Zamiast majówki - Polaków czeka lawina opóźnień. "Panom kontrolerom pomyliły się pojęcia"
Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google
Kontrolerzy lotów złożyli wypowiedzenia, w wyniku czego część z nich pracuje tylko do końca kwietnia. Oznacza to, że nie polecimy na majówkę?
Latać z całą pewnością będziemy, natomiast jeśli sytuacja nie ulegnie zmianie, czekają nas duże opóźnienia lotów. Fakty są takie, że na stanowiskach kontrolnych jest zmniejszona obsada, gdyż kontrolerzy odmówili podjęcia dalszej współpracy z kierownictwem Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej. Do tego wszystkiego państwo kontrolerzy stosują tak zwany strajk włoski, czyli powołują się na regulamin i z procedury. Bo jeśli pracownik zgłosi, że źle się czuje, kierownik zmiany nie ma wyboru i nie może dopuścić do pracy osoby, która jest w niedyspozycji. I to jest w pełni usprawiedliwione, bo przepisy dopuszczają taką sytuację, tylko ona będzie teraz nadużywana.
Niestety w tle jest konflikt płacowy i personalny między kierownictwem Agencji Żeglugi Powietrznej a kontrolerami, zwłaszcza tymi reprezentującymi rejon warszawski, którzy zarabiali dotychczas po 80 tys. zł, a teraz niestety będą musieli zarabiać po 45 tys. zł, co już jest według nich bardzo niedobrze.
Dlaczego pensje spadły im aż o połowę?
Prawie o połowę. Spadły dlatego, że pieniądze na funkcjonowanie Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej - mówiąc kolokwialnie - spadają z nieba. A w czasie pandemii koronawirusa panowały ograniczenia w ruchu lotniczym - z różnych względów samoloty nie latały, była tak zwana plaża na niebie. Nastąpiła światowa zapaść całego lotnictwa cywilnego, bo nie było zasilania finansowego. W takiej sytuacji odpowiedzialny manager stara się redukować koszty.
Rząd nas nie zasila finansowo, musimy to robić wszystko z własnej kasy, a mamy rozpoczęte niezwykle istotne inwestycje w infrastrukturę techniczną, która podnosi gwarancję bezpieczeństwa, i którą pochwalała cała europejska służba kontroli ruchu lotniczego. I w związku z tym musimy zaoszczędzić na płacach. Należy podkreślić, że 80 proc. załogi kontrolerskiej przyjęło nowe warunki pracy i płacy, w tym ośrodki z Poznania i Szczecina, zaś warszawska grupa kontrolerów jest strasznie obrażona, że im ścięli wynagrodzenia.
Oni po prostu zapomnieli, czym jest służba, a czym jest praca. Panom kontrolerom pomyliły się pojęcia, bo oni nie są zwykłymi pracownikami. Wchodząc do tego zawodu podpisywali zobowiązanie, w którym wyraźnie było napisane, że praca odbywa się w formule służby.
Da się ograniczyć liczbę kontrolerów? Jak dużą rolę odgrywają w kwestii bezpieczeństwa powietrznego?
Służba kontroli ruchu lotniczego jest niezwykle ważnym, wręcz podstawowym warunkiem gwarancji bezpieczeństwa pasażerów na trasach przelotowych. Od kontrolera zależy na jakiej wysokości leci samolot, z jaką prędkością czy jakim kursem. Kontroler umie poukładać te statki na niebie, żeby nie doszło do kolizji.
W Poznaniu powstało właśnie duże centrum, które jest w stanie opanować ruch lotniczy nad całą Polską, czyli pracować z liniami zlatującymi się z Europy do Polski, czy przelatującymi nad naszym krajem. Oni są w stanie przejąć na siebie obowiązki kontrolerów warszawskich, czyli wyłączając ich z tego.
Kontrolerzy mogą pracować zdalnie?
Absolutnie tak. Trzy lata temu, jeszcze przed pandemią koronawirusa, kiedy ruch powietrzny był normalny, mieliśmy do czynienia z takim przypadkiem w części wschodniej Niemiec. Kiedy nasi sąsiedzi mieli kłopoty z kontrolerami, ówczesny prezes PAŻP zobowiązał się, że poprowadzi ten cały ruch bezpiecznie nad Niemcami i na trasach przelotowych. Polscy kontrolerzy robili to zdalnie, bo przecież wszystko opiera się na systemie informatycznym - niezwykle zaawansowanym oraz na wiedzy dotyczącej sytuacji metereologiczne czy planów lotów.
Jaki scenariusz pan zakłada, jeśli kontrolerzy nie porozumieją się z Polską Agencją Żeglugi Powietrznej?
Życzę panom kontrolerom, którzy nie podejmą tej pracy, aby pomimo swoich niewątpliwie wysokich kompetencji, znaleźli na rynku pracy zatrudnienie, gwarantujące im wyższą pensję niż marne kilkadziesiąt tysięcy złotych oferowanych z nowego funduszu. Życzę im powodzenia. Bo pomimo że mają wysokie kompetencje, dotyczą one wąskiego zakresu rynku pracy.
