Rząd szykuje skok na kasę. Wrócił pomysł pełnych składek ZUS od każdej z kilku umów

Konrad Bagiński
Nawet milion zleceniobiorców może stracić spore sumy - pisze "Rzeczpospolita". Bo resort rodziny pod wodzą Marleny Maląg odkurzył pomysł na pełne oskładkowanie przychodów z kilku umów. Uderzy to we wszystkich dorabiających Polaków.
Minister Marlena Maląg planuje oskładkować wszystkie umowy osoby ze zleceniami Pawel Wodzynski/East News
"Rz" zauważyła, że rozesłanym do konsultacji społecznych Krajowym Planie Działań na rzecz Zatrudnienia na 2022 r. pojawiła się zapowiedź istotnych zmian. Resort rodziny tłumaczy, że pełne oskładkowanie wszystkich umów zleceń ma na celu poprawę ochrony ubezpieczeniowej zleceniobiorców. Ma to pomóc zarówno tym, dla których takie umowy są głównym źródłem utrzymania, jak i dorabiającym. Sprawa dotyczy nawet miliona Polaków.

Obecnie zleceniobiorca płaci składki ZUS od umów, ale tylko do pewnego poziomu. Zasady tej nie stosuje się, jeżeli łączna podstawa wymiaru składek z tytułu wykonywania pracy na podstawie umowy zlecenia lub z kilku umów osiąga kwotę minimalnego wynagrodzenia. Może więc płacić ZUS od jednej lub kilku umów, ale gdy osiągnie pewien pułap (składek od pensji minimalnej), od następnych umów składek nie odprowadza. I to właśnie chciałby zmienić resort min. Maląg.


"Rzeczpospolita" wyliczyła, że po ewentualnych zmianach osoba dorabiająca na zleceniu 3 tys. zł brutto, dostanie "na rękę" dostanie 2266 zł. To prawie 300 zł mniej niż obecnie.

Kto zyskałby na zmianach? Oczywiście ZUS - bo według szacunków "Rz" do kasy Zakładu popłynęłoby dodatkowe 4 miliardy złotych rocznie.

Umowa-zlecenie w Polskim Ładzie

Umowa tego typu jest objęta składką zdrowotną. Ta zaś wzrośnie, więc osoby pracujące na zleceniach stracą. Z wyliczeń dziennikarzy „Dziennika Gazety Prawnej” wynika, że osoba zarabiająca 4 000 zł brutto, a więc 3022 zł na rękę, straci ok. 275 złotych netto. Taki będzie efekt podwyższenia składki zdrowotnej.

Jednocześnie rośnie jednak kwota wolna od podatku. Ta sama osoba po rozliczeniu PIT-a odzyska ok. 5,1 tys. zł tytułem nadpłaconego podatku. Summa summarum będzie do przodu, ale dopiero po ponad roku, gdy będzie mogła złożyć rozliczenie roczne.
Z wyliczeń "DGP" wynika, że opóźniony zysk zmieni się w realną stratę przy zarobkach rzędu 5,5 tys. zł brutto. Zarabiający więcej zaczną tracić.

Mimo wszystko nowe zasady oznaczają niższą wypłatę na rękę. To dotyczy głównie pracowników fizycznych i tzw. wolnych zawodów, łącznie około 1,1 mln Polaków. Przykładów osób stratnych na Polskim Ładzie jest sporo – np. pani sprzątająca straciła 344 złote, bo jej zarobki spadły z 18 do 16 zł za godzinę.

Rzecznik rządu Piotr Muller zapowiedział, że właśnie trwają prace mające na celu (ewentualną) korektę systemu rozliczania umów zleceń, "aby te zaliczki były co miesiąc wyższe, a nie tak, że na koniec roku na przykład jest zwrot podatku".