Słodzisz? To przestań. Cena cukru będzie mocno rosnąć

Krzysztof Sobiepan
08 czerwca 2022, 09:01 • 1 minuta czytania
Podwyżki cen cukru będą nawet dwukrotne – wskazuje prezes Pfeifer & Langen Polska, drugiego co do wielkości producenta w kraju. Powodem jest znaczący wzrost kosztów uprawy buraka cukrowego, wywołany m.in. przez wojnę w Ukrainie i sankcje na Rosję i Białoruś.
Słodzenie napojów stanie się znacznie droższe Fot. 123rf.com
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google

Cukier będzie 2 raz droższy

– Obawiam się, że pod koniec roku cena cukru może wzrosnąć nawet dwukrotnie - mówi Money.pl Roman Kubiak, prezes Pfeifer & Langen Polska. Firma to drugi producent tego surowca w Polsce, rocznie wytwarza przeszło 600 tys. ton cukru.


Powód to sytuacja gospodarcza powstała po napadzie Rosji na terytorium Ukrainy wraz z sankcjami nałożonymi na kraj agresora i Białoruś. Spowodowały one m.in. wzrost cen nawozów, co jest zmorą rolników.

– Z powodu embarga ich ceny poszybowały w górę, co przekłada się na wzrost kosztów uprawy. Buraki cukrowe wymagają mniejszej ilości nawozów niż np. pszenica, której cena rośnie dużo bardziej – tłumaczy Kubiak.

Do tego rosną ceny paliw. Podnosi to ceny transportu, ale też produkcji – do przetworzenia buraków na cukier używa się gazu.

Nie pomaga też fakt, że przez niskie ceny cukru w ostatnich latach rolnicy ograniczyli uprawy odpowiednich plonów. Produkcję zmniejszył np. znany z trzciny cukrowej Mauritius, ale podaż spadła też na naszym podwórku.

– W Europie część krajów zrezygnowała z własnej uprawy buraków cukrowych lub znacznie ją ograniczyła – np. Węgry, Rumunia czy Chorwacja. Tam cukier jest już teraz droższy niż w Polsce – dodaje prezes Pfeifer & Langen Polska.

Kubiak dodaje, że jego firma już na jesieni będzie produkować cukier z buraków skupionych w wyższych cenach. Sam koszt energii wzrośnie zaś 4-krotnie. To wszystko będzie miało przełożenie, na cenę dla klienta.

– Niestety, podwyżki w drugiej połowie 2022 r. i w 2023 r. wynikają z czynników globalnych i moim zdaniem nie da się ich uniknąć - wskazuje.

Rolnicy będą palić zbożem

Jak pisaliśmy w INNPoland na rolniczych forach znów pojawiają się pomysły, by zamiast węgla spalać zboże. Nie są one niczym nowym. Pomysł, mimo tego, że brzmi kuriozalnie, jest zgodny z prawem. I jest to coraz częstsza praktyka.

Za węgiel muszą zapłacić już 3000 zł za tonę, a owies sprzedadzą za 1200 – 1300, pszenicę może za 1800 złotych za tonę. Z prostej kalkulacji wynika, czym bardziej opłaca się im palić w piecu. - Wielu ludzi uważa, że to niemoralne, że to nie w porządku. Niemoralne to jest żądanie 3 tysięcy za tonę węgla. A zbóż mamy sporo, zawsze część idzie na zmarnowanie. Są przecież choroby zboża, statystycznie 5-10 procent produkcji nie da się sprzedać – mówi INNPoland.pl jeden z rolników. Próbował palić zbożem w piecu, test uważa za udany. - Już dziś znam takich, którzy wysiali sobie parę hektarów owsa na opał. A są i tacy, co planują spalać pszenicę, jeśli cena węgla nie spadnie – dodaje.

Wbrew pozorom zużycie węgla w produkcji rolniczej może być spore. Do dziś wiele osób właśnie piecami ogrzewa swoje gospodarstwa – chlewy, kurniki. Wiele kotłowni działa przy szklarniach, bo kwiaty czy pomidory wymagają często podgrzewania. Zresztą część hodowców kwiatów, którzy przeszli na ogrzewanie gazowe już w zeszłym roku pluła sobie w brodę. Ci, którzy pozostali przy węglu, byli do tej pory w miarę zadowoleni. Już nie są.

Czy zbożem da się palić? Jeśli odstawimy na bok rozważania etyczne – da się. Ba, istnieje sporo kotłów do tego przystosowanych albo wymagających jedynie drobnych modyfikacji, które w gospodarstwie można zrobić samodzielnie. W zasadzie zboże można spalać w większości kotłów na pellet.

Ziarno ze względu na niewielkie rozmiary i dużą masę właściwą jest łatwiejsze w transporcie i magazynowaniu w porównaniu do słomy czy drewna. Sam proces spalania stosunkowo łatwo zautomatyzować.