A czego możemy się spodziewać jako pasażerowie linii lotniczych?
Przede wszystkim opóźnień a wraz z nimi skarg do Urzędu Lotnictwa Cywilnego o żądanie odszkodowania. Do tego urzędu będą mogły zwracać się też linie lotnicze, które pomimo zaplanowanych lotów, nie otrzymały slotów, czyli czasów lotów i wylotów przez służby kontroli ruchu lotniczego. W wyniku opóźnień ich biznes na tym traci, więc mają prawo wystąpić w tej sprawie do sądu o odszkodowanie. A ULC jest strukturą rządową, więc kto za to zapłaci? My wszyscy, czyli podatnicy.
I uderzy to też w Lotnisko Chopina.
Oczywiście, bo ruch się zmniejszy. Niemieckie linie lotnicze już podały do informacji, że skoro u nas jest taki bałagan, oni się zastanawiają czy - w trosce o bezpieczeństwo pasażerów - będą omijać Polskę. Będzie nas to więcej kosztowało. Nas, czyli pasażerów, którzy zapłacą więcej za bilety, bo będą droższe trasy przelotów.
Pasażerowie będą musieli szukać połączeń z innych lotnisk, również zagranicznych?
Nie jest wielkim problemem, aby latać z części zachodniej Polski. Od dawna osoby ze Szczecina, Poznania czy z Zielonej Góry latają z Berlina, a wrocławianie z Pragi. Tutaj rynek decyduje. Jeśli chodzi o Lotnisko Chopina można spodziewać się, że część linii niskokosztowych typu Wizz Air, Ryanair, Enter Air, które korzystają z niego, po prostu przeniosą się do Modlina. W związku z tym ruch na Okęciu zmniejszy się. Oczywiście wciąż zostanie tam LOT.
Lotnisko w Modlinie pomieści te wszystkie połączenia?
To lotnisko jest dość pojemne. Ale tam będę latały przede wszystkim linie niskokosztowe, a one też rozważą jeszcze, czy opłaca im się latać z Modlina. Trzeba przecież wziąć pod uwagę nie tylko kwestię lądowania, ale również rozmieszczenia samolotów na niebie, gdzie należy zachować milę odległości samolotu od samolotu. To wszystko zajmuje czas, a czas przekłada się na koszty, a koszty to jest paliwo i opóźnienia.
Jak długo potrwa zmiana w ruchu, jeśli zabraknie kontrolerów na Lotnisku Chopina?
W czarnym scenariuszu potrwa to co najmniej pół roku, bo wyszkolenie kontrolera ruchu lotniczego do samodzielnego pełnienia tej funkcji zajmuje 1,5 roku, a więc co potrwa zanim dostaną licencję. W tej chwili w procesie szkolenia jest kilkudziesięciu kontrolerów.
Zagrożenie dotyczy nie tylko Lotniska Chopina. Eurocontrol, czyli Europejska Organizacja ds. Bezpieczeństwa Żeglugi Powietrznej, grozi zamknięciem polskiego nieba.
Zgodnie z przepisami międzynarodowymi Eurocontrol nie ma prawa zamknąć polskiego nieba. Może to zrobić jedynie polski Urząd Lotnictwa Cywilnego, tak jak zamknął polskie niebo dla rosyjskich samolotów. Natomiast Eurocontrol może wydać tak zwane ostrzeżenie, które w języku lotniczym nazywa się NOTAM, w którym może zawrzeć formułę, że ze względu na opóźnienia istnieje ryzyko niebezpieczeństwa w prowadzeniu ruchu lotniczego nad Polską, więc proszę się zastanowić nad innymi rozwiązaniami. Nie powiedzą, żeby lecieć przez Niemcy czy Czechy, bo decyzję o trasie podejmuje operator lotniczy.
Ale jeśli przewoźnicy zobaczą takie ostrzeżenie, nie będę chcieli podejmować ryzyka.
Jest to racjonalne z punktu widzenia managerskiego: nie będę podejmował ryzyka, aby nie doprowadzić do jakiejś niesympatycznej sytuacji w ruchu lotniczym nad Polską. Ale trzeba jeszcze wziąć pod uwagę sytuację geopolityczną. Wschodnia ściana Polski ma ograniczenia lotów dla tak zwanego general aviation, czyli dla małego lotnictwa i zdarzają się sytuacje, że na podejściu do lądowania nagle bardzo blisko samolotu pasażerskiego przelatuje F-16 czy F-35, do czego piloci komunikacyjni nie są przyzwyczajeni.
Jeśli nie dojdzie teraz do porozumienia z kontrolerami, w maju czeka nas paraliż?
Może nie paraliż, ale czekają nas kłopoty. Mimo wszystko jestem dobrej myśli. Liczę, że państwo kontrolerzy wykażą się odpowiedzialnością za firmę, w której pracują, a która jest ich matką i ich karmi. Potrzebna jest rozmowa, asertywność, kompetencje, odpowiedzialność i zrozumienie, czym jest służba.