” zgromadziła w Polsce już ponad 1,6 mln widzów. To jest wynik porównywalny do poprzedniej części przygód Bonda, czyli „Spectre”, a wręcz lepszy niż wynik hitowej części „Skyfall” z 2012 roku. To jest znakomity wynik, którego nie powstydziłby się Bond przed pandemią - mówi Mariusz Spisz. 


Widzowie tłumnie przychodzą też na inne produkcje, w tym polskie. - Barierę 1 mln widzów przebiły też filmy "Diuna" oraz "Psi Patrol: Film". Spore szanse na milionową widownię ma polska produkcja "Dziewczyny z Dubaju", a "Spiderman. Bez drogi do domu" miał najlepszy weekend otwarcia ze wszystkich filmów od czasu wybuchu pandemii - zwraca uwagę Tomasz Jagiełło, prezes sieci kin Helios i członek zarządu Agory. W pierwszy weekend na film „Spiderman: Bez drogi do domu” wybrało się do kin 450 tys. widzów, podczas gdy na najnowszego Jamesa Bonda poszło 440 tys. osób.


- Ten rok pod względem filmowym był niezły. Z jednej strony powstały nowe filmy, które mogliśmy oglądać na festiwalach filmowych, chociażby w Cannes czy w Wenecji, które to festiwale wreszcie mogły się odbyć. A z drugiej strony mieliśmy trochę spadów z roku poprzedniego, które dopiero teraz mogły przebić się na ekrany. Przykładem tego jest „Aida” Jasmili Žbanić, który jest ważny dla kina europejskiego. Bogato było w tym roku - ocenia Bartosz Żurawiecki, krytyk filmowy.

- Uwagę moją zwrócił też rewelacyjny dokument „Gunda”, pokazujący świat z perspektywy zwierząt. Mieliśmy też trochę hollywoodzkich produkcji, jak wyczekiwany Bond. Jest też trochę filmów znanych reżyserów, w tym Jane Campion, autorka „Psich Pazurów” czy Paolo Sorrentino, reżyser filmu „To była ręka Boga”, a także Pedro Almodovar, na którego najnowszą produkcję czekamy. Warto zaznaczyć, że są to też często filmy, które powstają dla Netfliksa - platforma streamingowa stała się dodatkowym obiegiem filmów, która sprawdziła się w czasie pandemii, kiedy kina były zamknięte. Widzę, że Netfliks nie odpuszcza i produkuje również filmy, które zdobywają nagrody na festiwalach, a wręcz są kandydatami do przyszłorocznych Oskarów - komentuje Żurawiecki.

Widzowie chcą doświadczać oglądania filmów w kinie. Rośnie frekwencja

Choć hity kinowe kusiły widzów, aby przychodzili do kin, przez wiele miesięcy 2021 roku nie mieli takiej możliwości. Po raz pierwszy - po ponad trzymiesięcznej przerwie - widzowie wrócili do kin 12 lutego 2021 roku, jednak wraz z końcem tego miesiąca ponownie zamknięto kina w stolicy, a następnie w całym kraju. 21 maja 2021 roku działalność wznowiło 50 kin sieci Helios i sieci kin studyjnych, a tydzień później otworzyły się Cinema City i Multikino. Od tego czasu kina działają nieprzerwanie, choć wciąż z ograniczeniami. Ostatnie zmiany wprowadzono 15 grudnia - zgodnie z nimi na salach może być zajętych tylko 30 proc. miejsc. Na sale - ponad limit - wpuszczane są osoby zaszczepione przeciw Covid-19 lub mające negatywny wynik testu oraz również dzieci (ich opiekunowie również muszą być zaszczepieni lub mieć negatywny wynik testu).

- Zmiana limitu z 50 proc. do 30 proc. liczby widzów podczas seansów, którą wprowadzono 15 grudnia, nie wpłynęła na frekwencję w kinach Cinema City. Przede wszystkim dlatego, że ograniczenia dotyczą tych, którzy nie mogą bądź nie chcą okazać poświadczeń zaszczepienia lub negatywnego testu na Covid-19 - mówi Katarzyna Opertowska, dyrektor marketingu Cinema City w Polsce. - Z naszych obserwacji w ostatnich dniach wynika, że nasi widzowie w znaczącej większości nie mają problemów z dobrowolnym okazaniem stosownych zaświadczeń. Bardzo nas to cieszy, ponieważ świadczy o poczuciu odpowiedzialności za zdrowie innych osób, obecnych podczas seansów - dodaje Opertowska.

- Według zebranych danych od czerwca do listopada włącznie, kina w Polsce odwiedziło ponad 21 milionów widzów. Łącznie z wynikami grudniowymi estymujemy frekwencję w kinach w Polsce w okresie od czerwca do grudnia br. na poziomie blisko 25 milionów widzów - mówi Bianka Pawlewska, vicepresident of cinema advertising New Age Media International/Cinema City Group. Podane dane pochodzą z serwisu Box Office.

Z kolei według szacunków na podstawie danych nie tylko z serwisu Box Office, ale też z serwisu Box Office Mojo (uwzględniającego dane United International Pictures), w drugim półroczu 2021 do kin w Polsce przyszło około 23 mln widzów. - Dla porównania w analogicznym okresie roku ubiegłego to było około 5 mln. Ta zmiana jest ogromna i pokazująca, że widzowie do kin wrócili. To nie są jeszcze wyniki rekordowego roku 2019, czyli poprzedzającego pandemię, kiedy ponad 60 mln Polaków odwiedziło kina w trakcie całego roku, ale były w 2021 roku takie tygodnie, kiedy widownia była na poziomie zbliżonym do wyników z 2019 r. To pokazuje, że pogłoski o tym, że kino umrze i wszyscy będą oglądali filmy wyłącznie na platformach w domach, okazały się zdecydowanie przedwczesne - mówi Mariusz Spisz.

