Rząd szykuje skok na kasę. Wrócił pomysł pełnych składek ZUS od każdej z kilku umów
Nawet milion zleceniobiorców może stracić spore sumy - pisze "Rzeczpospolita". Bo resort rodziny pod wodzą Marleny Maląg odkurzył pomysł na pełne oskładkowanie przychodów z kilku umów. Uderzy to we wszystkich dorabiających Polaków.
Obecnie zleceniobiorca płaci składki ZUS od umów, ale tylko do pewnego poziomu. Zasady tej nie stosuje się, jeżeli łączna podstawa wymiaru składek z tytułu wykonywania pracy na podstawie umowy zlecenia lub z kilku umów osiąga kwotę minimalnego wynagrodzenia. Może więc płacić ZUS od jednej lub kilku umów, ale gdy osiągnie pewien pułap (składek od pensji minimalnej), od następnych umów składek nie odprowadza. I to właśnie chciałby zmienić resort min. Maląg.
"Rzeczpospolita" wyliczyła, że po ewentualnych zmianach osoba dorabiająca na zleceniu 3 tys. zł brutto, dostanie "na rękę" dostanie 2266 zł. To prawie 300 zł mniej niż obecnie.
Kto zyskałby na zmianach? Oczywiście ZUS - bo według szacunków "Rz" do kasy Zakładu popłynęłoby dodatkowe 4 miliardy złotych rocznie.
Umowa-zlecenie w Polskim Ładzie
Umowa tego typu jest objęta składką zdrowotną. Ta zaś wzrośnie, więc osoby pracujące na zleceniach stracą. Z wyliczeń dziennikarzy „Dziennika Gazety Prawnej” wynika, że osoba zarabiająca 4 000 zł brutto, a więc 3022 zł na rękę, straci ok. 275 złotych netto. Taki będzie efekt podwyższenia składki zdrowotnej.Jednocześnie rośnie jednak kwota wolna od podatku. Ta sama osoba po rozliczeniu PIT-a odzyska ok. 5,1 tys. zł tytułem nadpłaconego podatku. Summa summarum będzie do przodu, ale dopiero po ponad roku, gdy będzie mogła złożyć rozliczenie roczne.
Z wyliczeń "DGP" wynika, że opóźniony zysk zmieni się w realną stratę przy zarobkach rzędu 5,5 tys. zł brutto. Zarabiający więcej zaczną tracić.
Mimo wszystko nowe zasady oznaczają niższą wypłatę na rękę. To dotyczy głównie pracowników fizycznych i tzw. wolnych zawodów, łącznie około 1,1 mln Polaków. Przykładów osób stratnych na Polskim Ładzie jest sporo – np. pani sprzątająca straciła 344 złote, bo jej zarobki spadły z 18 do 16 zł za godzinę.
Rzecznik rządu Piotr Muller zapowiedział, że właśnie trwają prace mające na celu (ewentualną) korektę systemu rozliczania umów zleceń, "aby te zaliczki były co miesiąc wyższe, a nie tak, że na koniec roku na przykład jest zwrot podatku".