Od Glapińskiego bije optymizmem. Eksperci straszą jesienną inflacją, a on wręcz przeciwnie
- Szczyt inflacji przypadnie na wakacje, potem będzie ona stopniowo się zmniejszać — twierdzi Adam Glapiński
- Według prezesa NBP dynamika cen powróci do celu inflacyjnego (osiągając ok. 3,5 proc.) w IV kwartale 2024 r.
- Inni eksperci ostrzegają jednak, że szczyt inflacji wciąż jeszcze jest przed nami
Kiedy szczyt inflacji?
W piątek 12 sierpnia Główny Urząd Statystyczny podał dane dotyczące inflacji w lipcu 2022. Według nich, w minionym miesiącu wzrost cen towarów i usług konsumpcyjnych osiągnął rekordowy poziom 15,6 proc. rok do roku.
Według części ekspertów nie będzie to wcale szczyt inflacji. Prof. Marian Noga z Wyższej Szkoły Bankowej we Wrocławiu przewiduje, że ten przypadnie dopiero w I kwartale 2023 r., a w apogeum wzrost cen może osiągnąć poziom nawet 18,8 proc. Podobnego zdania są m.in. Jakub Olipra z banku Credit Agricole czy Bartosz Sawicki, analityk cinkciarz.pl.
Mają oni jednak zdecydowanego oponenta w osobie Adama Glapińskiego. W dniu ogłoszenia lipcowego poziomu inflacji szef NBP opublikował w "Super Expressie" artykuł, w którym dowodzi, że największy wzrost cen będzie miał miejsce w wakacje, a jesienią rozpocznie się proces stopniowego hamowania inflacji.
Glapiński o inflacji i stopach procentowych
Prezes polskiego banku centralnego uspokaja czytelników gazety, że sytuacja jest już jak najbardziej pod kontrolą. Przyznając, że wiele czynników w najbliższych czasach jest niepewnych (chodzi tutaj np. o ceny energii czy proces przywracania stawek podatku VAT), nie ma on problemów z równoczesnym powtórzeniem swojej zapowiedzi z sopockiego mola: dużych podwyżek stóp procentowych już raczej nie będzie, ponieważ zapewnienie "średniookresowej stabilności cen (...) nie będzie wymagało dalszego, silnego zacieśniania polityki pieniężnej".
Glapiński zdecydowanie powtarza też swoją opinię na temat tego, kiedy inflacja ma zacząć proces hamowania: już po tegorocznych wakacjach. Co więcej, szef NBP jest także przekonany, że do końca 2024 r. dynamika wzrostu cen powróci do celu inflacyjnego — w okolice 3,5 proc.
Można powiedzieć, że inflacja rozumiana jako proces ekonomiczny osiągnęła już swój szczyt, choć w wymiarze statystycznym dynamikę cen mogą jeszcze przejściowo podbijać czynniki regulacyjne, w tym wzrosty taryf na prąd i gaz, związane z wcześniejszymi wzrostami cen surowców. Między innymi dlatego – mimo stopniowego spadku w 2023 r. – średnioroczna inflacja w przyszłym roku pozostanie podwyższona. Jednak w 2024 r. dynamika cen będzie już wyraźnie niższa i w ostatnim kwartale tego roku powinna powrócić w okolice 3,5 proc, tj. górnej granicy odchyleń od celu inflacyjnego.