Tomasz Jagiełło zwraca uwagę, że frekwencja w sieci kin Helios od chwili ich ponownego otwarcia z miesiąca na miesiąc poprawiała się nie tylko w stosunku do tej z 2020 roku, ale także w porównaniu z 2019 rokiem. - W lipcu tego roku frekwencja w Heliosie wyniosła ok. 61 proc. tej z 2019 roku, w sierpniu było to już 74 proc., a we wrześniu 79 proc. Natomiast w październiku liczba biletów sprzedanych w Heliosie była równa tej z października 2019 roku. Tempo odbudowy rynku kinowego stanęło jednak pod znakiem zapytania ze względu na wprowadzenie większego reżimu sanitarnego oraz zakazu konsumpcji w kinach od 15 grudnia - mówi Jagiełło.

Prezes Heliosa wskazuje, że w okresie styczeń - wrzesień 2021 roku w kinach ich sieci kupiono ponad 3,3 mln biletów, czyli o 22,1 proc. mniej niż w analogicznym okresie 2020 roku. - Trzeba jednak pamiętać, że do tego spadku przyczyniły się administracyjne zamknięcie obiektów kinowych oraz obostrzenia w ich działalności wprowadzone wskutek wybuchu pandemii Covid-19. W tym samym czasie liczba biletów do kin sprzedanych w Polsce wyniosła prawie 10,8 mln i zmniejszyła się o 31,8 proc. - mówi Tomasz Jagiełło. Zaznacza, że podana liczba sprzedanych biletów jest zaniżona, gdyż nie uwzględnia produkcji filmowych dystrybuowanych przez UIP.
(fot. 123rf.com)
- Był to dziwny rok, pełen zwrotów akcji. Zarówno my, jak i widzowie musieliśmy się do tego przyzwyczaić i nauczyliśmy się funkcjonować w tej nowej rzeczywistości. Nie jest tak, że cała publiczność do nas wróciła, jednak te czasy pokazały, że ludzie są spragnieni chodzenia do kina, że jest to zupełnie inny rodzaj doświadczenia niż oglądanie filmów w domu - zwłaszcza w przypadku tytułów z repertuaru GF i Muranowa. Dlatego proces przenoszenia się filmów do sieci aż tak bardzo w nas nie uderza. Mamy wspaniałą publiczność, która jest (mamy nadzieję, że wciąż tak będzie) z nami na dobre i na złe i jesteśmy za to bardzo wdzięczni - mówi Jakub Gutek z Gutek Film, która zarządza m.in. warszawskim Kinem Muranów.

Na co do kina w 2022 roku?

Przedstawiciele branży kinowej zapewniają, że 2022 rok w kinie zapowiada się obiecująco. - W samym styczniu swoje kinowe premiery będą miały takie tytuły, jak „King’s Man: Pierwsza misja”, „Koniec świata, Kogel Mogel 4” i „Sing2”, ale też już wyczekiwany „Gierek”, czy „Osiem rzeczy, których nie wiecie o facetach”, a w lutym obejrzymy „Miłość, seks & pandemia” Patryka Vegi, tyleż katastroficzny, co widowiskowy „Moonfall”, dwa tytuły sięgające do klasyki, czyli „Śmieć na Nilu” i Herkules Poirot w nowej odsłonie oraz kostiumowy „Cyrano”, ale też „Mój dług” – nowe spojrzenie na poruszającą historię z lat 90-tych, zekranizowaną wcześniej przez Krzysztofa Krauze - wylicza Bianka Pawlewska. - W planach premier mamy też z jednej strony komedię romantyczną pod tytułem „Szczęścia chodzą parami”, a z drugiej, ekranizację utworu Doroty Masłowskiej „Inni ludzie”, która jest polską produkcją wytwórni Warner. Z pewnością dużym zainteresowaniem będzie się też cieszyć dość mroczny, zupełnie nowy „Batman”. A to tylko sam początek przyszłego roku i tylko kilka wybranych tytułów - wskazuje vicepresident of cinema advertising NAM.

- Przed nami kolejne, wyczekiwane tytuły, które zapełnią sale kinowe w 2022 roku. Oczywiście, mierzymy się w Cinema City z wyzwaniami organizacyjnymi, związanymi z wprowadzanymi obostrzeniami, ale w obecnej sytuacji przyjmujemy je jako konieczność, ponieważ naszym priorytetem jest bezpieczeństwo naszych widzów oraz pracowników - dodaje Katarzyna Opertowska.
Jakub Gutek: - Widzowie chcą przychodzić do kin, ale muszą mieć na co, dlatego ściągamy dla nich perełki. Za moment pokazywać będziemy chociażby najnowszy film Pedra Almodovara „Matki równoległe", którego premiera została przesunięta na luty 2022 roku. Ale przedpremierowo tytuł ten pojawi się u nas już w Święta Bożego Narodzenia i Sylwestra - zaznacza.

- Trudno uwierzyć, że już niedługo miną dwa lata, od kiedy Covid-19 testuje granice naszych zdolności dostosowawczych - mówi Tomasz Jagiełło, podkreślając, że wyzwaniem dla nich pozostaje dopasowanie pracy całych zespołów, systemów sprzedażowych i zasad obowiązujących w kinach do "zmieniających się niemal z dnia na dzień" przepisów rządowych. - Jesteśmy też bardzo zależni od planów i decyzji dystrybutorów, a w szczególności studiów hollywoodzkich decydujących o światowych terminach premier. Na szczęście, pandemia pokazała, jak kina są potrzebne i ważne dla widzów, ale też – może nawet jeszcze dobitniej – przemysłowi filmowemu - dodaje Jagiełło.