Niewyparzony język Filipiaka. Tym zasłynął przed "żarciem mięsa"
Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google
Janusz Filipiak – pracowników nie da się już wyzyskiwać
Janusz Filipiak to właściciel klubu piłkarskiego Cracovia i założycielem firmy informatycznej Comarch. Od 2000 roku znajduje się w setce najbogatszych Polaków. Wydaje się, że pieniądze uderzyły mu nieco do głowy, bo ostatnio osobom biednym poradził, by "nie żarły tyle mięsa". A sam nie… chce zrezygnować z prywatnego odrzutowca.
Serwis Money.pl przypomniał, że już w 2018 r. Filipiak dość obcesowo wypowiadał sę w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej".
Powiedział wtedy, że w Polsce i w Niemczech nie da się już wyzyskiwać pracowników.
– Teraz jest konkurencja o pracownika. Gdybym był jedynym pracodawcą w Krakowie, to, owszem, mógłbym wyzyskiwać, ale jestem jednym z wielu i nie mogę płacić mniej, niż dyktuje rynek. Gdybym chciał wymusić coś na moim pracowniku, to on parsknąłby śmiechem, rzucił robotę i poszedł gdzie indziej – mówił w wywiadzie milioner.
Oczywiście bogacz narzekający, że nie może już wyciskać maluczkich pracowników jak cytryny, jak za starych dobrych czasów, wywołał falę negatywnych komentarzy.
W tym samym roku, lecz w rozmowie z "Dużym Formatem" prezes Comarchu narzekał też, że zachodnie koncerny "nie są za mądre", bo dają pracownikom… za dobre warunki pracy.
– Rynek psuje ludzi, zwłaszcza tych wysoko wykwalifikowanych. (...) Proponują ludziom więcej pieniędzy i ściągają do swoich krajów. Najgorzej, że nic od nich nie wymagają – grzmiał Filipiak.
"Siaty mięsa" zabolały Filipiaka
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, ako gość w podcaście Forum IBRiS, Filipiak mówił o swojej działalności na rzecz środowiska i powstrzymywania degradacji. Jak powiedział milioner, nie ma sobie nic do zarzucenia, bo na terenie swojej posiadłości ma farmę fotowoltaiczną, a także pompy ciepła.
Pole do zmian, zdaniem milionera, mają natomiast "biedni". Odniósł się do swojego spostrzeżenia, które zaobserwował w sklepie, w pobliżu domu. - Ludzie wynoszą takie siaty mięsa, że ja nie wiem, co z tym robią - powiedział właściciel Cracovii. Dodał, że edukacja w zakresie tego, by ograniczyć spożycie mięsa przez najmniej zarabiające grupy społeczne, powinna zostać zinstytucjonalizowana:
- Osoby, które mniej zarabiają, konsumują kolosalne ilości mięsa. (...) To zadanie dla instytucji, żeby ludzi uświadamiać i tłumaczyć im np., że nie mają tyle, za przeproszeniem, żreć - powiedział na antenie jeden z najbogatszych Polaków.
- Z czego ja mam rezygnować? No może z prywatnego samolotu - powiedział milioner, ale po chwili "wytłumaczył", że jego prywatna maszyna i tak emituje znacznie mniej spalin, niż "wielkie, stare, pasażerskie Boeingi, które, w przeliczeniu na pasażera, emitują dużo więcej dwutlenku węgla".
- Ja muszę latać, bo robię biznes w 90 krajach. Milionerzy nie mają z czego rezygnować - dodał Janusz Filipiak.
Nie trzeba było długo czekać na lawinę komentarzy internautów, którzy nie zostawili na Filipiaku suchej nitki, nazywając go "oderwanym od rzeczywistości".
Do wypowiedzi odniósł się publicysta Jan Śpiewak, który wyśmiał przesiąkniętą klasowością wypowiedź: - Profesor Filipiak chce, żeby pospólstwo żarło mniej mięsa i przestało latać zagranice. Sam nie chce zrezygnować z rządowych kontraktów i prywatnego samolotu - napisał na Twitterze socjolog.