To pytanie zadawała sobie cała Europa. Jest stanowisko Gazpromu w sprawie dostaw gazu
Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google
Oświadczenie Gazpromu
Rosyjski koncern gazowy Gazprom zapewnił, że transport gazu przez Ukrainę do Europy będzie odbywać się normalnie, zgodnie z zamówieniami klientów. Zamówienia klientów, które na niedzielę wynoszą 107,5 mln metrów sześciennych surowca, zostaną zrealizowane – donosi PAP.
Wstrzymanie dostaw były to jedna z największych obaw Europy, która już teraz tkwi w kryzysie energetycznym, związanym z drastycznym wzrostem cen energii. Specjaliści cytowani przez money.pl przekonywali, że są alternatywy, jednak obecna sytuacja na pewno przełoży się na wzrost cen gazu oraz ropy.
- Od północy są to norweskie gazociągi Nordpipe i Europipe, które pozwalają na zwiększenie dostaw o kilkadziesiąt mld metrów sześciennych rocznie. Dodatkowo od południa z Afryki biegną m.in. gazociągi GreenStream i Medgaz, których przepustowości też nie są w pełni wykorzystywane - mówi dr hab. prof. Mariusz Ruszel, prezes Instytutu Polityki Energetycznej im. Ignacego Łukasiewicza.
Jak przekonuje, pod uwagę należałoby również brać terminale LNG, których potencjał był wykorzystywany w styczniu 2022 r. na poziomie około 70 proc. przepustowości. Według eksperta UE wraz z Wielką Brytanią mają przepustowość terminali LNG powyżej 200 mld metrów sześciennych rocznie. Oznacza to, że pełne wykorzystanie terminali LNG mogłoby teoretycznie równoważyć przepustowość gazociągu Nord Stream.
– Gazprom stracił w ostatnim czasie 40 proc. przychodów w porównaniu z 2021 r. Z jednej strony jest to skutek ich własnej polityki, czyli windowania cen gazu, w efekcie czego Europa, chcąc zdywersyfikować dostawy błękitnego paliwa, zaczęła korzystać z gazu z USA i Azji. Z drugiej strony to kwestia polityczna, bo ceny gazu są sztucznie zawyżone – dodaje dr Tomasz Pawłuszko, ekspert Instytutu Sobieskiego.
Nord Stream 2
Przypomnijmy, polityka Gazpromu, która przełożyła się na wzrost cen błękitnego paliwa, miała na celu wymuszenie certyfikacji Nord Stream 2. We wtorek kanclerz Niemiec Olaf Scholz powiedział jednak, że projekt gazociągu nie może być realizowany w kryzysowych okolicznościach. Dodał, że proces certyfikacji rurociągu został wstrzymany. Tym samym zablokował wszelkie procesy związane z Nord Stream 2.
Budowa Nord Stream 2 była szeroko krytykowana przez Polskę, USA, kraje nadbałtyckie oraz czołowych polityków z Donaldem Trumpem i Donaldem Tuskiem na czele. Gazociąg Północny został pokierowany w taki sposób, że omija kraje bałtyckie – w tym Polskę. Gdyby poprowadzić go lądem, trasa rurociągu prowadziłaby przez wiele krajów Europy Wschodniej. Przeprowadzenie go pod wodą ułatwiło uniknięcie krajów tranzytowych i związanych z tym opłat. Było za to wielokrotnie droższe.
Jak argumentowali politycy z Polski i innych krajów wyłączonych z trasy gazociągu, niebezpieczeństwo stanowiła możliwość użycia Nord Stream jako politycznego instrumentu: Rosja mogłaby odciąć od dostaw kogo chce, mając w rękach prawie absolutny monopol na gaz.
Gaz z Rosji a Polska
– Możemy przetrzymać ewentualny kryzys po "zakręceniu kurka" przez Rosję przez co najmniej miesiąc – zapewniał we wtorek wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin. Magazyny gazu w Polsce mają być wypełnione w 80 proc.
Czytaj także: https://innpoland.pl/176343,co-jesli-rosja-zakreci-polsceMinister aktywów państwowych podkreślał, że Polska nie zawrze nowych kontraktów gazowych z Rosją. – Kończy się kontrakt jamalski, nie przewidujemy podpisania kolejnych – zapowiedział.
Jacek Sasin przypomniał, że gaz z Rosji stanowi "nieco ponad połowę" tego surowca używanego w Polsce. – Jest też nasze wydobycie, a także sprowadzamy gaz skroplony przez gazoport w Świnoujściu – przypomniał w rozmowie z Polsatem.
Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google