Sezon na polską paprykę trwa, ale w sieciach sprzedają zagraniczną. Rolnicy protestują
- Choć polskiej papryki jest pod dostatkiem, to sieci handlowe sprzedają paprykę importowaną np. z Holandii
- Rolnicy przygotowali specjalny list, w którym wskazują, jakie mogą być skutki osłabienia polskiej produkcji
- Pod jednym ze sklepów zorganizowali protest i proszą klientów o zgłoszenia w sprawie kraju pochodzenia papryki, którą możną kupić w sklepach
W sklepach holenderska papryka, a polska? Czeka. "Nie będziemy stać bezczynnie"
Sezon na paprykę wystartował pod koniec lipca. Producenci z Mazowsza, które słynie właśnie z tych warzyw, przekonują, że podejmują takie działania, aby w okresie letnim polscy klienci mieli dostęp do produktów najlepszej jakości. Nie inaczej zrobili w tym roku. Rolnicy zapewniają, że papryki jest pod dostatkiem.
Tymczasem w sieciówkach zamiast polskich papryk pojawiają się importowane. Na półkach sklepowych można znaleźć głównie paprykę z Holandii. Producenci nie kryją rozczarowania postawą sklepów i przygotowali specjalny list.
"Nie będziemy stać bezczynnie i patrzeć na proces niszczenia produkcji warzyw ciepłolubnych w Polsce, który następuje poprzez nieprzemyślany i niekontrolowany proceder oferowania produktu z zagranicy w trakcie trwania sezonu w kraju" — wskazuje Zrzeszenie Producentów Papryki Rzeczypospolitej Polskiej, cytowane przez portal money.pl.
Ich zdaniem zarówno rolnicy, jak i konsumenci oraz sieci handlowej wspólnymi siłami muszą "zadbać o polską produkcję warzyw". Alarmują, że "tylko ona gwarantuje nam bezpieczeństwo żywnościowe".
Rolnicy apelują do klientów i protestują. "Ratujmy polską wieś, żeby było co jeść"
Chcąc zwrócić uwagę na ten problem wśród klientów, rolnicy utworzyli specjalną infolinię (pod numerem 516 124 929) i apelują do konsumentów, aby przesyłali informacje o kraju pochodzenia papryki, którą sprzedają sieciówki. Proszą też o zdjęcia z sieci handlowych.
Na profilu na Facebooku Zrzeszenia pojawiają się już pierwsze dowody na to, że w sklepach sprzedawana jest papryka z importu. Z dwóch zgłoszeń wynika, że w Biedronce sprzedawana jest papryka z Holandii.
Rolnicy wskazują, że "chwilowa obniżka cen produktu oferowanego konsumentowi nie oznacza, że ktoś o niego dba". Przekonują, że takie działanie w perspektywie długofalowej "doprowadzi do zniszczenia polskiego rolnictwa, a wtedy konsument będzie zmuszony zapłacić za dany produkt dużo, dużo więcej".
Jednak producenci nie poprzestali na apelu. W piątek 5 sierpnia o godz. 9:00 zorganizowali protest. "Weź busa, weź ciągnik, przyjedź pod Lewiatan w Potworowie" - czytamy w poście na Facebooku. Jednak producenci są przekonani, że już niedługo kolejne sieciówki zaoferują klientom paprykę z importu.
Na udostępnionych zdjęciach widać, że rolnicy przywieźli na manifestację papryki w skrzynkach. Na jednym z samochodów zawiesili baner z hasłem: "Ratujmy polską wieś, żeby było co jeść".
Batalia o polską truskawkę
Jednak nie tylko polska papryka znalazła się na cenzurowanym. W maju sieci handlowe sprzedawały bowiem importowane truskawki. W związku z suszą krajowe truskawki były wyjątkowo drogie, a te z zagranicy — zdecydowanie tańsze.
To jednak nie wszystko. Na niektórych bazarach importowane truskawki udawały polskie. Choć owoc pochodził np. z Grecji, to na etykiecie widniał napis "polska truskawka". Na ten problem zwróciła uwagę Lewica, która wskazała, że zagraniczne truskawki kosztują około 10 zł, a producent polskich owoców żąda około 20 zł, bo musi doliczyć koszty jej wytworzenia. - Rolnicy są oszukiwani — grzmiał na konferencji w Sejmie Daniel Oliszewski (Lewica).